Było ich trzech. Bili kobietę pięściami po twarzy i głowie, kopali, szarpali za włosy. Atakowana nie miała szans na ucieczkę. Pijani napastnicy byli agresywni. Skakali na jej głowę, przykładali ostrze siekiery do szyi. Następnie wszyscy po kolei gwałcili. O tę zbrodnię, do której doszło w budynku przy ul. Bohaterów Getta w Białymstoku, oskarżeni zostali Robert F. i Kamil S. i Damian N. Dwóch pierwszych sąd skazał na 3 lata i 10 miesięcy więzienia. Ostatniego - na 5 lat, bo odpowiadał również za rozbój. To nieprawomocny wyrok, i do tego wyrok, z którym nie pogodziła się żadna ze stron.
Zobacz też: Białystok. Gwałt na Nowym Mieście? Czy 17-latek zgwałcił 14-latkę?
W środę na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku trafiły odwołania. Prokurator domaga się surowszych kar. Powód? Napastnicy nie tylko zgwałcili, nie tylko pobili, ale używali przy tym siekiery, a więc niebezpiecznego narzędzia. Obrońcy Kamila S. i Roberta F., którzy nie przyznali się do gwałtu, wnoszą o uniewinnienie ich od tego zarzutu i złagodzenie kary za pobicie. Adwokat trzeciego oskarżonego - Damiana N. - chce uniewinnienia swojego klienta, ewentualnie - zmniejszenie wyroku. W czwartek ma zapaść ostateczna decyzja sądu w tej sprawie.
Przeczytaj również: Maciej K. skazany. Brutalnie gwałcił małoletnie siostry. Czeka go terapia
Do zdarzenia doszło w listopadzie 2014 r. Oskarżeni pili alkohol w pustostanie przy ul. Bohaterów Getta. Wieczorem dołączyła do nich znajoma ojca jednego z nich. W trakcie imprezy mężczyźni nazwali syna pokrzywdzonej konfidentem i donosicielem. To było powodem niepohamowanej agresji wobec kobiety.
Sprawdź także: Brutalny gwałt w centrum. Skazana para domaga się złagodzenia wyroku
W ramach odwetu zaczęli ją bić, a później gwałcić. Kobieta była przy tym wciąż okładana pięściami, szarpana, przytrzymywana za ręce. Ostatecznie udało jej się uciec. Spotkała znajomego. Ten widząc jej zły stan zdrowia, wezwał pogotowie, a te - policję.