Zbigniew Lew-Starowicz: Wiele związków nie ma wymagań. Dzięki temu są szczęśliwe

Sylwia Arlak
Prof. Lew-Starowicz: Dziś zapomina się o tym, że miłość jest bardzo często utożsamiana tylko z tą pierwszą fazą związku
Prof. Lew-Starowicz: Dziś zapomina się o tym, że miłość jest bardzo często utożsamiana tylko z tą pierwszą fazą związku Bartek Syta/Polskapresse
- Świat zmierza w tę stronę, że partnerzy są na sezon. Nie ma takiego nastawienia, że musimy pracować nad związkiem. Zresztą pojawia się wtedy pytanie, a dlaczego ja mam się męczyć? - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.

Najnowszą książkę Profesora stworzoną wspólnie z Pauliną Reiter "Kocha, lubi, pragnie" tytułuje się jako instrukcję obsługi związku. To taka w ogóle istnieje?
Są pewne skróty myślowe. Można powiedzieć, że jest to w zasadzie taki przewodnik. Podobnie jak przewodnik po sztuce miłosnej - zdawałoby się, że wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale nie wszyscy sobie z tym radzą. Tu mamy krótki przewodnik po związku. Nasze życie w związkach ma też jednak pewne charakterystyczne cechy.

Fazy, w których są typowe konflikty, typowe problemy, typowe zaburzenia komunikacji w relacji między partnerami. To po prostu ułatwia życie.
Paradoks naszych czasów - mamy wszelkie dogodności, by być jak najbliższej siebie, a jednak sukcesywnie się oddalamy.
Ale oddalamy się na własne życzenie. Nie jesteśmy przecież do tego zmuszeni - to są pewne kwestie wyboru. Na przykład para, która chce w najbliższym czasie uzyskać wysoki standard życia, martwi się kredytami. Kiedy zmęczeni wracają do domu, nie mają już czasu na rozmowę. Wszystko ginie. Albo para, gdzie i kobieta, i mężczyzna długo byli singlami. Nie mogą się pozbyć swoich przyzwyczajeń, które są dla nich bardzo bliskie i bardzo ważne. Usiłują więc wprowadzić drugą osobę w swój już ułożony świat. Druga osoba ma z kolei swoje upodobania i to nie zawsze się da połączyć.

Dlaczego cechuje nas takie lenistwo i tak szybko się poddajemy?
W tej chwili to jest moda. Telefony komórkowe są przeznaczone chyba na rok - w następnym są już nowe modele. Samochody są wymieniane w zasadzie co trzy lata. Ubrania są na sezon. Idzie to trochę w tę stronę, że i partnerzy są na sezon. Nie ma takiego nastawienia, że musimy pracować nad związkiem. Zresztą pojawia się wtedy pytanie, a dlaczego ja mam się męczyć? Po co, jeżeli mogę zmienić partnera i będzie lepiej? Tylko osoby bardzo zaangażowane wkładają wiele wysiłku w to, żeby ten związek ratować. Zapomina się o tym, że miłość jest bardzo często utożsamiana z tą pierwszą fazą związku. To podczas pierwszych dwóch, trzech lat są największe emocje i najbardziej gorący seks. Jak później to zaczyna spadać, ludzie zaczynają traktować to jako kryzys związku i miłości. Są niezadowoleni, więc zaczynają od nowa.

Jaki jest więc dla nas ratunek?
Właśnie po to piszemy książki, dlatego rozmawiamy - żeby ludzie nie wpadali w takie pułapki. Dobrze, gdyby wiedzieli, bo przecież nikt nie zakłada życia w krótkim związku. Założenie jest takie, że szukamy towarzysza życia. Jeżeli mamy więc przed sobą perspektywę kilkudziesięciu lat bycia razem, to dobrze jest powiedzieć, co nas czeka, a co będzie prawdopodobne. Czyli np., że chemia po dwóch, trzech latach osłabnie, ale to nie znaczy, że w ogóle się skończy. Ważne będą relacja, osobowość partnera i na ile jest nam przyjemnie być razem. Atrakcyjność może być podtrzymana długo. Jakie problemy mogą się pojawić, gdy kobieta zajdzie w ciążę i powstaje rodzina? Typowe. Albo jeżeli przygotujemy się na to, że pojawi się kiedyś menopauza, możemy zastanowić się, jak powinien zachować się partner, żeby jej ten stan ułatwić.

