Zagrało tylko sześć reprezentacji, które rywalizowały system "każdy z każdym". Biało-Czerwone, prowadzone przez trenera Stanisława Poburkę, pokonały Stany Zjednoczone, Koreę Południową i Rumunię po 3:0, a uległy ZSRR i Japonii po 0:3. Trzy zwycięstwa zagwarantowały im miejsce na podium.
Cztery lata później reprezentacja Polski, już pod wodzą Benedykta Krysika, zagrała w Meksyku - wówczas o medale rywalizowało osiem zespołów, która także rozgrywały mecze między sobą w jednej grupie. Polki wygrały pięć z siedmiu spotkań - pokonały Koreę Płd. 3:2, USA 3:0, Meksyk 3:2, Czechosłowację 3:0 i Peru 3:2; przegrały natomiast z ZSRR i Japonią po 0:3. Ten bilans zagwarantował im miejsce na najniższym stopniu podium.
Na kolejny olimpijski start żeńskiej drużyny kibice siatkówki musieli czekać aż 40 lat. Reprezentacja, którą w 2007 roku objął Włoch Marco Bonitta, zakwalifikowała się do igrzysk w Pekinie. Naszpikowana dwukrotnymi złotymi medalistkami mistrzostw Europy drużyna mocno zawiodła. Biało-Czerwone wygrały tylko jeden mecz w grupie - z Wenezuelą 3:0, a doznały czterech porażek: z Kubą 1:3, Chinami 1:3, Japonią i USA po 2:3. Ostatecznie nie awansowały do ćwierćfinału i zostały sklasyfikowane na miejscach 9-12.
Uczestniczka zmagań w Pekinie Joanna Kaczor nie ukrywa, że szybkie pożegnanie się z turniejem było dla niej mocno rozczarowujące.
"Przegrałyśmy dwa ważne spotkania 2:3 - z Japonią i Stanami Zjednoczonymi. Nawet wygrana w ostatnim pojedynku z Amerykankami dawała nam szansę na awans do 1/4 finału, ale ostatecznie po 13:15 w tie-breaku uległyśmy rywalkom. Do tego doszły kłopoty zdrowotne, co nam też nie pomogło. Nie byłyśmy na otwarciu igrzysk, bowiem następnego dnia grałyśmy mecz. Natomiast, gdy oglądałam ceremonię zamknięcia już w kraju, w telewizji, to czułam gorycz, że nie udało się osiągnąć czegoś więcej" - powiedziała PAP była reprezentantka kraju.