Szwecja to czwarty zespół tegorocznych igrzysk olimpijskich i czwarta drużyna ubiegłorocznych mistrzostw świata. Spodziewaliśmy się więc trudnej przeprawy, wiedzieliśmy także, że aby uzyskać korzystny wynik, nasze zawodniczki powinny wznieść się na wyżyny umiejętności.
Udana pierwsza połowa Polek
Początek czwartkowej potyczki sugerował, że może powtórzyć się scenariusz z rozegranego kilkanaście dni wcześniej meczu towarzyskiego pomiędzy obydwoma reprezentacjami, kiedy to Biało-Czerwone doznały wysokiej porażki. Minęło raptem kilka minut, a ekipa ze Skandynawii prowadziła już 5:1. Selekcjoner naszej kadry postanowił wówczas zmienić taktykę, coraz częściej ataki przeprowadzaliśmy w siedmioosobowym składzie i pustą bramką. Ryzyko opłaciło się, straty zostały odrobione, a potem niemal do końca pierwszej części gry trwała niezwykle wyrównana rywalizacja.
Polki pilnowały wyniku, nie pozwalały Szwedkom na wypracowanie większej przewagi, kilkukrotnie same, po błędach przeciwniczek lub udanych interwencjach naszych bramkarek (wśród których następowała nieustająca rotacja), miały też szansę na objęcie prowadzenia, w akcjach, które mogły i powinny sprawić, iż to nasz zespół ma przewagę punktową, długo jednak towarzyszyła Polkom niemoc. Nawet rzut karny Aleksandry Rosiak nie przyniósł przełamania. Doczekaliśmy się dopiero w 24. minucie, po rzucie Dagmary Nocuń. Po pierwszej części gry podopieczne Senstada przegrywały jednak różnicą dwóch bramek (15:17) - niewykorzystane dwie sytuacje przy grze w osłabieniu skutkowały przejęciem piłki przez bramkarkę rywalek i jej dwoma skutecznymi rzutami do pustej bramki.
Katastrofa w drugiej części gry
Wszystko co dobre zakończyło się wraz z pierwszą połową. Po krótkim odpoczynku nasza drużyna prezentowała się, zwłaszcza w ataku znacznie słabiej. W ciągu dziesięciu minut Biało-Czerwone rzuciły zaledwie dwie bramki, z kolei rywalki problemów ze skutecznością większych nie miały. W 42. minucie Szwedki prowadziły już 24:17, a w kolejnych minutach grały już wyluzowane i pilnowały korzystnego rezultatu.
Ostatecznie potyczka zakończyła się zwycięstwem faworytek 33:25. Podopieczne Senstada w drugiej części gry zawodziły w ofensywie, co było główną przyczyną czwartkowej porażki. Kolejny mecz Polki rozegrają już w piątek, 6 grudnia. O godzinie 20.30 zmierzą się z dobrze radzącymi sobie w turnieju Węgierkami, z którymi o korzystny wynik będzie równie trudno co ze Szwedkami.
Mistrzostwa Europy piłkarek ręcznych
Polska - Szwecja 25:33 (15:17)
Polska: Adrianna Płaczek, Paulina Wdowiak, Barbara Zima - Monika Kobylińska 6, Karolina Kochaniak-Sala 4, Dagmara Nocuń 4, Magda Balsam 2, Aleksandra Rosiak 2, Marlena Urbańska 2, Daria Michalak 1, Paulina Uścinowicz 1, Magdalena Drażyk 1, Adrianna Górna 1, Natalia Nosek 1, Aleksandra Olek, Sylwia Matuszczyk