Brakuje nam podstawowej wiedzy?
Tak. Bardzo łatwo można załatwić sobie taką wiedzę. Może w szkole mówienie o tym, co wydarza się podczas menopauzy, to tak jak mówienie o końcu świata za 3 tys. lat. Ale przecież od tego są kanały telewizyjne. Można by było stworzyć taki serial poświęcony sztuce życia małżeńskiego, prawda? Ale wszyscy się tego tematu boją. Jeżeli będzie to bardzo promałżeńskie, to zaraz feministki będą się denerwować, że propaguje się tu monogamistyczny styl i tradycyjną rodzinę. Zrobi się hałas. Jak się pójdzie na daleko idącą otwartość, na przyzwolenie, że trzeba zmieniać partnera, jak się nie układa, PiS i inni ruszą z atakiem. Pojawią się głosy - jakże państwowa telewizja ma promować rozpad związków? Kiedyś były pokoleniowe rodziny, więc widziało i słyszało się różne rzeczy. A teraz jaką ma mieć wiedzę na temat życia we dwoje jedynak, który siedzi z nosem w komputerze? Takie dziecko nie wie nawet, o czym rodzice mówią. Później przy poznawaniu partnera taki człowiek funkcjonuje na zasadzie prób i błędów. Współczuję młodym ludziom, jeśli nie mają tego życia rodzinnego. Wspólnego jedzenia posiłków, dyskutowania ze sobą. Tu każdy jest ze sobą, we własnym świecie.

Seks to nie jest skomplikowana dziedzina życia. Nie trzeba skończyć wyższych studiów erotologii, by mieć udane życie

Wydaje nam się też, że jak już zdobyliśmy partnera, to znaczy, że sukces za nami. Teraz możemy już tylko usiąść i cieszyć się naszym szczęściem.
No tak. Nie trzeba się już starać, bo jest mój. A to właśnie teraz trzeba zacząć się starać, bo zdobycie drugiej osoby, jej akceptacji i uznania to dopiero pierwszy krok. Teraz żebyśmy byli prawdziwie związani, musimy się o to postarać. Obserwuję takie sytuacje, gdy ludzie mówią - no przecież mi ślubował. Obiecał, że będzie ze mną do końca życia - więc mam to jak w banku. (śmiech) Nic dziwnego, że później są kłopoty. Większość ludzi jest heteroseksualna i reprezentuje pewne typowe cechy płci. Trzeba te różnice uwzględniać. Nie wszystko to, co akceptowalne dla mnie, będzie akceptowalne dla partnera. Jeśli się ze sobą łączymy, powinniśmy poznać poglądy swojego partnera na różne rzeczy. Dowiedzieć się, co jest dla niego ważne, a nie traktować pewne kwestie jako oczywiste.
I znowu - wystarczyłaby rozmowa.
A no właśnie. Ale musi być pewien nawyk rozmów. Nie tylko rozmawiamy o sympatycznych rzeczach, ale też o problemach. Bez tłumienia czy lukrowania. Powinniśmy komunikować wszystko to, co nas boli i drażni w postępowaniu drugiej osoby. Nie czekać, aż to się skumuluje.

