"Daily Mail" ocenia, że w Japonii mieszka aż 17 tysięcy Brytyjczyków. Gdyby nawet część z nich zdecydowała się wyjechać, byłby to prawdziwy exodus. Dopiero niedawno Wielka Brytania z trudem uporała się z ewakuacją kilkuset swoich obywateli z ogarniętej powstaniem Libii, a teraz prawdopodobnie sytuacja byłaby jeszcze poważniejsza.
"Daily Mail" pisze też, że w chaosie spowodowanym trzęsieniem ziemi nad zdrowym rozsądkiem zwycięża głupota i biurokracja. Kilkunastu pracowników brytyjskiego Czerwonego Krzyża, którzy wyjechali do Tokio, aby pomagać w gigantycznej akcji ratunkowej, musiało po kilku godzinach opuścić Japonię, ponieważ nie posiadali… odpowiednich dokumentów pozwalających im na wjazd na japońskie terytorium w charakterze pracowników humanitarnych.
Londyńska popołudniówka "Evening Standard" w komentarzu redakcyjnym zwraca uwagę, że kryzys nuklearny w Fukushimie poważnie utrudni plany energetyczne rządu Davida Camerona, który planował dalszą rozbudowę elektrowni jądrowych. Wielka Brytania od lat korzysta z energii atomowej, a zobowiązania w sprawie redukcji gazów cieplarnianych, jakie na siebie przyjął rząd konserwatywno-liberalny, sprawiają, że na siłownie jądrowe patrzono do tej pory bardzo przychylnie. Dla dziennika "Guardian" atomowy kryzys to okazja do ponownego zastanowienia się nad ekonomicznym i ekologicznym sensem istnienia energetyki nuklearnej, która jest kosztowna, ale bardzo wydajna. Na razie bowiem nie ma możliwości zbudowania zielonych alternatyw dla atomu - nie będą to ani wiatraki, ani gaz łupkowy, którego eksploatacja dopiero jest w powijakach. Na razie jedyną alternatywą dla potężnego atomu jest węgiel, który przez ostatnie lata był potępiany jako sprawca rzekomego globalnego ocieplenia. Konserwatywny "Daily Telegraph" jest zdania: Wielka Brytania potrzebuje wieloletniego programu nuklearnej energetyki, a kryzys japoński nie może oznaczać wyjścia z programu, ponieważ skończy się to po prostu brakiem energii na Wyspach.
Dramatyczny tydzień w Japonii najtrafniej chyba podsumował wychodzący w Dublinie "Irish Times". Dziennik pisze, że co prawda ludzkość potrafi podzielić atom i wysłać człowieka na Księżyc, ale nic nie sprowadza nas na ziemię tak szybko, jak przerażające siły natury, które pokazały swą moc na Dalekim Wschodzie.
W nawiązaniu do trwających wciąż protestów w krajach arabskich i dogorywającego powstania w Libii minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague zapowiada, że Londyn zweryfikuje porozumienia o sprzedaży na Bliski Wschód, do Afryki Północnej i Zatoki Perskiej sprzętu policyjnego, który mógł być użyty do tłumienia demonstracji. "Guardian" stwierdza, że wartość sprzedaży wyposażenia dla policji do tych regionów świata to ponad 200 milionów funtów, ale w trosce o przestrzeganie praw człowieka rząd Camerona zerwał już umowy z Libią i Bahrajnem.
Do wojny w Afganistanie i w Iraku nawiązuje BBC - a to w związku z przyznaniem przez Elżbietę II na wniosek rządu tytułu "królewski" dla miasteczka Wootton Bassett w hrabstwie Wiltshire.
Miasteczko przez ostatnie lata w specyficzny sposób przysłużyło się brytyjskiej armii - to właśnie tutaj przyjmowano z najwyższymi honorami trumny z ciałami zabitych żołnierzy w wojnach ostatnich lat. Bywały takie dni, że przez Wootton Bassett przejeżdżał kondukt nawet kilku naraz trumien, a całe dosłownie miasto żegnało poległych żołnierzy. W uznaniu dla postawy samorządu i mieszkańców miasteczko zostało wyróżnione przez królową.
Skoro mowa o zapalnych regionach na Bliskim Wschodzie, to "Jewish Chronicle" wzywa do akcji na rzecz solidarności z Izraelem wśród konsumentów brytyjskich. Apel pisma żydowskiej diaspory w Wielkiej Brytanii to skutek częstych nawoływań do bojkotu państwa żydowskiego, jakie na Wyspach organizują organizacje lewicowe i propalestyńskie. 30 marca w Wielkiej Brytanii konsumenci, którzy chcą zbojkotować "bojkot" Izraela, będą w sklepach specjalnie prosić o towary izraelskie. Zdaniem "Jewish Chronicle" to najskuteczniejszy sposób na zademonstrowanie solidarności z państwem żydowskim.
Na koniec ciekawostki: twórcy serialu kryminalnego, znanego także w Polsce, "Morderstwa w Midsomer" zostali oskarżeni o rasizm. Serial produkcji telewizji ITV, niezwykle popularny, pokazuje bowiem bardzo angielską prowincję, na której w ogóle, ale dosłownie w ogóle nie mieszkają przedstawiciele mniejszości etnicznych i rasowych. Aktorzy w serialu są wyłącznie biali, stąd dyskusja, czy rzeczywiście na podobnej prowincji nie ma choćby czarnoskórych Brytyjczyków. "Daily Telegraph" bierze w obronę twórców serialu i stwierdza, że domaganie się na siłę poprawności politycznej graniczy z hipokryzją.
Także w "Daily Telegraph" informacja, że właściciel klubu piłkarskiego Fulham, do niedawna właściciel Harrodsa, słynnego domu towarowego, Mohammed al-Fayed zamierza postawić w Londynie pierwszy na Wyspach Brytyjskich pomnik Michaela Jacksona. Al-Fayed długo przyjaźnił się ze słynnym amerykańskim gwiazdorem.
Jacek Stawiski