Spis treści
Dwuletnia dziewczynka zmarła w nagrzanym samochodzie
Do tragicznych wydarzeń doszło 9 lipca, jednak cały czas na jaw wychodzą nowe fakty, które nie są korzystne zwłaszcza dla ojca zmarłej dziewczynki, który jest oskarżony o morderstwo.
Wówczas Christopher Scholtes wrócił do domu w Arizonie z zakupów ze swoim małym dzieckiem. Jak pierwotnie przekazywał policji, zostawił dwuletnią dziewczynkę na pół godziny w nagrzanym samochodzie, ponieważ nie chciał jej obudzić.
Dziecko znalazła matka, która zdążyła wrócić do domu. Gdy otworzyła drzwi samochodu, jej córeczka już nie żyła.
Ojciec grał na konsoli, gdy dziecko umierało
Dokumenty sądowe, do których dotarła stacja KPLC-TV News, wskazują, że było zupełnie inaczej, niż wynika z pierwotnej narracji mężczyzny.
Nagrania z monitoringu sugerują, że mężczyzna wszedł do domu około 12:30, zostawiając dziecko w samochodzie, gdy na dworze była temperatura około 40 stopni Celsjusza. Matka wróciła z pracy dopiero około godziny 16:00, czyli ponad trzy godziny później.
Okazało się, że Christopher przez cały ten czas grał na konsoli PlayStation. Później wyznał policji, że zostawił włączoną klimatyzację w samochodzie, choć zdawał sobie sprawę, że wyłączy się ona po 30 minutach.
Nie była to pierwsza wpadka nieodpowiedzialnego ojca
Sprawa cały czas jest w toku, a na światło dzienne wychodzą nowe fakty, które pogarszają sytuację oskarżonego ojca. Pozostała dwójka jego dzieci wyznała policji, że ich tata regularnie zostawia całą trójkę w samochodzie, gdy sam jest w domu, i poświęca się wtedy grom komputerowym.
Wyciekły również SMS-y, którymi wymieniali się małżonkowie, które potwierdzają, że nie była to pierwsza taka sytuacja.
"Mówiłam ci, żebyś przestał zostawiać je w samochodzie. Ile razy ci mówiłam?" - napisała jego żona Erika w dniu tragedii.
Mężczyzna w odpowiedzi tylko przeprosił żonę, przyznając się, że jest winnym śmierci własnej córki.
"Kochanie, przepraszam. Kochanie, nasza rodzina. Jak mogłem to zrobić? Zabiłem nasze dziecko, to nie może być prawda" - odpowiedział.
Mimo skrajnej nieodpowiedzialności, żona broniła męża przed sądem, prosząc o zwolnienie go z aresztu, a jego czyn nazywając "wielkim błędem".
"Pytam tylko, czy możecie pozwolić mu wrócić do domu, do nas, żebyśmy wszyscy mogli rozpocząć proces żałoby, żeby mógł pochować naszą córkę z nami w przyszłym tygodniu i żebyśmy mogli przejść przez cały ten proces razem, jako rodzina. To był wielki błąd, który go nie reprezentuje. Chcę tylko, żeby dziewczyny zobaczyły swojego ojca – że nie muszę im dziś mówić, że będą musiały znieść kolejną stratę" - mówiła do sędziego.
Mężczyzna został oskarżony o morderstwo i narażenie dziecka na niebezpieczeństwo. Sędzia ustalił kaucję w wysokości 25 tysięcy dolarów, mimo że prokuratorzy żądali kaucji w wysokości 1 miliona dolarów.
źródło: NY Post