Spis treści
Zbigniew Boniek krytykuje Holendrów
W czwartek po meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy pod stadionem AZ Alkmaar, z którym swój mecz rozgrywała Legia Warszawa, doszło do awantury. Policja użyła siły, czego ofiarą padł m.in. prezes stołecznego klubu - Dariusz Mioduski. Dwóch piłkarzy Legii zostało aresztowanych.
Do całej sytuacji postanowił odnieść się były prezes PZPN-u.
"Na razie jedyna rzecz pewna to ogromny wstyd dla ludzi z AZ, jak został potraktowany ich gość, prezes i właściciel klubu z Polski. W innych kwestiach trudno mieć jednoznaczną opinię, bo są różne wersje. Do wieczora dużo rzeczy będzie jaśniejszych" - napisał Boniek w piątek na platformie X (dawniej Twitter).
Kluczowy raport oficera bezpieczeństwa
Do sytuacji odniósł się również jeden z poprzedników Zbigniewa Bońka, a obecnie delegat UEFA i FIFA - Michał Listkiewicz w rozmowie z PAP. Przyznał, że w przeszłości w europejskim i światowym futbolu dochodziło do podobnych zdarzeń, czego zresztą sam był świadkiem jako delegat.
"Zdarzały się sytuacje, gdy coś się działo wewnątrz budynku, czego nie widać, a potem były poważne konsekwencje. Nawet ja byłem świadkiem czegoś takiego. Obserwowałem kiedyś mecz Turcja - Szwajcaria, gdy ochrona fizycznie zaatakowała w tunelu szwajcarskich piłkarzy. To był baraż w eliminacjach mistrzostw świata. Wtedy turecka federacja poniosła surowe konsekwencje ze strony FIFA (światowej federacji - PAP), włącznie z koniecznością rozgrywania meczów poza swoim krajem" - powiedział PAP były prezes polskiej federacji i sędzia międzynarodowy.
Jak zaznaczył, każdy kraj ma swoje przepisy dotyczące działalności policji i służb.
"Np. w Anglii, Holandii czy Niemczech steward, czyli ochroniarz, jest traktowany podobnie jak funkcjonariusz publiczny. I atak na niego jest tym samym, czym atak na policjanta. W związku z tym trzeba podporządkowywać się ich poleceniom. Tam nie robią różnicy - kibic, piłkarz czy działacz. Jeżeli narusza ich przepisy, musi się liczyć z konsekwencjami. Widziałem kiedyś w Anglii, gdy niemiecki piłkarz, chyba na treningu przedmeczowym, popchnął chłopca do podawania piłek. Poczekano na rozegranie meczu i po jego zakończeniu ten piłkarz został aresztowany. Sprawę miał już w Niemczech" - wspominał.
"Sądzę, że tutaj mogło zajść coś wewnątrz budynku, w strefie zamkniętej dla postronnych osób, gdzieś przy wychodzeniu z szatni. Prawdopodobnie tam nastąpił jakiś konflikt między niektórymi piłkarzami Legii i ochroniarzami. I podejrzewam, że ochroniarze zawiadomili policję, po czym policja tych wskazanych piłkarzy wyprowadziła z autokaru" - przyznał.
Jakie będą konsekwencje?
"Może skończyć się tak, jak we wspomnianej Turcji. Że winni byli ochroniarze. I wówczas decyzję podejmie Komisja Dyscyplinarna UEFA, która - jeżeli to prawda - ukarałaby AZ Alkmaar. W tamtym tureckim przypadku jednoznacznie stwierdzono, m.in. dzięki zapisowi z monitoringu, że agresja była ze strony służb ochrony. Szwajcarscy piłkarze cieszyli się po meczu, nie zawinili niczym" - powiedział Listkiewicz.
Jak zaznaczył, kluczowy dla UEFA będzie raport specjalnego wysłannika - tzw. oficera bezpieczeństwa.
"Na pewno był na tym meczu. Polskie i holenderskie kluby mają złe statystyki w UEFA, jeśli chodzi o różne zajścia i incydenty. I na mecze np. Legii, ale również holenderskich drużyn, wyznaczany jest tzw. oficer bezpieczeństwa. Niezależnie od delegata UEFA. To jest najczęściej emerytowany oficer policji. Około 80 procent z nich to Brytyjczycy, ponieważ tam policja jest najlepsza, jeśli chodzi o kwestię kibiców, stadionów itd. I teraz kluczem będzie raport tego człowieka" - podkreślił.
Dodał, że "UEFA na 100 procent oprze się na jego relacji. Jeżeli były naruszenia ze strony tamtejszej policji czy służb stadionowych, to on na pewno to opisze. Natomiast delegat UEFA, który gości na każdym meczu, w takiej sytuacji tylko wspiera tego oficera bezpieczeństwa. Kluczem, jak wspomniałem, jest właśnie +security officer+. Na wspomnianym meczu w Turcji w barażach o awans do MŚ był - oprócz mnie - właśnie taki człowiek".
Politycy żądają ukarania Holendrów
Do sprawy odniosło się również wielu polityków. Głos zabrał m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, który zaznaczył, że nie wypowiada się jako polityk, ale jako kibic.
"W Polsce wykonaliśmy gigantyczną pracę nad bezpieczeństwem na stadionach. Każdy mecz jest totalnie sprawdzany, UEFA każdego przecinka pilnuje. Gdyby coś takiego się wydarzyło w Polsce, już pewnie kilka drużyn wyleciałoby z europejskich pucharów" - oznajmił.
Dodał, że "to jest niedopuszczalne, nie wolno na takie sytuacje się zgadzać. Oczekuję też szybkiej reakcji polskiego MSZ, dbania o obywateli Polski, o polskie kluby które grają na wyjeździe. To jest sprawa bardzo ważna, to są emocje, które dzisiaj są niezwykle żywe".
Politycy Suwerennej Polski zwrócili natomiast uwagę na konieczność debaty w Parlamencie Europejskim o praworządności w Holandii.
"Dzisiaj europoseł Patryk Jaki składa wniosek w Parlamencie Europejskim o debatę ws. praworządności w Holandii. Ta debata będzie dotyczyła zdarzeń, które miały miejsce (w Alkmaar), gdzie zawodnicy i prezes polskiej drużyny zostali poszarpani, haniebnie potraktowani przez holenderską policję. Nie ma na to zgody" – mówił w piątek w Kielcach poseł Suwerennej Polski Mariusz Gosek.
Dodał, że "w Holandii faktycznie brakuje praworządności, debata na ten temat musi się odbyć. Niech odezwie się pan (Mark) Rutte i Frans Timmermans i się wypowiedzą Ci wszyscy, którzy szkalowali Polskę. Nie ma zgody na to, żeby holenderski policjant bił i szarpał Polaka".
Poseł Janusz Kowalski podkreślał, że "żaden holenderski policjant nie będzie łamał praw obywatela polskiego, czy zawodników polskiej drużyny".
"Żaden holenderski policjant nie będzie bił Polaka pałą. Ci politycy z Holandii, którzy przez lata razem z totalną opozycją - Włodzimierzem Czarzastym, (Krzysztofem) Śmiszkiem, (Robertem) Biedroniem, Donaldem Tuskiem - atakowali Polskę za rzekome łamanie praworządności, a sami w swoim kraju strzelają do rolników" – mówił parlamentarzysta.
Wiceminister rolnictwa dodawał, że "to Holandia dzisiaj ma największe problemy z praworządnością".
"Nie ma zgody na takie łamanie wartości europejskich, łamanie praw człowieka. Te obrazki, które widzieliśmy z Holandii, powinny natychmiast spotkać się z reakcją Parlamentu Europejskiego" – mówił.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Media nie kryją oburzenia
O fakcie, że sprawa jest komentowana poza Polską świadczy chociażby udział zagranicznych mediów w relacjonowaniu tych wydarzeń. Portugalskie media wyraziły się bardzo stanowczo.
"Szok", "chaos", "oburzenie" - takimi słowami opisywana jest agresywna postawa holenderskiej policji wobec piłkarzy i czlonków ekipy wicemistrza Polski.
Telewizja SIC podkreśla, że jednym z zatrzymanych jest portugalski pomocnik i kapitan Legii Josue, a drugi to jego klubowy kolega, Serb Radovan Pankov.
"To nie są chuligani, ale piłkarze prowadzeni w kajdankach przez funkcjonariuszy holenderskiej policji" - odnotowała lizbońska telewizja i dodała, że zawodnicy siłą zostali wyciągnięci z autokaru, który nie mógł odjechać spod stadionu z powodu okrążenia go przez policję.
Lizbońskie Radio Renascenca ustaliło, że jeszcze w piątek Josue stanie przed holenderskim sądem. Wskazało, że ofiarą brutalnych działań holenderskich służb padł też prezes Legii Dariusz Mioduski.
"To nie jest tylko prezes zarządu Legii Warszawa, ale też członek komitetu wykonawczego Europejskiego Stowarzyszenia Klubów" - odnotowała portugalska rozgłośnia.
Sportowe dzienniki "A Bola" i "Record" pokazują na swoich portalach wykonane pod stadionem AZ Alkmaar nagrania, na których widać, jak holenderska policja stosuje siłę wobec Dariusza Mioduskiego.
Telewizja CMTV, relacjonując zajścia z Holandii, donosi o "chaosie" oraz o wywołaniu przez służby porządkowe "aktów przemocy". Odnotowuje, że doszło do bezprecedensowego wydarzenia, jakim jest spędzenie nocy w areszcie przez zawodników występujących w rozgrywkach europejskich.
Szeroko informujące o zajściach po meczu AZ Alkmaar – Legia portugalskie media odnotowują również szybką i stanowczą reakcję na brutalne zachowanie holenderskiej policji ze strony polskiego rządu.
lena
Źródło: