Swój apel Jerzy Rodowicz opublikował przed kilkoma dniami na Facebooku. "Kochani. Zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Stwierdzono u mnie raka prostaty oraz guza jelita grubego. Badania, jakie zostały przeprowadzone, jednoznacznie zalecają usunięcie wyżej wymienionych guzów operacyjnie" – przekazał swoim znajomym mężczyzna.
Brat Maryli Rodowicz walczy z rakiem
Poinformował, że koszt takiej operacji wynosi około 36 tysięcy złotych. "Ze względu na wiek nie mogę otrzymać kredytu, a bardzo chciałbym jeszcze trochę pożyć, dlatego zwracam się o pomoc w uzbieraniu tej kwoty. Liczy się każda złotówka" – napisał brat Maryli Rodowicz.
W związku z potrzebą uzbierania wspomnianej kwoty mężczyzna założył specjalną zbiórkę.
"Marylka nie ma takich pieniędzy"
W reakcji na opublikowany w sieci apel, z Jerzym Rodowiczem skontaktowali się dziennikarze "Super Expressu". Okazuje się, że słynna siostra sfinansowała bratu badania, jednak koszt operacji przekracza obecnie jej możliwości. Pomoc jednak zadeklarował ktoś inny.
– Jej starszy syn Janek zapłaci za moja operację, bo Marylka nie ma teraz takich pieniędzy – powiedział w rozmowie z tabloidem mężczyzna. – I tak mi już pomogła, bo kiedy powiedziałem jej, co mi dolega, od razu wysłała mnie na badania do prywatnej kliniki i za nie zapłaciła. Chciała, żebym miał szybką diagnozę – dodał mężczyzna.
Jerzy Rodowicz podkreślił, że siostra obiecała mu pomoc po wyjściu ze szpitala. Mężczyzna kreśli już wspólne plany na czas, kiedy powróci do zdrowia.
– Maryla dzwoni do mnie teraz bardzo często. Sama. Cieszę się z tego, bo z najbliższej rodziny mam tylko ją. Marzę o tym, że jak wyzdrowieję, to tak jak dawniej pojedziemy razem na ryby. To ja nauczyłem ją wędkować – powiedział.
se.pl

mm