Który przewodniczący Platformy Obywatelskiej jest dla Pana punktem odniesienia?
Pod względem sukcesów Donald Tusk. On pokazał, jak można wygrywać. Ale każdy przewodniczący miał coś, czym można się inspirować.
Co Pana inspiruje u Macieja Płażyńskiego?
Nie poznałem go osobiście, ale wiem, że to był człowiek wielkiej idei. To był konserwatysta w prawdziwym tego słowa znaczeniu - wierny swoim zasadom, ale otwarty na świat, na drugiego człowieka. Pokazywał, że współpraca środowisk liberalnych i konserwatywnych jest możliwa.
O Tusku już Pan mówił. A Ewa Kopacz?
To osoba, która pokazała, że Platforma Obywatelska może wyjść do ludzi. Wzięła na siebie w trudnym momencie ciężar kampanii wyborczej. Pokazała, że z ludźmi warto rozmawiać, że można mieć w polityce ludzką twarz.
Grzegorz Schetyna?
Pokazał, jak w trudnym momencie dla Platformy Obywatelskiej, gdy ma się silnego rywala politycznego, można skonsolidować partię i przetrwać najtrudniejsze chwile.
Chwali Pan Schetynę. Może więc nie trzeba go zmieniać u steru partii?
Musimy wsłuchiwać się w głos wyborców. W ostatnich trzech kampaniach wyborczych Polacy wysyłali nam wyraźny sygnał: Platforma wymaga zmian. Partia wymaga nowej energii, potrzebuje nowego spojrzenia na politykę. Formuła gabinetowego podejścia do niej się wyczerpała. Stąd konieczność zmiany. Na pewno Grzegorz Schetyna pomógł Platformie przetrwać najtrudniejszy okres, ale nie udało nam się wygrać ostatnich wyborów.
Gdyby Pan został szefem PO rok temu, to udałoby Wam się wygrać ostatnie wybory?
Nikt nie wie, co by było gdyby. Grzegorz Schetyna zrobił naprawdę dużo, żeby wygrać te wybory. Niestety, formuła Koalicji Europejskiej - będącej ewenementem w skali całej UE - nie wystarczyła, by wygrać z PiS-em w eurowyborach. Żałuję, że nie udało się utrzymać tej formuły w wyborach do Sejmu - wybory do Senatu pokazały, że ona dałaby szansę pokonania PiS-u.
Wina Schetyny?
Absolutnie nie. Robił wszystko, żeby formuła Koalicji Europejskiej została utrzymana w jesiennych wyborach. Nie wiem, czy ktokolwiek inny zdołałby do tego doprowadzić. Jestem człowiekiem dużej pokory. Grzegorz Schetyna wziął na siebie odpowiedzialność - ale wspólnie nie udało nam się odnieść zwycięstwa.
Czyli ostatnia porażka wyborcza to nie wina Schetyny. Po co więc go zmieniać?
Nie mam zamiaru nikogo rozliczać za pośrednictwem mediów, natomiast widać obszary, które wymagają zdecydowanej zmiany.
Jakie?
Były problemy z komunikacją wewnętrzną w Platformie. Zabrakło właściwego przepływu informacji z dołu do góry. Dlatego ważne jest wzmocnienie struktur lokalnych. Po wyborach prezydenckich przez trzy i pół roku nie będzie żadnych wyborów. Trzeba stworzyć system, który pozwoli zbudować aktywność i skuteczność partii. To lokalne „wojsko” musi wiedzieć, co robić.
Platforma powinna mocno wejść w kampanię prezydencką - tymczasem angażujecie się w wybory wewnętrzne. Nie zastawiliście sami na siebie sideł?
Jest takie ryzyko - dlatego od początku byłem zwolennikiem, żeby wybory w Platformie rozstrzygnąć do końca poprzedniego roku. Było to możliwe.
Okienko możliwości otworzyło się niemal od razu po wyborach parlamentarnych.
I szkoda, że tak się nie stało, bo ten etap mielibyśmy już zamknięty.
Może więc lepiej było przenieść wybory partyjne na termin po wyborach prezydenckich?
To byłoby ciężkie z powodu presji naszych wyborców. Oni oczekują zmiany, chcą osób, które nadadzą partii nową energię.
Przed chwilą Pan powiedział, że u Macieja Płażyńskiego inspiruje Pana wielka idea. A konkretnie?
Platforma Obywatelska miała dobrą deklarację programową w 2001 r. Prostą, czytelną. Teraz trzeba ją przełożyć na język obowiązujący w 2020 r. Trzon ideowy powinien jednak pozostać bez zmian.
Czyli co konkretnie?
