Arka Gdynia - jeden, Legia Warszawa - jajeczko. Słaby występ mistrzów Polski

Michał Skiba
Przemyslaw Swiderski
Legia Warszawa rozegrała słabe spotkanie i zasłużenie przegrała w Gdyni z Arką 0:1. Mistrzowie Polski zaliczyli jubileuszową - dziesiątą - porażkę w ligowym sezonie. Warszawianie spędzą święta wielkanocne w smutnych nastrojach

Niedawno jeden z zawodników topowego klubu Lotto Ekstraklasy powiedział mi, że czasem trudno grać tak, jakby się chciało. Bo to murawa dyryguje piłkarzami. Ta w Gdyni była mocno pokiereszowana już na starcie. Arka Gdynia rugby. Były łatwe straty i zwyczajne - dobrze znane kibicom ligi - kiksy. Trafiła kosa na szlachetny kamień. Arkowcy to piłkarze, którzy w lidze faulują najczęściej, legioniści najmniej. Agresja z domieszką dobrej gry wystarczyły.

Arka Gdynia podjęła rękawice i grała kombinacyjnie, szukając słabych punktów rywala. Zaczęło się od pięknego zagrania Rafała Siemaszki do Macieja Jankowskiego w 17. minucie. Wcześniej miejsce miała ciekawa akcja, którą doskonałym dryblingiem (ładnie wymanewrowany Michał Pazdan) rozprowadził Mateusz Szwoch. Najlepszym zagraniem Siemaszki było - umyślne - dostanie siatki przy strzale Andrija Bogdanowa. Problem jest taki, że Legia kombinacyjnej gry nie podjęła.

Legia grała za wolno. Za mało rozciągała grę. Jak przyspieszała, piłkarze Arki i tak nadążali. Bo Legia znowu biegała mniej od przeciwnika. Nie funkcjonowały boczne sektory, a cały środek został wręcz zdemontowany przez piłkarzy Leszka Ojrzyńskiego. To zresztą nieporadność Cafu dała Arce rzut wolny - później gola. Może gdyby spotkanie mógł kontynuować Miroslav Radović, wyglądałoby to zupełnie inaczej. W miejsce Serba w 37. minucie pojawił się Eduardo, ale zagrał kolejne bezbarwne spotkanie. I tak łagodnie powiedziane.

Bez Chorwata, a z Kasperem Hamalainenem i Pasquato mistrzowie Polski byli bezradni. Bez prawdziwego napastnika. Bo grający te 37 minut "Rado" również przecież nie jest typowym snajperem. Wierchuszka ofensywna była gotowa sobie dograć, ale nie miała do kogo.

Gol.
Rzut wolny i spora odległość. Dobry płaski strzał Andrija Bogdanowa i sprytna praca kolegów z drużyny w murze. Piłkę między nogami puścił Rafał Siemaszko. Stały fragment gry przyszedł gospodarzom z pomocą, sprawa, która nie tyczyła sobotniego wieczoru warszawian.

Kontrowersja.
Zostawiamy do oceny. Przepisy mówią jedno, duch gry drugie.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kamio
Dziś Wpadłem na fajną stronke dzięki której sprawdzisz swoje IQ
Przeciętna człowieka to 90-109.

www.huit.re/testeriq

Mi wyszlo 112 Wiec ok. A ty jakie masz? Wejdź i sprawdź:)
Fajna zabawa
Wróć na i.pl Portal i.pl