Dwa nowe nazwiska w dziesiątce
Oczywiście nietrudno znaleźć tenisistki, które zanotowały skok nawet o trzycyfrową liczbę pozycji. Na odległych lokatach rankingowych różnice są niewielkie, toteż nawet pojedynczy sukces może dać duży awans. W poniższym zestawieniu pod uwagę wzięte zostały jednak tylko panie z miejsc 1-50 klasyfikacji datowanej na 11 listopada 2024.
W czołowej dziesiątce na koniec sezonu znalazły się dwie tenisistki, które rok rozpoczynały na dość odległych lokatach i nigdy wcześniej nie zaliczały się do światowej czołówki - a więc w trzeciej dziesiątce. To Włoszka Jasmine Paolini (obecnie czwarta, na początku stycznia 29.) oraz Amerykanka Emma Navarro (awans z 31. na 8. miejsce). Żadna z nich nie znalazła się jednak w czołowej dziesiątce pań, które zanotowały najbardziej spektakularne awanse.
Duży awans Magdaleny Fręch
Listę otwiera (zajmuje 10. lokatę) młodziutka Mirra Andriejewa, która z każdym kolejnym tygodniem coraz wyżej przesuwała się w zestawieniu, aż wreszcie rok zakończyła na szesnastej pozycji. Siedemnastolatka w lipcu wygrała pierwszy w karierze turniej (WTA 250 w Iasi), a w październiku dotarła do finału w Ningbo (ranga 500). W ciągu roku dokonała skoku o 42. pozycje.
O jedno miejsce więcej awansowała Danielle Collins (z 54. na 11.). Z kolei na ósmym miejscu na prezentowanej liście plasuje się Magdalena Fręch. Nasza tenisistka jeszcze 1 stycznia była klasyfikowana na 70. pozycji, obecnie jest 25., a przecież był moment, iż plasowała się nawet na 22. lokacie. Na jej spektakularny awans wpłynęły m.in. tytuł w Guadalajarze, czwarta runda Australian Open, ćwierćfinał w Wuhan czy finał w Pradze. W przyszłym roku postara się wskoczyć do czołowej dwudziestki.
Potężny skok wykonała także Hiszpanka Paula Badosa, która rok zaczynała na podobnej lokacie co łodzianka (68.), a obecnie jest 12. rakietą świata. Zadowolone mogą być też Dajana Jastremska (awans z 98. na 33.), Anna Kalinska (80-14) i Diana Sznajder (97-13). Zwłaszcza dwie ostatnie pozytywnie zaskoczyły, awansując z odległych lokat (pod koniec setki rankingu) w pobliże czołowej dziesiątki.
Szturm na czołową pięćdziesiątkę
Czołową trójkę nieoczekiwanie otwiera Słowaczka Rebecca Sramkova, która rzutem na taśmę, na początku listopada, po dotarciu do finału turnieju 250 w Jiujiang wskoczyła do czołowej pięćdziesiątki (obecnie jest 43., w styczniu była na 131. miejscu). Nieco wyżej znajduje się Nowozelandka Lulu Sun, która zaskoczyła wszystkich w trakcie Wimbledonu, kiedy to dotarła do ćwierćfinału, a następnie podczas WTA 500 w Monterrey, gdzie zagrała w finale. Plasująca się na 40. miejscu tenisistka w ciągu roku zanotowała awans aż o 174. lokaty.
Niekwestionowaną zwyciężczynią klasyfikacji należy jednak obwołać Amerykankę Amandę Anisimovą. Urodzona w 2001 roku zawodniczka to aktualnie 36. rakieta świata, rok zaczynała jednak na odległej, 373. lokacie, w ciągu nieco ponad dziesięć miesięcy przesunęła się więc aż o 337 miejsc! Na tak spektakularny wyczyn wpływ miał zwłaszcza turniej w Toronto, podczas którego dotarła do finału (zdobyła 650 punktów), po drodze eliminując takie gwiazdy jak Darię Kasatkinę, Kalinską, Navarro i przede wszystkim Arynę Sabalenkę. Dla 23-letniej tenisistki jest to powrót do czołówki, jako osiemnastolatka była już bowiem bliska czołowej dwudziestki klasyfikacji, a wpływ na to, iż wylądowała na bardzo odległej pozycji miał fakt, iż w 2023 roku po zmaganiach w Madrycie zrobiła sobie kilkumiesięczną przerwę w grze (problemy mentalne).
