Śmierć 59-letniej pielęgniarki była ogromnym zaskoczeniem i ciosem dla pracowników szpitala, ponieważ jej stan nie wskazywał na to, aby jej życie było zagrożone. - Jesteśmy bardzo zszokowani informacją o śmierci naszej koleżanki i cały oddział bardzo to przeżywa. Przez tydzień walczyliśmy o zdrowie i życie pani Grażyny. Miała niewydolność oddechową, dlatego w poniedziałek została przewieziona do szpitala MSWiA w Warszawie. Stamtąd dotarła do nas informacja, że naszej koleżanki nie udało się uratować - powiedział nam jeden z lekarzy, który pracuje na oddziale zakaźnym kozienickiego szpitala.
Zmarła pracowała na oddziale do Wielkanocy. Wtedy też zasłabła i została zatrzymana na oddziale wewnętrznym szpitala. Na wszelki wypadek przeprowadzono u niej badania na obecność koronawirusa. Pierwsze wyniki pojawiły się już następnego dnia i okazały się negatywne. Również kolejne badania nie wskazywały na obecność COVID-19. Później pojawiły się jednak gorączka i inne niepokojące objawy - Na podstawie zmian w układzie oddechowym zaczęliśmy podejrzewać chorobę i pobraliśmy kolejny wymaz. Wynik niestety okazał się dodatni - dodaje lekarz oddziału zakaźnego.
59-latka została przeniesiona na oddział zakaźny i przebywała tam do wczoraj. Wtedy też, ze względu na pogarszający się stan i choroby współtowarzyszące (cukrzyca i nadciśnienie), podjęta została decyzja o przetransportowaniu jej do jednoimiennego szpitala MSWiA w Warszawie, gdzie miała jej zostać zapewniona specjalistyczna opieka medyczna.
Jak poinformował nas Roman Wysocki, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kozienicach, stan pacjentki przed transportem do Warszawy nie wskazywał na to, aby zagrożone było jej życie - Nikt z naszych lekarzy nie jest w stanie wytłumaczyć, jak do tego mogło dojść. Podczas wyjazdu ze szpitala jej stan określany był jako niezagrażający życiu. Była przytomna i mieliśmy z nią kontakt. Po niecałych dwóch godzinach dostaliśmy informację, że jest reanimowana. Nie wiemy, co stało się podczas transportu między Kozienicami a Warszawą i tak naprawdę nie znamy przyczyny śmierci - mówi dyrektor.
Jest to druga osoba z personelu medycznego chora na koronawirusa, która zmarła w naszym regionie. Na razie nie jest jasne, czy bezpośrednią przyczyną śmierci było COVID-19. Jeśli ta informacja się potwierdzi, będzie to druga w naszym kraju ofiara choroby wśród medyków. W czwartek, 16 kwietnia, w Radomiu walkę z koronawirusem przegrał Robert Skóra, fizjoterapeuta Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.
Radomianie mogą już spacerować po parkowych alejkach. Zobacz zdjęcia!
Radom. Galeria Słoneczna w dobie koronawirusa. Jak wygląda c...
Radom na instagramie
