W nocy z 21 na 22 grudnia zeszłego roku Michał Żewłakow uderzył w autobus miejski w Warszawie. Badanie alkomatem wykazało, że miał we krwi 1,6 promila alkoholu. W zderzeniu nikt nie ucierpiał.
Były reprezentant kraju usłyszał zarzuty kierowania w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji. W minionym tygodniu warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Dyrektorowi sportowemu Motoru grozi do dwóch lat więzienia i utrata prawa jazdy na trzy lata.
Po wypadku Michał Żewłakow opublikował w mediach społecznościowych przeprosiny: „Wczoraj w nocy wsiadłem za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodowałem kolizję, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwiania dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą.
(…)
Przepraszam całą społeczność Motoru Lublin za cień, jaki swoim zachowaniem na nią rzuciłem. Postanowiłem oddać się do dyspozycji Zarządu klubu.
(…)
Nie jestem w stanie wyrazić jak bardzo jest mi wstyd.” - napisał.
Po tym zdarzeniu prezes Motoru Lublin, Marta Daniewska, zdecydowała się nie wyciągać konsekwencji wobec Michała Żewłakowa.
Zobacz zdjęcia z przegranego meczu piłkarzy Motoru Lublin w ...
Michał Żewłakow: wzloty i upadki byłego reprezentanta Polski
