Rosyjskie pociski manewrujące zostały zniszczone podczas ataku na Krymie – poinformowali ukraińscy wojskowi.
Kijów podał, że ładunek z pociskami typu Kalibr został zniszczony w pociągu w mieście Dżankoj. Rosyjski szef regionu twierdzi, że do wybuchu doszło w wyniku ataku ukraińskich dronów.
Atak na transport pocisków manewrujących
Ukraiński resort obrony podał, że zniszczono pociski manewrujące przeznaczone dla floty czarnomorskiej Moskwy.
Jeśli eksplozja zostanie potwierdzona, może to oznaczać śmiały atak sił ukraińskich w samym sercu terytorium, które zostało zaanektowane przez Rosję w 2014 roku. Rosyjska wojskowa baza lotnicza znajduje się w pobliżu Dżankoj.
Siergiej Aksionow, mianowany przez Kreml gubernator Krymu, potwierdził, że doszło do ataku dronów. Nie wspomniał nic o pociskach manewrujących, które miały ulec zniszczeniu.
Kreml w zasięgu ukraińskiej broni
Anton Geraszczenko, doradca Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, udostępnił materiał filmowy, który pokazywał stację kolejową w mieście i wybuchy.
Eksplozja w Dżankoj na północy Krymu zniszczyła rosyjskie pociski manewrujące Kalibr-KN, które były transportowane koleją - przekazał główny zarząd wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy.
Pociski te odpalane są z okrętów rosyjskiej floty czarnomorskiej. Mają zasięg operacyjny ponad 2500 km na lądzie i 375 km na morzu.
Ihor Ivin, szef administracji Dżankoj powiedział, że miasto zaatakowały drony, a 33-letni mężczyzna został ranny odłamkiem zestrzelonego drona.
Rosyjska agencja informacyjna Tass cytowała Ivina, który powiedział w telewizji Krym-24, że zapalił się dom, szkoła i sklep spożywczy, a sieć energetyczna uległa uszkodzeniu.

mm