Choć od wypadku pod Wolsztynem minęło ponad 5 lat, sprawa nadal nie jest wyjaśniona. W listopadzie 2015 roku w wypadku zginęła pochodząca z Poznania 48-letnia. Matka, żona, córka-jedynaczka. Jej zrozpaczeni rodzice nigdy nie pogodzili się z tragedią.
Tragiczny wypadek pod Poznaniem. Zobacz film
Prokuratura uznała, że jedynym sprawcą jest nieobecny na miejscu mechanik
Aneta jechała prawidłowo, ale w jej samochód uderzył powypadkowy mercedes lokalnego biznesmena. Wcześniej sprowadził powypadkowe auto z Hiszpanii, naprawiał u znajomych mechaników, by potem auto pracowało dla niego w jego wypożyczalni na Wyspach Kanaryjskich. Gdy biznesmen wyjechał przetestować naprawiony samochód, odpadło koło. Pojazd zjechał na lewy pas i uderzył w auto Anety. Kobieta zginęła na miejscu.
Czytaj też: Wypadek pod Wolsztynem - rozmowa z rodzicami zmarłej Anety
Biznesmen przeżył, trafił do szpitala, długo nie usłyszał żadnych zarzutów.
Czytaj też: Ojciec tragicznie zmarłej Anety nie wierzył w winę mechanika. Obwiniał lokalnego biznesmena
Pierwsze śledztwo prowadziła prokuratura z Wolsztyna. Oskarżyła nie kierującego samochodem biznesmena Piotra J., lecz jego ówczesnego mechanika Jacka Kaczmarka. Zarzucono, że mechanik jako ostatni dokręcał koło w powypadkowym mercedesie.
Dowody? Zeznania Ukraińca Tarasa, który też pracował w firmie lokalnego biznesmena. Zeznał, że to pewnie Jacek jako ostatni dokręcał koło. Ukrainiec potem zniknął i nie został przesłuchany przez żaden sąd. Kolejnym dowodem na winę mechanika stała się opinbia zespołu biegłych z Zielonej Góry. Pojawiły się potem pogłoski, że szef zespołu biegłych zna się z lokalnym biznesmenem, bo obaj należą do tej samej wspólnoty religijnej. Biegły, gdy go o to zapytaliśmy, rozłączył się. Z kolei sąd nie znalazł dowodów na brak rzetelności w opinii zielonogórskich biegłych.
Czytaj też: Czy biegły z Zielonej Góry znał lokalnego biznesmena, na którego korzyść wydał opinię ws. wypadku
Pod koniec grudnia poznański Sąd Okręgowy prawomocnie skazał mechanika Jacka Kaczmarka. Teraz jego obrońca liczy, że RPO lub Prokurator Generalny złożą kasację do Sądy Najwyższego.
- Zgodnie z przepisami tylko oni mogą ją złożyć, bo zapadł wyrok w zawieszeniu. Moim zdaniem poznański sąd popełnił kilka błędów: oparł się na zeznaniach Ukraińca, którego przesłuchano jedynie w samym śledztwie. Doszło więc do naruszenia prawa do obrony. Ani ja, ani sąd nie mogliśmy go przesłuchać, bo zniknął. Poza tym wszystkie wątpliwości, a było ich sporo, rozstrzygnięto na niekorzyść mojego klienta. Powinno być dokładnie odwrotnie
– zaznacza adw. Piotr Bogacz.
Czytaj też: W grudniu poznański sąd prawomocnie skazał mechanika za wypadek pod Wolsztynem. Dlaczego?
Biznesmen usłyszał zarzut, bo wszczęto drugie śledztwo i powołano innego biegłego
W sądzie, tyle że w Wolsztynie, wciąż trwa drugi proces ws. tragicznego wypadku. Oskarżonym jest… lokalny biznesmen. Stało się tak, bo drugie śledztwo wszczęła poznańska Prokuratura Okręgowa. Powołała nowego biegłego, Wiesława Garbatowskiego z Poznania. Ten uznał, że winę za wypadek ponosi lokalny biznesmen. Biegły Garbatowski nie obroni już w sądzie swojej opinii, ponieważ rok temu zmarł.
Czytaj też: Szczegóły zarzutów dla lokalnego biznesmena Piotra J.
Lokalnego biznesmena, w drugim procesie, broni adw. Marcin Sewohl.
- Mój klient w pierwszym śledztwie został uznany za pokrzywdzonego. Zostało to potwierdzone przez sąd dwóch instancji. W drugim śledztwie uznano go za sprawcę - poznańska prokuratura w tym drugim postępowaniu oskarżyła go o spowodowanie wypadku poprzez wyjechanie na drogę samochodem powypadkowym, bez ważnych badań technicznych. Nie zgadzamy się z takim postawieniem sprawy. Naszym zdaniem, jedyną przyczyną wypadku - na co wskazał pierwszy zespół biegłych - było nagłe odkręcenie się koła tylnego. Inne okoliczności podnoszone przez skazanego, takie jak powypadkowa przeszłość pojazdu, czy też technologia naprawy, nie mają w sprawie praktycznie żadnego znaczenia
– przekonuje adw. Marcin Sewohl.
Czytaj też: Dlaczego prokuratura zmieniła zdanie ws. tragicznego wypadku pod Wolsztynem?
Oskarżony lokalny biznesmen, uznany za pokrzywdzonego w pierwszym śledztwie, może się domagać odszkodowania od skazanego prawomocnie mechanika. Takiego scenariusza obawia się mechanik, który czuje się wmanewrowany w proces.
- Sprawa jest nietypowa. W dwóch sprawach dotyczących tego samego zdarzenia oskarżono dwie różne osoby. Na obecnym etapie nie mogę potwierdzić, czy mój klient będzie domagał się jakiegoś odszkodowania. Na chwilę obecną taki scenariusz nie jest rozważany
- mówi adw. Marcin Sewohl.
Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...
