Pogoń Szczecin - Zawisza Bydgoszcz 5:1 (3:1)
Bramki: Yadegar Rostami (7), Bartłomiej Mruk (24), Mariusz Fornalczyk (26), Dawid Rezaeian (51), Amin Doustali (90+1) - Maciej Koziara (77).
Zawisza: Michał Oczkowski - Nowak, Paliwoda, Urbański, Mateusz Oczkowski (72. Dahms) - Mielcarek (72. Wędzelewski), Sochań (66. Falciano), Koziara - Serwach, Okuniewicz (72. Chachuła), Żylski (56. Rugowski).
To był mecz na szczycie, w którym spotkały się trzeci zespół z wiceliderem. Wydawało się, że spotkanie powinno być zacięte i wyrównane. Wydarzenia boiskowe pokazały, że mecz był jednostronny.
Zawiszanie źle weszli w mecz i szybko stracili gola. Potem w niespełna 120 sekund dali sobie wbić kolejne dwie bramki. Na domiar złego pod koniec pierwszej połowy Kamil Żylski nie wykorzystał rzutu karnego. Po wznowieniu gry w drugiej części niebiesko-czarni stracili czwartego gola. To nie koniec nieszczęść, bo po godzinie gry z boiska wyleciał po obejrzeniu dwóch żółtych kartek Alan Serwach. Honorowe trafienie zaliczył Maciej Koziara, ale w doliczonym czasie gry zawiszanie stracili piątą bramkę.
- Wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu - twierdzi Piotr Kołc, trener Zawiszy. - Szczególnie w pierwszej połowie graliśmy dobrze. Zdecydowały detale. Pogoń wszystko co miała, to wykorzystała, a my byliśmy nieskuteczni. Mogliśmy wrócić do meczu przed przerwą, ale nie wykorzystaliśmy karnego i to było takie podsumowanie naszej strzeleckiej niemocy. Nie pozostaje nam nic innego jak się pozbierać i walczyć o korzystny wynik w kolejnym meczu - dodał szkoleniowiec.
Po czterech zwycięstwach z rzędu bydgoszczanie musieli przełknąć gorycz wysokiej porażki. W następnej kolejce zagrają w sobotę 17 września o godz. 15 na wyjeździe z Błękitnymi Stargard.