A jak szybko przełączyć się z trybu pracy na tryb domowy?
Powinniśmy się nauczyć takiego przełącznika. My np. naszych studentów uczymy różnych technik relaksacyjnych, medytacyjnych itd. To jest taka umiejętność życia tu i teraz. Jak jesteśmy w kinie, to jesteśmy w środku akcji filmu. Jeśli bawimy się z dzieckiem, to jesteśmy tylko z nim. W dodatku trochę na jego poziomie, bo jak się inaczej bawić z trzylatkiem? Nie możemy bawiąc się z nim, myśleć o tym, co mamy wieczorem napisać. Nie jesteśmy wtedy ani, tu ani tu. Jak jemy obiad, to powinniśmy smakować potrawy, ich kolorystykę, wąchać, a nie przełączać kanały telewizyjne. Jak wychodzimy z pracy, a nie wieziemy w teczce pracy, którą musimy jeszcze wykonać w domu - koniec, to już przestaje istnieć. Zwłaszcza jeśli jesteśmy w związku. Z chwilą, kiedy spotykamy się po kilku godzinach nieobecności powinniśmy poświęcić czas dla siebie. Nieraz dla związku wystarczy półgodzinna rozmowa, nie trzeba wcale być ze sobą przez całą resztę dnia. Rozmowa będzie jednak czynnikiem spajającym.

Nie oczekujemy czasem od partnera niewykonalnego, gdy każemy mu samemu się domyślić, jakie są nasze potrzeby?
Oczekiwanie od drugiej osoby, żeby się domyśliła, to jest utopia. Wtedy oczekujemy, że ta druga osoba będzie naszym klonem. Chyba że są osoby nieskomplikowane, które działają na zasadzie kilku zachowań bądź bodźców i od razu widzą, czego chcą.
Podam pani przykład - jak mężczyzna podchodzi do kobiety i klepie ją w pupę, to wiadomo, że chce seksu. Komunikat jest jasny. (śmiech) Jeśli natomiast oboje siedzą zadumani i jedna z nich ma się domyślić, że partner ma dziś ochotę na czuły seks - nie jest to wykonalne. Czasem jeszcze przerzucamy swoją niewiedzę i swoje zagubienie na drugą osobę, żeby sama podjęła decyzję.

Zastanawiam się też - skoro coraz mniej rzeczy nas stymuluje, skoro coraz więcej musimy włożyć wysiłku w to, żeby nasz stosunek seksualny był satysfakcjonujący - w jakim kierunku świat seksu będzie zmierzał?
To naprawdę nie jest skomplikowana dziedzina życia. Nie trzeba skończyć wyższych studiów erotologii, by mieć udane życie seksualne. Tak naprawdę to się sprowadza - na poziomie fizjologicznym - do stref erogennych i poznawania reaktywności. A napięcia, które powstają, są wtórne. Jedno chce częściej, drugie - rzadziej. Tak naprawdę to jest walka o władzę w związku. Na przykład odmowa seksu oznacza, że się jest obrażonym. Manipuluje się seksem. Karze się albo zachęca poprzez seks. Sam nie stwarza takich problemów.

Jeszcze słówko o najnowszej książce. Jak odparłby Profesor zarzut, że jest skierowana głównie do kobiet? Takie są głosy. Czy to oznacza, że mężczyźni nie mają potrzeby poprawiania jakości swojego życia?
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że generalnie mężczyźni czytają mniej. Są mniej otwarci - po prostu. Uważają, że już wszystko wiedzą. Na przykład jak pewien mężczyzna miał już seks z trzema kobietami, to już jest wystarczająco doświadczony. Kobiety bardziej akceptują fakt, że życie jest nieco bardziej skomplikowane. To, że uczucia i potrzeby ulegają zmianom. W lekturach szukają pomocy. Bardzo często namawiają partnerów do czytania, którzy ostatecznie przyznają, że po lekturze wiele rzeczy im się rozjaśniło w głowach. Mężczyzna, idąc z taką książką do kasy, zasłania się kupnem prezentu dla swojej partnerki. (śmiech)

To jak to w końcu jest z tymi związkami?
Większość związków, które oceniają same siebie jako pozytywne, nie mają zbyt dużych wymagań. Ale dzięki temu są szczęśliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl