Malbork. 9-latek prawie wypadł z okna
Emocje zdążyły już trochę opaść, bo – jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Malborku – do tej sytuacji doszło późnym popołudniem w piątek (9 września). Do dyżurnego KPP dotarło zgłoszenie o chłopcu stojącym na parapecie w otwartym oknie w jednym z budynków przy ulicy Konopnickiej.
Gdybym nie wezwała służb, mogłoby do czegoś poważnego dojść. Ludzie tam siedzieli na ławkach. Przechodzili. I nikt nie zareagował. Taka panowała znieczulica - relacjonuje pani Joanna, która powiadomiła policję.
Strażacy po dotarciu na miejsce zaczęli rozstawiać skokochron. Jednocześnie jeden z nich razem z policjantem pobiegli na górę.
- Kiedy sierż. Karol Siwik zobaczył dziecko na parapecie, natychmiast razem ze strażakiem ruszyli na drugie piętro tego budynku. Funkcjonariusze bez problemu dostali się do mieszkania, jednak pokój, w którym znajdowało się dziecko, był zamknięty na klucz
– relacjonuje st. asp. Sylwia Kowalewska, oficer prasowy KPP Malbork.
O włos od tragedii w Malborku
Policjant wyważył drzwi do pokoju i zdjął chłopca z parapetu. Szybko okazało się, że to matka zamknęła 9-latka w pokoju, bo jak wyjaśniła, musiała wyjść z mieszkania na kilka minut. Tłumaczyła się, że nie chciała, żeby mu coś się stało podczas jej nieobecności.
Jednak chłopiec otworzył samodzielnie okna i stojąc na parapecie wypatrywał powrotu mamy do domu. Dzięki szybkiej akcji sierż. Karola Siwika wszystko zakończyło się szczęśliwie – dodaje ast. asp. Sylwia Kowalewska.
Oczywiście słowa uznania należą się też mieszkance, która nie pozostała obojętna i dzięki jej zgłoszeniu nie doszło do nieszczęścia. Matka chłopca odpowie za narażenie dziecka na utratę życia.
