- Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w czymś takim. Dziękuję wszystkim, którzy przyszli na Stadion Narodowy i tym wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki w fajnych momentach i tych słabszych. Od teraz razem z nimi będę trzymać kciuki za reprezentację Polski - stwierdził Brouc, który rozegrał swój ostatni, 65. mecz w narodowych barwach (rekord w kadrze jeśli chodzi o bramkarzy).
Grupa kibiców Legii zaczęła dziękować bramkarzowi już w czwartek. Na parkingu przy hotelu Double Tree by Hilton w Wawrze zaprezentowali transparent: "Artur Boruc, dla nas jesteś wybitny", odpalili kilkadziesiąt rac i skandowali m.in. imię i nazwisko byłego gracza stołecznego klubu. Wśród fanów był m.in. pięściarz Andrzej Fonfara, prywatnie przyjaciel Boruca, który przyleciał do Polski właśnie na piątkowe pożegnanie.
- Początkowo się wkurzyłem, że ktoś zatrzymał nasz autokar. Dopiero jak zobaczyłem, że to kibice Legii, byłem pod ogromnym wrażeniem. Dziękuję im za to. Już po tym wydarzeniu poryczałem się trochę. Emocje puściły. Może dlatego, gdy schodziłem z boiska w meczu z Urugwajem nie padłem spazmy - podsumował 37-letni bramkarz, który stał się drugim najstarszym zawodnikiem, jaki zagrał w kadrze.