
W poniedziałek w Bratysławie z udziałem m.in. premiera Mateusza Morawieckiego odbył się szczyt szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej: Słowacji, Czech, Węgier i Polski.
Stanowisko Czech i Węgier
Premier Węgier Viktor Orban na konferencji prasowej po spotkaniu powiedział, że jednym z tematów poruszonych na posiedzeniu Grupy była kwestia migracji.
"Stanowisko Węgier jest niezmienne. Jeśli ktoś chce przyjechać do Węgier, to wszystkie procedury w związku ze złożeniem wniosku o azyl muszą być dokończone w taki sposób, że to musi się odbyć poza granicami Węgier. Dopiero po pozytywnej ocenie może wejść na terytorium Węgier" - podkreślił.
Premier Czech Petr Fiala mówił w tym kontekście o "walce z nielegalną migracją". "Jest to problem, na który nie możemy zamykać oczu. Widzimy, że liczby migrantów przyjeżdżających do Europy nie spadają, chociaż mamy trochę inne poglądy, w jaki sposób rozwiązać ten kryzys i czy ma być wspólna polityka migracyjna. Potwierdziliśmy, że to podstawowe widzenie mamy takie samo. Wszystkie państwa Grupy Wyszehradzkiej uważają, że te kwoty nie rozwiążą problemu, nie mogą funkcjonować".
"Uważamy również, że trzeba zajmować się polityką powrotu i ochrony granic zewnętrznych i współpracą z państwami pochodzenia migrantów" - dodał.
Zaznaczył, że "Republika Czeska jest solidarna w tej polityce".
"Realizujemy projekty związane z prewencją migracji. W ubiegłym tygodniu nasz rząd przyjął wsparcie dot. pomocy na miejscu, która jest prowadzona do Tunezji i Turcji w wysokości 150 mln koron. Sytuację na granicy stale monitorujemy. Jesteśmy przygotowani do współpracy z innymi krajami i kiedykolwiek możemy negocjować z innymi krajami" - zapewnił premier Fiala.
20 tys. euro na relokację
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego, który zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy". Liczbę tę ustalono na 30 tys.
"Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
mm
Źródło: