- Zrobiłam wszystko, co mogłam przy tych piłkach meczowych, nie miałam hebla (slangowe określenie paraliżującego stresu w tenisie - red). Po prostu ona grała wtedy swój najlepszy tenis - tyle miała do powiedzenia Serena Williams po meczu. Amerykanka ma czego żałować, bo do tej pory radziła sobie w Melbourne bardzo dobrze. W meczach II i III rundy, z Kanadyjką Eugenie Bouchard i Ukrainką Dajaną Jastremską straciła łącznie siedem gemów. W 1/8 finału straciła seta z Simoną Halep, ale liderkę rankingu WTA również pokonała.
Mecz z Karoliną Pliskovą Williams zaczęła za to źle. Czeszka postawiła jej trudne warunki, bo od pierwszej piłki zaatakowała. Przyniosło to efekt w postaci wygrania seta. – Kapitalny jest ten jej powrót po ciąży. Urodzić dziecko i wrócić z taką formą – to niesłychane – chwalił na naszych łamach Amerykankę dwukrotny mistrz Australian Open Boris Becker, obecnie ekspert transmitującego turniej Eurosportu.
Później wszystko toczyło się już jednak po myśli Amerykanki...
... która wygrała drugiego, a w trzecim prowadziła 5:1. Wydawało się, że jest po meczu, ale Pliskova nie zamierzała się poddawać. Zaczęła niesamowitą pogoń i po 2 godzinach i 10 minutach to ona cieszyła się ze zwycięstwa 6:4, 4:6, 7:5.
Williams ma czego żałować również dlatego, że półfinałową rywalką Czeszki będzie Japonka Naomi Osaka, która pokonała 6:4, 6:1 Ukrainkę Elinę Switolinę. Nie będzie więc miała okazji do rewanżu za porażkę w finale ostatniego US Open. Osaka też pewnie żałuje, bo z pewnością chciałaby pokonać utytułowaną rywalkę w bardziej sportowych okolicznościach.
Pliskova i Osaka grały dotąd ze sobą trzy razy. Czeszka wygrała dwa spotkania.
Wyniki ćwierćfinałów:
Karolina Pliskova (Czechy, 7) - Serena Williams (USA, 16) 6:4, 4:6, 7:5
Naomi Osaka (Japonia, 4) - Elina Switolina (Ukraina, 6) 6:4, 6:1
Serena Williams zamieni kort na ring?! To marzenie szefowej organizacji WWE