To, że PO to silna partia centrum. Taka, która za podstawę uznaje człowieka, jego indywidualność, jego pracowitość. To, że każdy jest inny. My w przeciwieństwie do naszych oponentów nie mówimy, że państwo ma dominować nad jednostką. Chcemy za to wspierać samorządność. W tej kwestii jesteśmy autentyczni i to musimy zdecydowanie wykorzystać. Państwo powinno towarzyszyć obywatelowi a nie narzucać mu jak ma żyć i co robić. Musimy znaleźć sposób, żeby po ludzku opisać „decentralizację” - bo to słowo jest odległe od Polaków, ale tak naprawdę oni tego właśnie oczekują.
Akurat takim hasłem wyborców Pan nie porwie.
Dlatego mówię, że trzeba to opisać w sposób ludzki. Tak samo jak drugi element mojego pomysłu: samorządność. Oraz trzeci: europejskość. Te dwa elementy identyfikują nas, odróżniają od obecnie rządzących. Opowiadamy się za prawdziwą współpracą z naszymi partnerami z Unii Europejskiej, dalszą integracją. Nie boimy się Europy.
Teraz Pan mówi o głębszej federalizacji UE?
Nie chcemy federalizacji, ale chcemy, żeby integracja europejska dawała korzyści naszym obywatelom. Unia to nie bankomat, który jest dobry, kiedy płaci, a zły, kiedy upomina się o wartości.
Opisał Pan trzy filary swojego pomysłu na PO. Dwa pierwsze to raczej pragmatyka działania, trzeci - więcej Europy - powtarza właściwie cała liberalna opozycja. Trudno uznać to za przełom. Brakuje nagłówka, czegoś, co uda się atrakcyjnie sprzedać w jednym zdaniu.
Takim hasłem jest termin „bezpieczeństwo”. Racjonalna partia środka, jaką będzie Platforma Obywatelska, ma zapewniać wyborcom bezpieczeństwo. To słowo-klucz, które można rozbudowywać o obszary, w których teraz Polacy czują się zaniedbani. Myślę o bezpieczeństwie rozumianym jako dobrze zorganizowane państwo, w którym nie czeka się kilka godzin na SOR-ze, albo kilku, kilkunastu miesięcy w kolejce do lekarza-specjalisty. Jako racjonalna polityka międzynarodowa i wewnętrzna - państwo nie może podsycać do nienawiści do poszczególnych grup społecznych, gdy jest to w danym momencie dla niego wygodne. Mówię o bezpieczeństwie socjalnym, gospodarczym, o stabilnym systemie podatkowym, o praworządności.
W okresie największych triumfów Platformy Wasza partia zdobywała poparcie, bo dawała gwarancję tego, że nie dopuści PiS-u do władzy. To dalej Wasz największy atut?
Formuła antypisu się wyczerpała, nasi wyborcy oczekują czegoś więcej, choć pierwszym krokiem naprawy Państwa jest odsunięcie szkodników z PiS od władzy. To jest oczywiste, to słyszymy na ulicach. Nową ofertę dla wyborców trzeba budować wokół poczucia bezpieczeństwa i sprawnego państwa. PiS obiecywał lepiej działające państwo. Obiecywał, że państwo przestanie być z dykty - tymczasem teraz to nawet nie jest przemoknięty karton. PiS pomija poszczególne problemy. Zamyka oczy udając, że ich nie ma. Ta partia stworzyła atrapę państwa. Choćby w kwestiach wojskowych, czy klimatycznych, gdzie nie buduje porozumienia z innymi krajami UE.
Pan by to inaczej poprowadził? Ogłosi Pan, że na przykład Polska odejdzie od węgla w 2035 r.?
Chciałbym. Ale odejście od węgla nie może być celem samym w sobie. Celem jest czysta energia, czyste środowisko, a odejście od węgla powinno być tylko jednym z etapów do tego prowadzących.
W ostatnich wyborach dobry wynik zanotowała Lewica. Jest możliwe, że to ta partia za jakiś czas stanie się tą, która będzie dawała większą szansę odsunięcia PiS-u od władzy niż Platforma?
Nie sądzę. Mam wielki szacunek dla każdego rywala. Uważam, że nie można liczyć na to, że rywale będą słabsi dlatego to my będziemy silniejsi. Wiem, jak to zrobić. Dzisiaj Platformie wiele się zarzuca, m.in. brak ideowości.
Partia ciepłej wody w kranie - Tusk tak mówił o PO.
Tylko, że tak nie jest. My mówimy o poszanowaniu jednostki, o godności człowieka w sferze publicznej. To jest właśnie ideowość. Nie jest sztuką mówić o społecznej nauce Kościoła - jak robią to nasi rywale - a jednocześnie budować system, w którym człowiek w starciu z państwem nie ma żadnych szans. Państwo, w którym narzuca się kwestie światopoglądowe, które jest gotowe zniszczyć każdego, kto przeciwstawi się władzy. PO zawsze była partią centrum, nigdy nie narzucała rozwiązań ideologicznych. Na przykład nigdy nie proponowaliśmy liberalizacji prawa aborcyjnego, ale też nie chcieliśmy jego zaostrzenia. O związkach partnerskich mówimy przez pryzmat godności człowieka - o tym, żeby wszyscy mieli równe prawa. Na pewno nie będziemy wchodzić w spory ideowe, ani po prawej, ani po lewej stronie.
