O historii tajemniczego zaginięcia Haliny G., pielęgniarki z Jasła, głośno było w całej Polsce. O zabójstwo byłej żony został oskarżony Janusz G. W marcu krośnieński sąd skazał go na 25 lat pozbawienia wolności. Choć ciała kobiety nie odnaleziono, sąd nie miał wątpliwości, że doszło do mordu, a jego sprawcą jest właśnie 57-letni jaślanin.
Halina G. zniknęła. W domu i samochodzie znaleziono ślady krwi
Feralnego wieczoru Halina G., pracownica izby przyjęć jasielskiego szpitala, przebywała w swoim domu przy ul. Krakowskiej. Po wizycie u sąsiadki i rozmowie telefonicznej z partnerem szykowała się do snu. Na drugi dzień młodszy z jej synów odkrył, że zniknęła.
Rozpoczęły się poszukiwania. Jej partner Zbigniew G. zadzwonił do jej syna i razem weszli do domu. W sypialni zobaczyli przygotowane do spania łóżko, w przedpokoju odkryli brunatne plamy, przypominające krew.
Ślady krwi znaleziono również w samochodzie jej byłego męża, który szybko stał się głównym podejrzanym i usłyszał zarzut najpierw uprowadzenia Haliny, a niedługo później zabójstwa.
POLECAMY: Tajemnicza śmierć Haliny G. z Jasła. Gdzie jest ciało?
Pierwszy proces poszlakowy Janusza G. rozpoczął się w marcu 2018 r. Po kilku rozprawach musiał rozpocząć się na nowo, bo jedna z biorących w nim udział ławniczek zmarła. Choć śledczym brakowało najważniejszego dowodu w postaci ciała zaginionej, dysponowali dowodami, które przekonały sąd. Były to m.in. nagrania z kamer monitoringu, które zarejestrowały przejazd forda transita oskarżonego trasą miedzy domem Haliny, a składem złomu, oraz znaleziona w pojeździe krew pielęgniarki.
- Oskarżony miał motyw, miał możliwość, nie był to pierwszy atak z jego strony
- argumentowała prokurator Beata Piotrowicz.
Rozwiedli się w 2008 roku, Halina G. skarżyła się, że znęcał się nad nią. W 2011 roku kobieta wniosła o podział majątku. Na tym tle był spór między nimi. Po tym, jak Janusz G. zaatakował ją i zranił ostrym narzędziem sąd zakazał mu zbliżania się do byłej żony.
Sąd w Krośnie: Janusz G. zabił i ukrył ciało
Ogłaszając wyrok skazujący, sąd przedstawił swoją wersję zdarzeń: G. zabił byłą żonę zadając jej uderzenia w korytarzu domu, a następnie w samochodzie. Ciało miał wywieźć i ukryć w nieustalonym miejscu.
Nie znaleziono okoliczności łagodzących, dlatego sąd orzekł karę - 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok zadowolił krośnieńską prokuraturę, jednak Janusz G. i jego adwokat postanowili walczyć o jego zmianę. Po finałowej rozprawie mec. Krzysztof Mucha nie krył swoich zastrzeżeń do sposobu przeprowadzenia postępowania przygotowawczego i szukania dowodów. Wspominał też o świadkach, którzy wycofali w sądzie wcześniejsze zeznania i podkreślał, że G. nie ryzykowałby jazdy starym, zniszczonym autem by zrealizować plan zabójstwa.
- Jestem przekonany, że nie zostały przedstawione dowody wystarczające do uznania bez wątpliwości, że oskarżony popełnił przestępstwo, które mu zarzucono (…). Tak naprawdę nie wiemy, kto był napastnikiem, może ktoś opłacił zniknięcie Haliny G.?
- sugerował po ogłoszeniu wyroku.
Janusz G. i jego adwokat złożyli apelacje od wyroku
Jak poinformował nas sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie Janusz G., który znów przebywa w areszcie tymczasowym złożył apelację od wyroku. To samo zrobił jego adwokat.
- Sprawa do nas wpłynęła, przy czym z uwagi na wcześniej wyznaczone terminy w innych rozprawach aresztowych, jak i fakt, że z powodu pandemii wszystkie rozprawy odbywają się w jednej sali termin tej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Ale dojdzie do niej najwcześniej w drugiej połowie września - powiedział nam sędzia Zygmunt Dudziński, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.
Do tematu wrócimy.
ZOBACZ TEŻ: Nie mógł pogodzić się z zakończeniem znajomości, do byłej partnerki strzelił dwa razy
