Ze względu na szczególny, drastyczny charakter sprawy i dobro pokrzywdzonej sąd - na wniosek obrony i oskarżenia - wyłączył jawność, rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Proces miał się zacząć na początku września, ale nie zaczął, ponieważ zachorowała obrończyni jednego z oskarżonych. Tym razem nie było takich problemów. Prokurator odczytał akt oskarżenia i proces ruszył. Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest matka pokrzywdzonej – Jadwiga R.
Na ławie oskarżonych zasiadają trzej łodzianie: 37-letni Grzegorz K., jego rówieśnik Sebastian T. i 34-letni Tomasz K., w którego mieszkaniu przez osiem dni była więziona 26-latka ze Zgierza. Według prokuratury, dopuścili się uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym oraz gwałtu zbiorowego ze szczególnym okrucieństwem.
Wszyscy trzej zostali uznani za szczególnie niebezpiecznych. Dlatego osadzono ich nie w łódzkim areszcie śledczym, lecz w Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim. Stąd czerwone uniformy oskarżonych, których przywieziono w konwoju do sądu w Łodzi.
Tragedia rozegrała się w wakacje 2017 roku. W połowie lipca, 26-letnia Monika R. poznała dwóch mężczyzn: 34-latka i 37-latka. Została zaproszona do mieszkania w bloku na Widzewie. Przyjęła zaproszenie.
Kobieta została uwięziona w mieszkaniu. Do mężczyzn dołączył jeszcze jeden 37-latek. Według oskarżenia, mieli ją dręczyć, bić i gwałcić. Kobiecie udało się uwolnić dopiero po 8 dniach. Nie zadzwoniła na policję - schroniła się u znajomego.
CZYTAJ TEŻ: Zbiorowy gwałt na łódzkim Widzewie. Proces przełożony
Dopiero dwa dni później kobieta otrzymała pomoc medyczną Została przewieziona do szpitala.
Zdiagnozowano wielonarządowe obrażenia. Niestety lekarzom nie udało się uratować 26-letniej ofiary brutalnych gwałcicieli. Kobieta zmarła 19 sierpnia 2017 roku.
Po raz pierwszy, oskarżeni doprowadzeni do sądu zostali 5 września. Wtedy jednak rozprawa została odroczona ze względu na chorobę jednego z adwokatów.