Platforma trzyma się własnej agendy tematów. Lewica wchodzi w tematy, o których do tej pory mówił tylko PiS. To nie jest dla Was ryzyko?
Dlaczego ma być? To tylko pokazuje, że PiS i Lewica to de facto dwie partie lewicowe. Między tymi ugrupowaniami będą się dokonywać przepływy elektoratu. PiS nie jest ugrupowaniem konserwatywnym, tylko partią, która w kwestiach gospodarczych prezentuje poglądy skrajnie lewicowe. Mówię o etatyzmie, rozbudowie własności skarbu państwa, centralizacji państwa. Lewica ma podobne pomysły, dlatego dochodzi do jej zderzenia z PiS.
Tylko że jak Lewica jeszcze trochę urośnie, to do niej mogą zacząć przepływać wyborcy, dla których najważniejszym hasłem jest odsunięcie PiS od władzy. To nie jest główny problem PO dziś?
Na początku poprzedniej kadencji taką siłą miała być Nowoczesna. Ta partia zaczęła mocno rosnąć w sondażach - ale jednak przetrwaliśmy to. Okazało się to możliwe, bo byliśmy konsekwentni, autentyczni w tym, co robimy.
Przy okazji Grzegorz Schetyna dowiódł swej sprawności w rozgrywkach kuluarowych, ogrywając kilka razy Ryszarda Petru.
Za te wpadki Ryszard Petru może mieć pretensje tylko i włącznie do siebie. W polityce trzeba mieć naprawdę dużo pokory, jemu tego zabrakło.
Dziś o przywództwo w Platformie walczy sześciu polityków. Ilu z nich zostanie na placu boju 25 stycznia, gdy odbędą się te wybory?
Mam nadzieję, że ta liczba się zmniejszy - na tyle, że uda się rozstrzygnąć te wybory w pierwszej turze. Powinniśmy już ruszać z kampanią prezydencką.
Kto ubędzie ze stawki?
Rozmawiam z każdym, ale jestem przeciwnikiem wewnętrznego handlowania. Chcę stworzyć zespół ludzi, który będzie dobrze współpracował. Tak jak to się stało, gdy zostałem przewodniczącym klubu Koalicji Obywatelskiej w Sejmie. Rozmawiałem z każdym - tak, żeby móc zbudować jak najlepszą wewnętrzną równowagę, uwzględniającą poszczególne ugrupowania, frakcje polityczne, właściwą mieszankę między politykami bardziej i mniej doświadczonymi. Żeby było miejsce i dla Rafała Grupińskiego, i dla osób dopiero wchodzących do polityki. Taki zarząd chciałbym zbudować.
Jeśli Pan wygra wybory, kto zostanie wiceprzewodniczącym partii?
Przed nami wybory, nie rozmawiam na ten temat. Wiceprzewodniczących wybiera Rada Krajowa PO. Chciałbym, żeby cały nowy zarząd partii - wybierany przez Radę Krajową - został zaakceptowany jednomyślnie.
Planuje Pan napisać od początku program partii?
Potrzebujemy program, z którym pójdziemy do kolejnych wyborów parlamentarnych.
One za niemal cztery lata. Pytałem o program bardziej w kontekście wyborów prezydenckich.
Przedstawimy przed nimi deklarację programową. Pokażemy wartości, z którymi Małgorzata Kidawa-Błońska pójdzie do wyborów.
Jakie to będą słowa oprócz bezpieczeństwa?
Klimat i służba zdrowia - te kwestie wydają się być dziś najważniejszymi dla Polaków. Pewnie jeszcze polityka zagraniczna.
Każda z tych dziedzin wymaga ogromnych nakładów finansowych. Jak to rozwiążecie?
Musimy zmienić priorytety finansowe państwa. Z jednej strony potrzebne jest ograniczenie biurokracji, tu są potężne rezerwy. Z drugiej strony musimy przebudować system podatkowy.
Chcecie tak go przebudować, żeby ściągać więcej podatków? Dobrze rozumiem?
Nie, myślimy o zmniejszeniu tych danin, bo to często daje efekt w postaci większych wpływów do budżetu. Prosty, czytelny system podatkowy powoduje, że mniej osób taki system chce omijać. To pomogłoby wygenerować dodatkowy impuls gospodarczy. Bo poprawy wymagają też inwestycje, w tym obszarze jest ogromna zapaść w ostatnich latach.
Borys Budka zostaje przewodniczącym Platformy, Małgorzata Kidawa-Błońska wygrywa wybory prezydenckie. Co w takim scenariuszu zaczęłoby się dziać?
Wybuchłby wielki entuzjazm - ale zaraz potem zaczęlibyśmy kolejny etap ciężkiej pracy.
PiS sam władzy nie odda, w Sejmie dalej będzie miał stabilną większość.
Czasem iskra wystarczy. Na pewno Zjednoczona Prawica łatwo władzy nie odda - widać po kolejnych miliardach złotych przekazywanych do TVP Jacka Kurskiego. Z naszej strony czymś naturalnym będzie dążenie do przedterminowych wyborów. Do tego potrzebny jest jednak entuzjazm wyborczy.
Akurat po wygranej Kidawy-Błońskiej łatwo by było go uruchomić.
Rzeczywiście wtedy mogłaby się pojawić presja społeczna na wcześniejsze wybory. Po wygranych wyborach prezydenckich taki scenariusz byłby realny.
Inny scenariusz - Borys Budka zostaje szefem PO, ale Małgorzata Kidawa-Błońska przegrywa wybory prezydenckie. Kto jest winny porażki?
Zrobimy wszystko, aby wygrać te wybory. Jestem przekonany, że wygrana jest w naszym zasięgu. Pieniądze na kampanię są, weźmiemy dodatkowy kredyt na nią. Ale jeśli przegramy - w co nie wierzę - to ten wynik trzeba będzie uszanować i wyciągnąć z niego wnioski.
Czytaj - zmienić przewodniczącego partii?
Nie sądzę, żeby ktokolwiek twierdził, że winny tej porażki byłby nowy przewodniczący. Niestety, kalendarz wyborów wewnętrznych w partii ułożył się nam tak nieszczęśliwe, że nowy przewodniczący i nowy zarząd od razu wejdą w kampanię wyborczą.
Jaki Pan ma pomysł na PO? To ma być szeroka formacja jak teraz Koalicja Obywatelska? Czy raczej będzie Pan chciał trochę zwinąć skrzydła? A może pomysł Donalda Tuska bliskiej współpracy z PSL-em?
Dla mnie współpraca z PSL-em jest priorytetem - choć nie wiem jeszcze, w jakiej formule ona się dokona. Niewątpliwie jeśli zostanę przewodniczącym PO, to jedną z pierwszych rozmów odbędę z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o zacieśnieniu współpracy. Ale jednocześnie uważam, że bardzo ważnym partnerem naszej partii jest Barbara Nowacka. Jestem zwolennikiem utrzymania obecnej formuły, a nawet jej poszerzenia.
Także o takich dysydentów Platformy jak na przykład Marek Biernacki?
Drzwi będą otwarte dla każdego, kto zdecyduje się wrócić do Platformy Obywatelskiej.
Wyobraża Pan sobie, że sam wykonuje telefon zachęcający do takiego powrotu?
Akurat z Markiem Biernackim jestem w stałym kontakcie. I zawsze, gdy go widzę, od razu go pytam: kiedy wracasz do Platformy?
Wyobraża Pan sobie w swojej Platformie Szymona Hołownię?
Do tej pory znałem go jako dziennikarza, bardzo go cenię jako człowieka. Byłoby mi niezmiernie miło, gdyby zdecydował się dołączyć do naszego zespołu, ale nie sądzę, żeby on chciał to zrobić. Gdyby tylko zechciał być w naszej drużynie, byłoby to z korzyścią i dla niego, i dla nas.
Nie obawia się Pan, że Hołownia - jeśli zanotuje niezły wynik w wyborach - będzie tworzył nowe ugrupowanie, coś w rodzaju Platformy bis?
Gdyby tak się stało, będziemy szukać formuły skutecznej współpracy. Jestem przekonany, że wokół PO powstanie szerokie porozumienie pozwalające wygrać kolejne wybory parlamentarne.
Co będzie robił Grzegorz Schetyna po wyborach w PO? To człowiek o ogromnym doświadczeniu w roli wewnętrznej opozycji.
On wielokrotnie udowodnił, że jest patriotą Platformy - i on nim zostanie bez względu na to, jaka konfiguracja w partii się wytworzy.
Gdy rządził Tusk, też był patriotą - ale jednocześnie ciągle go oskarżano o kołysanie łódką i strzelanie zza węgła
Jeśli zostanę przewodniczącym, na pewno będę chciał wykorzystać jego potencjał i możliwości. Jego ogromną wiedzę i doświadczenie.
W jaki sposób?
Na pewno znajdziemy odpowiednią formułę - ale dopóki nie wygram wyborów, nie chcę składać żadnych deklaracji. To on usłyszy propozycję jako pierwszy.
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?