Sądowa mediacja między stronami to pokłosie sprawy, o której zrobiło się głośno pod koniec stycznia 2018 roku. Wówczas to TPN wysłał do PKL pismo z żądaniem opuszczenia Kasprowego Wierchu i demontażu kolejki linowej. Park spółce dał na to 5 dni. Wówczas Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN, tłumaczył, że on tak na prawdę nie jest za likwidacją kolejki, ale musiał takie żądanie wystosować, bo PKL nie ma żadnej umowy na korzystanie z terenu pod linami kolejki.
PKL uważa, że taką umowę służebności ma - sprzed II wojny światowej. Jednak prawo to nie zostało wpisane do ksiąg wieczystych.
Strony spotkały się w czwartek w sądzie, by polubownie załatwić tą sprawę. - Bez efektu. Zaproponowana przez PKL kwota dzierżawy była dla nas znacząco niższa niż ta wyliczona przez rzeczoznawcę na zlecenie parku - mówi Paulina Kołodziejska z TPN.
Park zapewnia jednak, że nie ma zamiaru - przynajmniej na razie - wysyłać kolejnego pismo do PKL z żądanie demontażu kolejki.
PKL z kolei wysłał do parku swoją propozycję stawki dzierżawy. Liczy, że park po dogłębnej analizie jednak ją zaakceptuje.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
