Muszę przyznać, że też mnie oburzyła historia masażysty naszych siatkarzy, który spał w hotelu po 40 euro za noc. Z pełnym przekonaniem uważam, że gdyby miał lepszy hotel, to pewnie mielibyśmy złoto, a nie srebro, no albo przynajmniej urwalibyśmy Francji w finale seta, a może i dwa! Też nie jestem zadowolony ze swoich warunków noclegowych w Paryżu. Powiem więcej: mam przekonanie graniczące z pewnością, że jeśli firma zafundowałaby mi lepszą bazę, to nasi sportowy przywieźliby z Francji ze dwa medale więcej.
Oczywiście, kłują mnie - tak jak was - luksusy działaczy. Niesmacznie to wygląda, lecz nie jest to dziś pierwszy problem polskiego sporu. Ani też to, że prezes Piesiewicz z rodziną korzystali z saloników VIP na Okęciu. Problemem jest to, że nie mamy systemu, że wszyscy nasi medaliści z Paryża to twory samoistne, a ich sukces powstał z ciężkiej pracy i talentu jednostki, która potrafiła wokół siebie zebrać odpowiedni sztab ludzi. Brakuje nam kultury sportu, powtarzalnego procesu, a może skupienia się na jednej, dwóch dyscyplinach. Na dziś nie mamy na przykład gwarancji, że system bardzo szybko „wyprodukuje” następców Aleksandry Mirosław czy Klaudii Zwolińskiej. Znów musimy liczyć na wybitne jednostki. Może się ktoś pojawi, a może nie.
Truizmem jest dziś napisać, że powinniśmy zacząć od młodzieży, ale też postawić na sporty, które były w Paryżu nowością. Bo przecież olimpijski medal lekkoatletyczny waży dokładnie tyle samo, co medal we wspinaczce czy w BMX-ach. Tymczasem w programach ogólnopolskich olimpiad młodzieży, gdzie naprawdę rodzą się talenty, brakuje olimpijskich nowości. To jest rzecz do zrobienia tu i teraz. Od zaraz. By obok siatkówki i lekkoatletyki do OOM wprowadzić deskorolki czy chociażby lacrosse, który ma być jednym z olimpijskich sportów w Los Angeles. Zresztą mamy długą i dobrą tradycję „sportów nowych”. Gdy w 2000 r. w Sydney debiutował młot kobiet, to wygrała go Kamila Skolimowska. W Tokio pierwszy raz rozgrywano sztafetę mieszaną 4 x 400 m i też ją wygraliśmy, a teraz, w Paryżu, jako indywidualny sport pierwszy raz emocjonowaliśmy się wspinaczką na czas. I co? Złoto! Może trzeba iść tym śladem.
Na koniec muszę Wam zdradzić, że mam problem, by po igrzyskach wrócić do rzeczywistości. Może dlatego, że role się odwróciły. Tam byłem obserwatorem, tu jestem zawodnikiem. Robienie mleka dziecku na czas, zapasy z synami, by wreszcie poszli się myć, czy ta wojna nerwów - jak w szermierczym pojedynku - czy on wreszcie posprząta swój pokój. Wiecie, co jest najgorsze? Że, kurde, zawsze kończę bez medalu! Tyle dobrego, że nie mogę narzekać na jedzenie w wiosce olimpijskiej. Nie mogę, bo żona to czyta...
Prof. Tomasz Zatoński o Biegu Uniwersytetu Medycznego 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?