Co dalej z elektrownią atomową?
W środę „Dziennik Bałtycki” poinformował, że zmianę lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu zapowiedziała wojewoda Beata Rutkiewicz. – Decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie została wydana, ale cały czas rozważamy, czy słusznie. Są też różne głosy na temat wybranej technologii. Najbliższe miesiące będą decydujące – miała powiedzieć wojewoda.
Pomorski urząd wojewódzki zamieścił oświadczenie wojewody. Rutkiewicz podkreśliła, że nie zapadła decyzja o zmianie umiejscowienia elektrowni jądrowej na Pomorzu, a ostateczne decyzje o lokalizacji zostaną podjęte przez rząd w stosownym czasie, po dokonaniu szczegółowych analiz.
"Tego na pewno chciałby nasz wschodni sąsiad"
Jacek Ozdoba, poseł Suwerennej Polski (klub PiS), były wiceminister klimatu i środowiska, pytany przez i.pl, czym groziłaby zmiana lokalizacji elektrowni atomowej na Pomorzu, odpowiedział, że „realnie przełożyłaby się ona ma kilka - kilkadziesiąt tysięcy zł obciążenia na polskie gospodarstwo domowe”. – Z jednego prostego powodu: wzrost cen uprawnień do emisji CO2 – mówił.
Podkreślił, że „brak w miksie energetycznym elektrowni atomowej będzie oznaczał, że energia będzie musiała pochodzić z innych źródeł, które są bardziej emisyjne”. – Mówiąc wprost, to byłaby katastrofa dla polskiego miksu energetycznego, katastrofa dla systemu energetycznego i co najgorsze, to wszystko sprzyja niestety ludziom, którzy chcą zniszczyć całą Europę. Brak stabilnego źródła energii to jest wejście na grunt pola walki energetycznej i surowcowej, a tego na pewno chciałby nasz wschodni sąsiad, który niekoniecznie jest naszym przyjacielem – powiedział Jacek Ozdoba.
ag
