Aktualna wiceliderka światowego rankingu wielokrotnie była przez dziennikarzy pytana o postawę ukraińskich tenisistek i o toczącą się w sąsiednim kraju wojnę. Za każdym razem udzielała podobnej odpowiedzi. Nie inaczej było także po spotkaniu z Kostiuk.
Sportowcy z Rosji i Białorusi nie popierają wojny
- Rosyjscy i białoruscy sportowcy nie popierają wojny. Nikt normalny jej nie popiera i jej nie chce - mówiła Sabalenka. Tenisistka podkreśla, że gdyby ich słowa mogły w jakikolwiek sposób zatrzymać toczące się działania militarne, z pewnością uczyniliby wszystko, by je powstrzymać.
Ze słowami gwiazdy nie zgodziła się jej niedzielna rywalka: - Tylko poprzez powiedzenie pewnych rzeczy mogłaby wysłać konkretną wiadomość. Takie osoby jak Aryna, które podróżują po świecie, mają bardzo dużą grupę ludzi czy mediów ją wspierających, powinny z tego korzystać - mówiła Ukrainka.
Jest w tym sporo racji. Owszem, Białorusinka mówi, że wojny nie popiera, że gdyby mogła, to by ją powstrzymała - słowa, które wypowiada i sposób, w jaki to robi sprawiają jednak wrażenie, że zależy jej, by wilk był syty i owca cała. Świat słyszy, że nie popiera działań wojennych, ale z drugiej strony nigdy nie powiedziała, że jej kraj nie powinien wspierać w żaden sposób agresora, którym są Rosjanie. A przecież ogromna popularność, którą cieszy się Aryna, mogłaby zostać wykorzystana do wysłania jednoznacznego i nie pozostawiającego wątpliwości komunikatu.
Marta Kostiuk wygwizdana przez francuską publiczność
W Paryżu w niedzielę doszło do niespodziewanego zdarzenia - Kostiuk, która po zakończonym meczu z Sabalenką, nie podała rywalce ręki, została wygwizdana przez francuską publiczność. Wiceliderka rankingu broniła rywalki mówiąc, że nie powinno do tego dojść i że stara się rozumieć jej zachowanie.
Białorusinka w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju French Open zmierzy się z rodaczką, Iryną Szymanowicz.
