Dramat poparzonego 8-latka z Częstochowy. Nikt nie zauważył, że chłopcu dzieje się krzywda? To sprawdzą śledczy

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Dramat ośmiolatka z Częstochowy. Nikt nie zauważył, że chłopcu dzieje się krzywda?
Dramat ośmiolatka z Częstochowy. Nikt nie zauważył, że chłopcu dzieje się krzywda? KMP Cz-wa/Katarzyna Gwara
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa ośmioletniego Kamila. W sprawie zostali zatrzymani opiekunowie chłopca - 35-letnia matka i 27-letni ojczym. Oboje zostali tymczasowo aresztowani. Śledczy będą teraz przesłuchiwać świadków. Sprawdzą również, czy nie doszło do zaniedbań ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie.

Pobity i poparzony ośmiolatek

Tą bulwersującą sprawą żyje niemal cała Polska. W środę, 5 kwietnia, ogólnokrajowe media obiegła informacja o pobitym i poparzonym ośmiolatku z Częstochowy. W sprawie zatrzymano 27-letniego ojczyma i 35-letnią matkę chłopca. Docierające do opinii społecznej przekazy od śledczych były coraz bardziej przerażające.

Sprawa wywołała ogromne poruszenie w internecie. Nie ma się zresztą, co dziwić - sytuacje, w których cierpią najmłodsi od zawsze bulwersują. A ośmiolatek z Częstochowy wycierpiał naprawdę wiele... Mimo że był poparzony, połamany i pobity nie otrzymał pomocy. Czekał na nią wiele dni...

Dramat rozegrał się w częstochowskiej dzielnicy Stradom. 8-letni Kamil mieszkał tam ze swoją 35-letnią matką, 27-letnim ojczymem i rodzeństwem. W poniedziałek, 3 kwietnia, chłopca przyszedł odwiedzić jego biologiczny ojciec. Zauważył, że dziecko ma bardzo poważne obrażenia i jest poparzone. O wszystkim zaalarmował odpowiednie służby.

Po jakimś czasie na miejsce przyleciał śmigłowiec pogotowia ratunkowego i przetransportował 8-latka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach. Dziecko miało liczne obrażenia ciała - ma poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy na głowie. Jak przekazali lekarze, oparzenia chłopca są bardzo rozległe, bo obejmują blisko jedną czwartą powierzchni ciała.

8-latek przeszedł już operację. Trafił na oddział intensywnej terapii i wciąż tam przebywa.

- Noc z środy na czwartek (5 na 6 kwietnia) minęła stabilnie. Jednak dziecko jest w dalszym ciągu w ciężkim stanie, w śpiączce farmakologicznej - mówi Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach.

Z informacji przekazanych przez lekarzy wynika, że chłopca czeka jeszcze kilka zabiegów, w tym przeszczep skóry. Jeśli chodzi o gojenie się ran, rokowania są dobre. Jeśli natomiast chodzi o stan ogólny dziecka, najbliższe dni będą decydujące.

Matka i ojczym zatrzymani

W sprawie została zatrzymana matka i ojczym dziecka. Jak ustalili śledczy, dramatyczne sceny rozegrały się 29 marca. To właśnie wtedy chłopiec miał zostać poparzony. Przez kilka dni nikt nie udzielił mu pomocy. Pod opiekę specjalistów 8-latek trafił dopiero w poniedziałek, 3 kwietnia.

W środę, 5 kwietnia, opiekunowie ośmiolatka zostali doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie i przesłuchani. Ustalenia śledczych są przerażające. Chłopiec już od jakiegoś czasu mógł być ofiarą przemocy. Śledczy będą ustalać, w jakim okresie mogło się to dziać.

Ostatecznie prokurator przedstawił zarzuty popełnienia przestępstw zarówno 27-letniemu ojczymowi Kamila, jak i 35-letniej matce chłopca. Mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa dziecka. 27-latek miał polewać je wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu. W ten sposób spowodował u niego ciężkie obrażenia ciała w postaci licznych oparzeń głowy, klatki piersiowej oraz kończyn. Prokurator przedstawił Dawidowi B. także zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Śledczy ustalili bowiem, że wcześniej mężczyzna bił i kopał chłopca po całym ciele, a także przypalał papierosami. W ten sposób spowodował u dziecka obrażenia ciała w postaci licznych złamań kończyn oraz ran oparzeniowych. Dawid B. przyznał się do popełnienia przestępstw, jednakże odmówił złożenia jakichkolwiek wyjaśnień w tej sprawie.

Z kolei 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta bowiem nie reagowała na zachowania męża. Magdalena B. przyznała się do popełnienia tych przestępstw i złożyła wyjaśnienia w tej sprawie.

- Opisała zachowania męża wobec ośmiolatka. Stwierdziła jednak, że nie reagowała, bo obawiała się męża - wyjaśnia prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Prokurator wystąpił do Sądu Rejonowego w Częstochowie z wnioskiem o zastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Motywował to grożącą podejrzanym surową karą i obawą matactwa. Sędzia pochylił się nad wnioskiem w środę wieczorem (5 kwietnia). Ostatecznie podjął decyzję o tymczasowym, trzymiesięcznym areszcie zarówno dla 35-latki, jak i jej 27-letniego partnera. Postanowienie nie jest prawomocne.

Zarzucane podejrzanemu Dawidowi B. przestępstwa są zagrożone karą dożywotniego pozbawienia wolności. Z kolei Magdalena B. może zostać skazana na karę do 10 lat więzienia.

Rodzina była objęta wsparciem MOPS

Rodzina, w której doszło do dramatu, była znana Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Częstochowie.

- Rodzina chłopca była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 roku - mówi Małgorzata Mruszczyk, dyrektor MOPS w Częstochowie. - Prowadzona była współpraca z kuratorem, asystentem rodziny, placówką edukacyjną oraz dzielnicowym. W czerwcu 2022 roku pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny - tłumaczy.

Dyrektor MOPS wystosowała pismo w tej sprawie wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Powodem były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy. Sąd nie wydał postanowienia w tej sprawie.

W sierpniu 2022 roku rodzina wyjechała poza Częstochowę. Informację o powrocie do Częstochowy pracownicy MOPS uzyskali na początku marca 2023 roku.

- Pracownik socjalny niezwłocznie podjął działania w ramach kompetencji wynikających z ustawy o pomocy społecznej. Zgodnie ze swoimi uprawnieniami nawiązał kontakt z rodziną. W ciągu czterech tygodni pobytu rodziny w Częstochowie był w środowisku trzy razy - wyjaśnia Małgorzata Mruszczyk. - Podjął również działania sprawdzające sytuację rodziny, co jest niezbędnym elementem dalszej współpracy. Nawiązał kontakt z placówką edukacyjną potwierdzając, że chłopiec uczęszcza na zajęcia. Wystąpił również o wydanie na piśmie opinii o sytuacji dziecka przez szkołę, do której dziecko uczęszczało. W opinii nie było informacji, które mogłyby wskazywać, iż dziecko może doświadczać przemocy - dodaje.

Pracownik socjalny w sprawie rodziny kontaktował się także z dzielnicowym.

- Mamy też informację, że w pierwszej połowie marca chłopiec został zaopatrzony na SOR, w związku ze złamaniem ręki. Nie było zgłoszeń ze szpitala, aby w tym przypadku zaobserwowano coś niepokojącego w wyglądzie czy zachowaniu dziecka. Również z informacji uzyskanych w szkole, do której uczęszcza chłopiec wynika, iż sytuacja urazu była analizowana przez personel placówki, chłopiec odbył spotkanie ze szkolnym psychologiem, tu także nie wykazano przesłanek do podejmowania interwencji w tej sprawie - podkreśla dyrektor MOPS w Częstochowie.

Ostatni kontakt pracownika socjalnego zajmującego się rodziną miał miejsce 29 marca rano. Widział się wtedy z matką Kamila. Chłopiec w tym czasie był w szkole - potwierdziła to placówka.

- Z informacji uzyskanych w szkole wynika, że do 29 marca chłopiec był obecny w szkole, w marcu odnotowano jeden dzień nieobecności - dodaje dyrektor MOPS w Częstochowie.

Dyrekcja i przedstawiciele MOPS współpracują z policją i prokuraturą w tej sprawie.

Sytuację sprawdzą śledczy

To, czy rzeczywiście nie doszło do zaniedbań ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie będą jednak sprawdzać śledczy.

- Będziemy wyjaśniać kwestie związane z MOPS - podkreśla prokurator Tomasz Ozimek. - Sprawdzimy, czy pracownicy wykonywali swoje obowiązki służbowe w zakresie opieki nad tą rodziną i dziećmi we właściwy sposób. To podstawowa rzecz w tej sprawie na obecną chwilę - wyjaśnia.

Poza tym śledczy będą przesłuchiwać sąsiadów i członków rodziny. Przerażający jest bowiem fakt, że dziecko mogło być ofiarą przemocy od przeszło miesiąca i nikt w tej sprawie nie zareagował.

- Według naszego lekarza chirurga najstarsze złamania prawdopodobnie powstały około miesiąc temu. Jeśli dziecko chodziło do szkoły, to chodziło do niej ze złamaniem. Siłą rzeczy ktoś powinien zareagować i wydaje się, że powinno to kogoś zaniepokoić - przyznaje Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach.

Zdaniem lekarzy poparzenia rzeczywiście powstały kilka dni temu. Z kolei złamania i inne obrażenia na przestrzeni ostatniego miesiąca. Żadne z nich nie było wcześniej zaopatrzone ani leczone. Na dodatek ośmiolatek był też wychudzony, odwodniony i brudny...

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polak
Kara śmierci dla rych zwyrodnialców
A
Abi
Szkoda dziecka niestety dla patoli dziecko nie jest wartością zabije jedno urodzi drugie. Jak dla mnie ta szmata która go urodziła powinna dostać dożywocie powinna go chronić ale ona wolała gacha, a teraz jak zawsze bała się męża . Niestety zapewne dostanie wyrok w zawiasach mieszkanie socjalne dzieci plus masa żeby miała za co się bawić. Dzieci powinny być kierowane do adopcji a jak dla mnie takie coś do sterylizacji żeby nikogo więcej nie skrzywdzilo.
Wróć na i.pl Portal i.pl