Arsenal - Chelsea 5:0 (1:0)
Lepiej w mecz zdecydowanie weszli podopieczni Mikela Artety. Gospodarze wtorkowego starcia na Emirates Stadium szybko objęli prowadzeni za sprawą Leonardo Trossarda. Belg w 4. minucie został kapitalnie dostrzeżony w polu karnym przez Declana Rice'a i ten płaskim strzałem przy bliższym słupku nie dał szans stojącemu w bramce Dorde Petroviciowi.
Choć w pierwszych minutach nie zabrakło kontrowersji. Zdaniem ekspertów w studio Viaplay Nicolas Jackson przekroczył stanowczo przepisy i po faulu na Tomiyasu powinien był wylecieć z boiska. Senegalczyk postawił stempel japońskiemu piłkarzowi "Kanonierów".
Potem chwilowo odkuć próbowali się goście. Świetne okazje dla "The Blues" wykreowali w gruncie rzeczy skrzydłowi i po ich wrzutkach koledzy dwukrotnie nie potrafili zmieścić piłki między słupki golkipera Arsenalu. Dodatkowo świetną kontrą popisał się Jackson i po jego zagraniu w pole karne blisko było trafienia samobójczego. Gabriel Magalhaes ostatecznie wybił na rzut rożny.
Następnie Arsenal spróbował odpowiedzieć paroma szybkimi akcjami. Najpierw po dograniu z lewej strony Bukayo Saka stanął przed szansą wbicia futbolówki do siatki serbskiego bramkarza. Anglik ostatecznie nie trafił czysto w piłkę i obrońcy Chelsea w porę wyjaśnili zagrożenie. Swoją okazję w derbowym starciu miał również po 20. minucie Kai Havertz. Były gracz "The Blues" postraszył bramkarza kąśliwym uderzeniem z linii pola karnego.

Na przerwę gospodarze schodzili z jednobramkową przewagą na tablicy wyników. Pod koniec pierwszej połowie piłkarze hiszpańskiego szkoleniowca mogli podwyższyć prowadzenie, ale defensywa gości spisywała się akurat bez zarzutu.
Arsenal w drugiej połowie atakował. Chelsea bezradna
Najpierw w drugich 45 minutach świetną okazję miał Havertz, który wypuszczony w pole karne spróbował oddać strzał między nogami bramkarza. Ten jednak nie dał się przechytrzyć i gospodarze mieli tylko rzut rożny. Parę chwil później Ben White z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki. "Kanonierzy" podwyższyli prowadzenie już w 52. minucie i znajdowali się na pozycji lidera najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii.

Do trzech razy sztuka można by rzec w przypadku Kaia Havertza. Niemiec już trzeciej okazji pięć minut później nie mógł zmarnować. Atakujący Arsenalu po raz kolejny został kapitalnie obsłużony przez swoich kolegów i tym razem - jak na napastnika przystało - zmieścił piłkę w siatce. To był nokaut względem lokalnego rywala z Londynu. Chelsea była rozbita. A żeby tego jeszcze było mało - parę chwil później swoją sytuację zmarnował Nicolas Jackson, który nie oddał nawet celnego uderzenia.
A były napastnik Chelsea się rozstrzelał na dobre. Havertz drugi raz na listę strzelców wpisał się w 65. minucie. Popisał się perfekcyjnym uderzeniem po którym piłka otarła się jeszcze o słupek i wpadła do bramki Petkovicia.
Następnie po jeszcze piękniejszym dograniu Martina Odegaarda swoją drugą bramkę w tym starciu zdobył Ben White. Anglik przelobował serbskiego golkipera Chelsea i zakończył strzelanie we wtorkowym meczu. Rozbici podopieczni Mauricio Pochettino musieli uznać wyższość swojego lokalnego rywala.

Arsenal - Chelsea 5:0
- Bramki: Leonardo Trossard 4', Ben White 52', 70', Kai Havertz 57', 65'
- Żółte kartki: Trossard 45', White 76' - Gilchrist 42', Cucurella 43'
- Sędzia: Simon Hopper
Grzegorz Krychowiak w Arabii Saudyjskiej. Tak żyje były repr...
