Amerykańska broń w rękach talibów. Dr Jacek Raubo: Wyposażenie armii USA może pojawić się na polach różnych konfliktów

Wojciech Szczęsny
Demiroren Visual Media/ABACA/Abaca/East News
- Ciężki sprzęt będzie służył jako wystawa na tle której talibowie mogą się fotografować, ale z której na dłuższą metę nie będą mogli korzystać. Dużo niebezpieczniejsze jest przejęcie noktowizorów, systemów obserwacji, czy materiałów wybuchowych. - mówi dr Jacek Raubo, ekspert w zakresie bezpieczeństwa i obronności Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz analityk portalu Defence24.

Talibowie chwalą się sprzętem wojskowym pozostawionym w Afganistanie przez siły zbrojne Stanów Zjednoczonych. Fotografują się w kokpitach amerykańskich samolotów, pokazują wozy opancerzone podczas defilad. Czy faktycznie będą mogli to wszystko wykorzystać?
Przede wszystkim należy powiedzieć, że zasoby, które zostały przejęte przez talibów nie są jeden do jednego pozostałością po siłach zbrojnych Afganistanu oraz policji. Formacje te prowadziły różnego typu działania z wykorzystaniem sprzętu, który został sfinansowany przez państwa trzecie na czele ze Stanami Zjednoczonymi. To wyposażenie było w użytku jeszcze zanim przejęli je talibowie i nie zawsze było stuprocentowo sprawne – często brakowało części zamiennych, występowały też problemy z logistyką. Zresztą właśnie to wskazuje się jako jeden z powodów tak szybkiego upadku części jednostek, które broniły kluczowych węzłów przed talibami.

Wygląda jednak na to, że sprzętu jest sporo.
Pamiętajmy, że bazujemy na danych, które są nam udostępniane przez Stany Zjednoczone oraz przez inne państwa i są to wyłącznie dane statystyczne, ponieważ nie oddają one rzeczywistych możliwości na polu walki. Dobrym przykładem są samoloty bojowe. Afgańskie siły powietrzne miały dać przewagę w walkach z talibami, którzy teraz przejęli część tych maszyn. Ale co do ich możliwości istnieją liczne wątpliwości dotyczące nawet takich elementów jak dostęp do odpowiednich smarów. Talibowie będą mogli wykorzystywać raczej sprzęt poradziecki, czy też porosyjski. Tu można wspomnieć choćby o śmigłowcach MI-17. Co do innych maszyn można przypuszczać, że będą służyły raczej do demonstracji siły niż realnych działań bojowych. W słynnym nagraniu z hangaru ze śmigłowcami, do którego wchodzą talibowie widać, że maszyny są na tyle uszkodzone – można było zobaczyć tam pootwierane dzioby, gdzie mogły znajdować się kluczowe systemy – że nie będzie się dało ich odtworzyć z części dostępnych na rynku. Sprzęt typowo amerykański będzie bardzo trudny do obsługi. Warto podkreślić też, co było zarzutem w czasie budowania afgańskiej armii przez Amerykanów, że siły powietrzne były uzależnione od pomocy zewnętrznej, przede wszystkim kontraktorów oraz pracowników prywatnych firm, którzy byli opłacani właśnie, żeby utrzymywać pewien zaawansowany technologicznie sprzęt. Kiedy tego wsparcia brakowało, te maszyny miały problem. Dlatego będą służyły raczej jako wystawa na tle której talibowie mogą się fotografować, ale z której na dłuższą metę nie będą mogli korzystać.

A co z bronią ręczną?
Uzbrojenie zwykłej piechoty rzeczywiście jest dzisiaj największym problemem po upadku struktur bezpieczeństwa Afganistanu. Karabiny, karabinki szturmowe, karabiny maszynowe, granatniki, zapalniki i amunicja mają to do siebie, że mogą być wykorzystywane naprawdę długo, a przede wszystkim mogą być transferowane na pola różnych konfliktów. W Afganistanie dalej toczą się walki i talibowie niewątpliwie będą mieli zwiększone możliwości zwalczania opozycji. Z drugiej strony zaistnieje problem sprzedawania tej broni i transferowania jej poza granice samego Afganistanu. Będą mogły to być transfery motywowane kwestiami ideologicznymi, na przykład wspieranie organizacji terrorystycznych takich jak Al-Kaida, ale może być to też kwestia wysoce pragmatyczna, kiedy to poszczególni dowódcy będą starali się na przykład sprzedawać broń organizacjom przestępczym, które w jakimś tam stopniu są związane z handlem narkotykami, czy przemytem ludzi. To działo się zresztą także jeszcze przed przejęciem władzy przez talibów. Dodatkowo możemy się spodziewać, że ta broń będzie używana w innych konfliktach. Armia indyjska już teraz obawia się, że broń lekka z Afganistanu zostanie wykorzystana w walkach w Kaszmirze. Do tego dochodzą materiały wybuchowe, przecież saperzy armii afgańskiej musieli je mieć do zabezpieczania i likwidacji improwizowanych ładunków wybuchowych. Jeżeli te zasoby wraz z zapalnikami trafią do rąk talibów, Al-Kaidy czy tzw. Państwa Islamskiego, którzy przygotowują materiały wybuchowe pod kątem zamachów terrorystycznych, to będzie to stanowić większe zagrożenie niż przejęcie choćby samolotu transportowego C-130.

