W poniedziałek, 20 grudnia zapadł prawomocny wyrok w sprawie byłego dyrektora Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 w Poznania.
Sąd Okręgowy podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji i skazał Zbigniewa A. na karę 2 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Zobowiązał oskarżonego do wypłacenia zadośćuczynienia dla każdej z ofiar w kwocie od 4 do 8 tysięcy złotych. Ponadto sąd orzekł wobec niego dziesięcioletni zakaz pracy w oświacie.
– Czyny, które były zarzucane oskarżonemu rzeczywiście się działy. Oskarżony bronił się tym, że nie ma świadków, nie ma monitoringu. Podnosiliśmy cały czas, że to były czyny, które działy się za zamkniętymi drzwiami i takich naocznych świadków, czy monitoringu nie może być
– mówiła po ogłoszeniu wyroku adwokat Adrianna Kaczmarek, pełnomocnik jednej z pokrzywdzonych kobiet.
I dodała: – Jesteśmy zadowoleni z wyroku. Oskarżony to człowiek, który ma prawie 60 lat. Sąd w uzasadnieniu twierdził, że dla osoby w takim wieku, taka kara powinna dać dużo do myślenia. To był człowiek, który całe życie zajmował się pracą z dziećmi, młodzieżą, więc to są kary dotkliwe. Nam też nie zależało na jakiejś zemście. Chodziło o to, żeby spotkała go sprawiedliwa kara, żeby mógł powrócić do społeczeństwa jako człowiek, który już za swoje grzechy odpokutował.
Z wyroku zadowolony jest też Adam Juszczak, ojciec jednej z pokrzywdzonej.
– Wyrok bardzo mnie cieszy. Córka mu nie wybaczyła i raczej nie będzie w stanie tego zrobić. Oskarżony do tej pory nie przeprosił
– mówił.
Mecenas dodała, że oskarżony na końcu postępowania sądowego atakował pokrzywdzone.
– Twierdził, że to były złe uczennice, które próbują się teraz mścić na nim. Na końcu padł nawet argument, że oskarżony jest ofiarą polityczną, ponieważ wspiera Platformę Obywatelską i KOD. Argument absurdalny, dość powiedzieć że śmieszny. Sąd w żaden sposób do tego argumentu nie mógł się przychylić. Postawa oskarżonego była bardzo pewna siebie. Próbował zrobić z pokrzywdzonych osoby atakujące, które szukają jakiegoś poklasku, sławy, próbujące zemścić się za złe oceny - takie były argumenty
– dodała mecenas Kaczmarek.
To właśnie córka pana Adama jako pierwsza odważyła się powiedzieć, o tym, że była molestowana przez dyrektora szkoły. Nastolatka opowiedziała swojej mamie o zachowaniu dyrektora, który, jak zeznała uczennica, wypytywał ją m.in. o sprawy związane z seksem. Miał także ją całować, dotykać jej piersi.
Środowisko nauczycielskie – poza pedagog – nie uwierzyło dziewczynie, murem stało za A. Po miesiącu od zgłoszenia sprawy na policję, w czerwcu 2018 r., dyrektor został zatrzymany.
Na początku Zbigniewowi A. zarzucono molestowanie dwóch uczennic. Później zaczęły zgłaszać się następne ofiary. Kolejne dwie również uczyły się w ZSE nr 2 w Poznaniu. Jedna z nastolatek zeznała, że dyrektor miał proponować jej szkolenie z seksu oraz dotykał ją i całował. Inna uczennica wskazywała, że A. masował jej kark i plecy, dotykał i obwąchiwał.
Piątą i szóstą ofiarą mężczyzny były dwie młode kobiety. Jedna była przedstawicielką handlową, która zaczęła pojawiać się w szkole w 2017 r. Zeznała, że dyrektor dotykał ją w miejsca intymne. Kolejna to była studentka, która miała przeprowadzić badania na uczennicach. Nawet ich nie rozpoczęła, uciekła po tym jak A. obejmował ją i dotykał.
W akcie oskarżenia Zbigniewowi A. zarzucono również molestowanie uczennicy ze Swarzędza, którego miał dopuścić się w 2005 r., kiedy tam pracował. Sąd uznał, że doszło do przedawnienia tej sprawy.
Zobacz też:
