Jego zdaniem prezydent Białegostoku miał podstawy prawne, by zakazać zgromadzenia, i powinien to zrobić. Przemawiały za tym protesty, zapowiedzi licznych kontrmanifestacji oraz opinie służb, że może dojść do niebezpiecznych sytuacji.
W dniu marszu równości 20 lipca faktycznie doszło do zamieszek. Uczestnicy zostali obrzuceni kamieniami, jajkami, butelkami. Przeciwnicy starali się zablokować marsz. Zdarzały się również przypadki pobicia. W dniu marszu policja zatrzymała na miejscu kilkadziesiąt najbardziej agresywnych osób.
Prokuratura miała 30 dni na podjęcie decyzji, czy brak decyzji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego o zakazie marszu, posiada znamiona przestępstwa. Uznała, że nie.
- Prezydent funkcjonował w ramach swoich uprawnień - tłumaczy Maciej Płoński, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa nie jest prawomocne. Jak poinformowała nas Izabela Smaczna-Jórczykowska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego, marszałek Kosicki zamierza złożyć do sądu zażalenie w tej sprawie.
Białystok. Marsz Równości w Białymstoku (relacja na żywo)
W innej jednostce (ze względu na właściwość terytorialną) toczy się postępowanie sprawdzające w związku z zawiadomieniem prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. Doniesienie dotyczyć podejrzenia popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli PiS. Chodzi o marszałka Artura Kosickiego, radnego sejmiku Sebastiana Łukaszewicza, p.o. dyrektora gabinetu marszałka Roberta Jabłońskiego oraz radnego miejskiego Henryka Dębowskiego. Według Truskolaskiego brali oni czynny udział w blokowaniu marszu. Henryk Dębowski zaprzecza. Twierdzi, że nawoływał kontrmanifestantów do zejścia z pasa drogowego, czyli trasy przemarszu sympatyków społeczności LGBT.
Decyzja Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe w tej sprawie ma być znana na początku przyszłego tygodnia. W związku z zajściami na marszu równości zarejestrowała ponad 30 spraw. Dotyczą one m.in gróźb karalnych, usiłowania i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji, spowodowania obrażeń ciała oraz udziału w pobiciu.
Dwie osoby zostały przez sąd tymczasowo aresztowane. Chodzi o podejrzanego o uszkodzenie ciała 17-latka na ul. Suraskiej. 24-latek z Białegostoku kopnął chłopca w górną cześć ciała, łamiąc mu obojczyk. Za kraty trafił również 24-letni mieszkaniec pow. monieckiego podejrzany o pobicie 14-latka i drugiej osoby na ul. Suraskiej.
Już wiadomo, że śledczy nie będą ścigać autora mema, który miał rozpowszechniać radny Sebastian Łukaszewicz. Na swoim twitterze zamieścił on grafikę w postaci zdjęcia z marszu i napisu: Truskolaski, białostoczanie ci tego nie wybaczą. Prokuratura nie dawno odmówiła wszczęcia dochodzenia - nie dopatrując się tu przestępstwa. W jej ocenie wypowiedź stanowi krytykę poczynań prezydenta, ale nie stanowi groźby karalnej. Nie wiadomo bowiem, do jakiego przestępstwa miałby nawoływać autor.
Marsz równości w Białymstoku. Areszt dla mężczyzny podejrzanego o uszkodzenie ciała 17-latka
Pierwszy w historii Marsz Równości w Białymstoku odbył się 20 lipca. Wzięło w nim udział około 800 osób. Nad bezpieczeństwem manifestantów czuwało ponad 700 funkcjonariuszy policji z woj. podlaskiego, Warszawy, Radomia i Olsztyna. W mieście odbyło się kilkadziesiąt innych zgromadzeń, m. in. kibiców, czuwanie przy pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej, i spotkanie modlitewne przed białostocką katedrą. Swój przemarsz i Piknik Rodzinny na dziecińcu Pałacu Branickich zorganizował również podlaski marszałek.
Część kontrmanifestantów próbowała zablokować marsz. W kierunku jego uczestników poleciały wyzwiska, a także petardy, kamienie, jajka i szklane butelki. Policjanci musieli użyć gazu.
Specjalny zespół mundurowych wciąż analizuje materiały wideo i identyfikuje przypadki naruszenia prawa i ich sprawców.
Policjanci ustalają tożsamość kolejnych osób, które według ich oceny dopuściły się naruszenia prawa. Dotąd ustalili tożsamość 140 osób, a prawie 120 ukarali za wykroczenia.
Marsz Równości w Białymstoku. Uczestnicy wyruszyli z opóźnie...
