Zakopane. Nadchodzi 15 sierpnia. I najazd turystów. "Zajęte są pokoje nie tylko w Zakopanem"

Już od kilku dni pod Tatrami widać wzmożony ruch turystyczny. Ludzi są tysiące – widać to na Krupówkach, tatrzańskich szlakach, czy na innych, pozagórskich atrakcjach. Zakopane w ciągu dnia stoi w korkach. A może być jeszcze gorzej.

- Będzie najazd, bezwzględnie będzie. Większość pensjonatów jest zajętych. I co ciekawe, nie tylko w Zakopanem. Zajętość deklarują też obiekty daleko od centrum Zakopanego: w Kościelisku, Chochołowie, Poroninie, a nawet w Szaflarach – mówi Karol Wagner.

TIG szacuje, że zajętych jest niemal 100 proc. miejsc, a te które są wolne, to w wyniku losowej sytuacji turystów, którzy musieli nagle odwołać przyjazd.

Potwierdza to Łukasz Filipowicz, prowadzący ośrodek hotelowy w centrum Zakopanego. - Na weekend nie ma miejsc. Centrum zapchane jest do pełna. Wszystko wyjedzie jednak w poniedziałek – mówi przedsiębiorca.

Zainteresowanie długim sierpniowym weekendem widać także po zajętości parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie zaczyna się szlak do Morskiego Oka. Na najbliższy weekend liczba wolnych miejsc zmniejsza się z godziny na godzinę, choć prognozy na weekend nie do końca są dobre - synoptycy prognozują, że sobota, niedziela i poniedziałek będą stały pod znakiem deszczu, a być może także burz.

Wagner dodaje, że faktycznie po 15 sierpnia nastąpi gwałtowne odcięcie. - Nagle zrobi się pusto. Ostatnie dwa tygodnie wakacji zapowiadają się słabo. W Zakopanem będzie gwarno, ale słabsze obiekty będą niewątpliwie narzekać - ocenia Karol Wagner.

Obiekty w centrum miasta szacują, że jeśli w drugiej połowie sierpnia obłożenie wyniesie 50-60 proc. to będzie dobrze. Wszystko zależy oczywiście od pogody. - Jeśli prognozy na koniec sierpnia będą dobre, wtedy może będzie nieco lepiej – dodaje Wagner.

Gdy już zadzwoni pierwszy dzwonek w szkołach, w Zakopanem zacznie się czas na konferencje, szkolenia i wyjazdy służbowe. W tym roku branża hotelowa ocenia, że jest duże zainteresowanie sektora biznesowego – co cieszy, bo to właściwie powrót do czasów sprzed pandemii.