W Pańskiej analizie dla portalu Defence24 można przeczytać, że najważniejszym sprzętem wojskowym, którzy przejęli talibowie wcale nie jest broń.
Nasza uwaga skupia się na karabinach, pojazdach opancerzonych i śmigłowcach, tymczasem wojsko afgańskie konstruowane przez USA na sposób zachodni musiało mieć rozbudowane segmenty do wsparcia komandosów, ich działań nocnych, tajnych operacji i działań specjalnych w trudnym terenie. Po obrazach z Kabulu wiemy, że talibowie uzyskali pewien zasób, trudny do oszacowania, systemów noktowizyjnych i termowizyjnych, czy systemów obserwacji stacjonarnej jeśli chodzi o zabezpieczenie baz wojsk afgańskich i zachodnich. To jest o wiele bardziej niebezpieczne, bo talibowie otrzymali olbrzymi zastrzyk nowych kompetencji do działania w nocy. Dotychczas Zachód miał przewagę w zakresie działań antyterrorystycznych, ponieważ można było zaskakiwać talibów, teraz tej przewagi nie będzie lub będzie mniejsza niż wcześniej. Skutki mogą być tragiczne, zarówno jeśli chodzi o walki wewnątrz Afganistanu jak i przy proliferacji tej technologii poza kraj. Terroryści będą mogli atakować obiekty w nocy w sposób efektywny, zbliżony do kompetencji sił państwowych.

Czy talibowie są odpowiednio wyszkoleni, żeby obsługiwać taki sprzęt?
Tu faktycznie mamy istotne zastrzeżenie. Ten sprzęt wymaga obsługi, odpowiedniego podejścia i części zamiennych. Pytanie, na jak długo starczy tych zasobów talibom, żeby mogli oni skonsumować ten sukces technologiczny, który osiągnęli. Trzeba przy tym zaznaczyć, że przez 20 lat wojny w Afganistanie wykonali wielką pracę w zakresie dostosowania swojego personelu do wymagań nowego konfliktu. Dotyczy to zarówno wyszkolenia bojowników, jak i przekazu propagandowego, co już widzimy. Nie ma co ukrywać, że nie mogło się to dziać bez pomocy z zewnątrz. Talibowie musieli mieć doświadczonych instruktorów bez których nie powstałyby takie jednostki jak Badri 313. Mogło się to dziać chociażby we współpracy z pakistańskim wywiadem wojskowym albo z Katarczykami. Oczywiście niczego nie wiemy na pewno, żadne z państw wprost się do tego nie przyzna, ale kilka stolic na pewno miało interes w tym, żeby stworzyć z talibów efektywną siłę dostosowaną do nowoczesnego pola walki. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich formacji. Czy talibowie mają w swoich szeregach pilotów i ekspertów w zakresie obsługi technicznej? Tych można pozyskać z zewnątrz. Do Afganistanu w dalszym ciągu przybywają bojownicy z innych państw, wydaje się że sprowadzenie pilotów do obsługi maszyn porosyjskich jest możliwa. Podobnie jest z obsługą naziemną. Przy czym talibowie będą odczuwać jeden istotny fakt – w momencie, w którym padał rząd w Kabulu z kraju uciekali przede wszystkim najlepiej wyszkoleni i najlepiej przygotowani przedstawiciele personelu sił powietrznych, oddziałów inżynieryjnych i logistycznych. Te osoby, które kończyły zachodnie uczelnie, nie będą się afiszowały ani tym bardziej współpracowały z talibami w obawie przed reperkusjami, a w tym być może nawet i śmiercią. Zatem dla talibów to jest olbrzymie wyzwanie, żeby móc wykorzystać zdobyty sprzęt. To jest walka tak naprawdę o każdy dzień, bo im dłużej wyposażenie stoi nieużywane, niekonserwowane i nie jest odpowiednio wykorzystywane tym szybciej traci walory bojowe.

Ale zawsze może być przedmiotem zainteresowania ze strony służb państw chcących poznać amerykańskie know-how.
Uważam, że już teraz następują pewne działania wywiadu naukowo-technicznego po stronie chińskiej czy po stronie rosyjskiej, a także irańskiej. Przy czym pewnym ograniczeniem jest tutaj to, że Amerykanie zdawali sobie sprawę, że nie mogą transferować do Afganistanu sprzętu, który jest najbardziej wrażliwy. Choć tu chciałbym zaakcentować wątek dotyczący afgańskich służb specjalnych szkolonych i wyposażanych przez USA. Tego, co przekazało CIA i inne służby do Kabulu nie wiemy. Sam jestem ciekawy, czy wyścig po tę część najnowocześniejszego sprzętu już się zaczął.

Czy można przeliczyć na pieniądze wartość sprzętu jaką Stany Zjednoczone zostawiły w Afganistanie?
Od początku obecności wojskowej USA i rozpoczęcia budowania różnych agencji, armii afgańskiej, policji, a także innych służb co roku przedstawiano Kongresowi odpowiednie wyliczenia. Oczywiście oprócz tajnego budżetu. Wydaje się, że te kwoty poszły w miliardy dolarów, chociaż jednego dokumentu podpartego jednoznacznymi danymi z wszystkich państw finansujących siły bezpieczeństwa Afganistanu przez 20 lat zapewne jeszcze nie otrzymamy tak szybko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl