Sejm miał w piątek zdecydować o uchyleniu immunitetu szefowi klubu Koalicji Obywatelskiej. Na chwilę przed głosowaniem nastąpił nagły zwrot w sprawie. Okazało się bowiem, że Borys Budka postanowił dobrowolnie wyrazić zgodę na możliwość pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. Uchylenia immunitetu Budki domagała się Joanna Lichocka, która oskarża go o zniesławienie.
Lichocka: Budka zrozumiał, że przegra
Sama posłanka Prawa i Sprawiedliwości nie postrzega jednak tej decyzji jako zachowania honorowego.
– Dobrze, że pan Budka zrzekł się immunitetu, tylko szkoda, że tak późno. Sprawa ma już przecież dwa lata i wniosek był od dawna procedowany w komisji. Miał więc okazję zrezygnować z tego immunitetu już wiele miesięcy temu. Zrezygnował dzisiaj, bo zobaczył jaka jest większość w Sejmie i zrozumiał, że na pewno przegra to głosowanie – podkreśla Joanna Lichocka w rozmowie z portalem i.pl.
– To z honorem nie ma nic wspólnego. To raczej wyczucie, że jest bez szans – dodaje.
Parlamentarzystka ma również zastrzeżenia do słów, jakie w tej sprawie padły z ust Borysa Budki. – To jest człowiek, poseł, polityk, który daje sygnał sądowi, jak ma zdecydować. On przecież opowiada, że sąd umorzy to postępowanie. Uważam, że jest to próba naciskania na sąd, próba dyktowania sądowi decyzji – ocenia Lichocka.
Lichocka kontra Budka
Sprawa uchylenia immunitetu Borysowi Budce wiąże się z wydarzeniami z lutego 2020 r., gdy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji przyznającej rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia. Senat apelował wtedy, żeby przeznaczyć te pieniądze na onkologię. W czasie dyskusji na sali sejmowej posłanka Lichocka wykonała przy twarzy gest dłonią trzymając w górze środkowy palec. Posłanka zapewniała potem, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Lichocka przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni i stwierdziła, że zostali oni wprowadzeni w błąd.
W lutym 2021 r. posłanka złożyła wniosek do sejmowej komisji regulaminowej o uchylenie immunitetu Budce. Pełnomocnik Lichockiej mec. Andrzej Lew-Mirski mówił na wrześniowym posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, że posłanka będąc wśród osób, które zagłosowały za dofinansowaniem TVP została "potraktowana bardzo brutalną mową nienawiści, bowiem rozpoczęła się wtedy taka kampania prasowo-telewizyjno-billboardowa, w której próbowano przekonywać społeczeństwo", że poprzez to głosowanie "odebrała osobom chorym na raka i osobom, które cierpią z tytułu niezawinionych przez nikogo chorób, 2 mld zł, które można było przeznaczyć na inne godniejsze cele". Dodał, że "na ulicach Warszawy pojawiły się billboardy, na których pani poseł Lichocka była od czci i wiary odsądzana". Mecenas dodał, że "cała ta kampania była pełna kłamstwa".
Mec. Lew-Mirski stwierdził też, że Budka, który w 2020 r. sprawował funkcję przewodniczącego PO, "stymulował właśnie te kampanie i działania". – Wiadomo, że bez szefa partii nic się tak naprawdę w przestrzeni publicznej nie dzieje. Sam pan poseł Budka występował publicznie i okazywał swoje, delikatnie mówiąc, niezadowolenie wobec tego, co działo się w ramach zwykłej procedury sejmowej, a mianowicie przeznaczenia pieniędzy na określone cele – powiedział.
Lichocka skierowała już w tej sprawie do sądu prywatny akt oskarżenia wobec szefa klubu KO ws. o zniesławienia. Proces w tej sprawie będzie mógł jednak ruszyć dopiero po uchyleniu posłowi immunitetu.
i.pl, PAP
TD
