Byłemu prezesowi śledczy zarzucili m.in. niedopełnienie obowiązków i wyrządzenie spółdzielni szkody w wysokości 6,3 mln zł, co jest zagrożone karą do 10 lat więzienia. Na poczet przyszłych kar prokuratura zajęła mu cztery mieszkania w Łodzi i Warszawie oraz działkę budowlaną w powiecie łaskim. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Afera finansowa w spółdzielni
To jedna z najsłynniejszych afer w Łodzi. Jej bohatera nazywano „królem Manhattanu”, ponieważ był uważany za wszechwładnego i wszechmocnego, zaś bloki i wieżowce należące do spółdzielni stoją na osiedlu Manhattan w centrum Łodzi. O jego upadku i zatrzymaniu przez policję było bardzo głośno.
Ruszyło żmudne śledztwo, które trwało aż osiem lat. Zakończyło się aktem oskarżenia, z którego wynikało, że gdy spółdzielnia wpadła w poważne tarapaty finansowe, to prezes Krzysztof K. zamiast wystąpić z wnioskiem o upadłość zaciągał pożyczki u developera, które jeszcze bardziej pogrążyły SM „Śródmieście”.
Dozór policyjny i poręczenie majątkowe
„Król Manhattanu” został zatrzymany 29 lutego 2013 roku. Nie trafił do aresztu, ponieważ prokuratura zastosowała dozór policyjny, poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zawieszenie na stanowisku prezesa SM „Śródmieście” oraz zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.
Według ustaleń Prokuratury Regionalnej w Łodzi, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, w latach 2008 – 2009 spółdzielnia „Śródmieście” wpadła w takie tarapaty finansowe, że należało ogłosić jej upadłość. Mimo że w latach 2009 – 2013 sytuacja finansowa spółdzielni – jak zaznaczają śledczy - wciąż się pogarszała, to jej szefowie, Krzysztof D. i Tomasz B., nie zwołali walnego zgromadzenia członków SM „Śródmieście”, na którym wystąpiliby z wnioskiem o upadłość.
Toksyczne związki z firmą developerską
W zamian nawiązali kontakty z firmą developerską z Grodziska Mazowieckiego. Pożyczali od niej pieniądze, których zabezpieczeniem były należące do spółdzielni nieruchomości. Pierwsza pożyczka w wysokości 1,8 mln zł została zaciągnięta w sierpniu 2010 roku. Potem były kolejne w wysokości 700 i 900 tys. zł. Nie były na czas spłacane i spirala zadłużenia spółdzielni rosła. Dlatego straciła płynność finansową i nie regulowała swoich należności.
Wśród wierzycieli był Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi, który 20 czerwca 2014 roku wystąpił z wnioskiem o upadłość SM „Śródmieście”. Dwa miesiące później z podobnym wnioskiem wystąpiły nowe władze spółdzielni i 1 października 2014 roku sąd ogłosił jej upadłość.
Podczas śledztwa Krzysztof D. nie przyznał się do winy oraz odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania śledczych. Podobnie uczynił Tomasz B.
