Przypomnijmy, że odwołania Ryszarda Proksy chcą związkowcy Solidarności z Wielkopolski i nie tylko. Nie podoba im się działalność związkowa i polityczna szefa krajowej sekcji oświatowej „S”.
Czytaj więcej:
Proksa dzień przed rozpoczęciem strajku nauczycieli podpisał z rządem porozumienie w sprawie podwyżek dla nauczycieli. Zrobiło to jako jedyny przedstawiciel związków zawodowych. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych odrzuciło propozycję rządu PiS i przystąpiło do strajku. Zrobili to także przedstawiciele Solidarności z niektórych województw.
Sam Proksa, oprócz tego, że jest szefem krajowej sekcji oświatowej „S”, jest też radnym powiatu ostrowieckiego. Startował z list PiS i choć nie jest członkiem partii, to należy do jej klubu.
- Za duże jest zbliżenie Solidarności z PiS. Związkowcy pojawiają się u boku polityków na najważniejszych uroczystościach państwowych. A to nie ich rola - przestrzega Marek Lenartowski, legenda poznańskiej Solidarności.
Zaznacza, że tak jak jest obecnie, być nie powinno, bo działacze związkowi, zamiast popierać polityków, powinni zajmować się tym, co ważne dla ludzi.
- Ja jestem człowiekiem „tamtej” Solidarności. Pięknej i tej, której już nie ma. My zajmowaliśmy się odkomunizowaniem systemu. To była „moja” Solidarność, w tej obecnej już nie działam - podkreśla Lenartowski.
Sprawdź też: EGZAMIN ÓSMOKLASISTY 2019: JĘZYK POLSKI - ODPOWIEDZI I ARKUSZE CKE ZNAJDZIECIE W TYM MIEJSCU
Nie przystawka, a partner do rozmów?
A Wielkopolsce też znajdziemy osoby, które łączą działalność związkową w Solidarności, z tą polityczną, w PiS. Ale na nazywanie przystawką się nie godzą. Przykładów jest kilka. Choćby wśród poznańskich radnych.
Czytaj też:
Członkiem NSZZ Solidarność jest choćby Ewa Jemielity, a w przeszłości (w latach 1988-2005) Przemysław Alexandrowicz. Oboje należą do klubu PiS w radzie miasta. Również w nim działa Lidia Dudziak - członek Solidarności i delegat na Krajowy Zjazd Delegatów tego związku.
- Solidarność nie jest żadną przystawką PiS. Jako związek próbujemy współpracować z tymi, którzy rządzą. Za poprzedniego rządu nie widzieliśmy możliwości negocjacji, a PiS spełniło wiele postulatów - uważa Dudziak i przypomina, że zmiany wprowadzono choćby w wieku emerytalnym, a to był sztandarowy postulat „S”.
- Nie znaczy to, że ktoś jest na czyimś pasku. Czasem ze współpracą jest gorzej, czasem lepiej. Ale jako związek zawsze będziemy po stronie pracownika - uważa radna. I zaznacza, że jako działaczce „S”, biorąc pod uwagę swoje poglądy i historię związku - Dudziak nie wyobraża sobie członkostwa w innej partii niż PiS.
Dudziak w ostatnich latach startowała z list PiS nie tylko do rady miasta. Kandydowała też do Sejmu, a obecnie startuje do Europarlamentu. Podkreśla, że żadnych wewnętrznych ustaleń między Solidarnością a PiS - nie ma.
- Nigdy nie miałam forów. A do startowania namawiam wszystkich działaczy. Im więcej będzie ich np. w Sejmie, tym większa nasza siła przebicia - podsumowuje Dudziak.
Posłem z ramienia PiS jest z kolei Jan Mosiński, długoletni przewodniczący zarządu Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność” i były członek prezydium Komisji Krajowej związku.
Sprawdź:
- Solidarność nie jest składową PiS, jest partnerem do rozmów. Ma swoje zdanie i je artykułuje. Ja na listach PiS znalazłem się, bo miałem predyspozycje i doświadczenie. Tego potrzebowała partia. Podobnie było w przypadku innych kandydatów - tłumaczy Mosiński.
Zaznacza, że na listach innych partii są też działacze innych związków. Z kolei w „S” nie ma możliwości łączenia funkcji w związku i partii.
Innym posłem PiS z Wielkopolski i działaczem „S” jest Ryszard Bartosik. Z ostatnich przykładów - rzecznikiem wojewody został Sebastian Antczak, były członek związku w Volkswagen Poznań i kandydat PiS na wójta Komornik.
Co dalej z Ryszardem Proksą?
Po tym jak wnioski o odwołanie Ryszarda Proksy złożyli niektórzy działacze regionalni Solidarności, wiele mówiło się o możliwym rozłamie w związku.
– Nie sądzę, by tak się stało. Po prostu wielkopolska „S” ma inny punkt widzenia, niż sekcja krajowa i to ona zdecyduje o ewentualnym odwołaniu. Ryszard Proksa niczego nie podpisywał sam, działał w porozumieniu z sekcją krajową – uważa Lidia Dudziak.
Z kolei Jan Mosiński jest wdzięczny Proksie za podpisanie porozumienia z rządem. Uważa, że strajk w oświacie ma charakter polityczny, a postulaty ZNP i FZZ są nie do spełnienia. Według niego Proksa zachował się odpowiedzialnie, a Sławomir Broniarz, prezes ZNP nie potrafi być liderem.
– On i inni członkowie tego związku od dawna aktywnie uczestniczą w działaniach politycznych „totalnej opozycji” – twierdzi poseł PiS i wieloletni działacz „S”.
Zupełnie inne zdanie ma Marek Lenartowski. Negatywnie ocenia zachowanie Proksy i dodaje: – To było bardzo nie fair. Albo porozumienie podpisują wszystkie związki, albo żaden. A jak ma się odmienne zdania, to trzeba rozmawiać.
Sprawdź:
Wybory do Parlamentu Europejskiego 2019: Lewica Razem zaprez...
POLECAMY:
R. Proksa broni decyzji o podpisaniu porozumienia z rządem
Źródło: TVN24
