Patrol Straży Miejskiej szedł przez skwer Stefana Żeromskiego (na przeciwko katedry) i usłyszał przeraźliwy płacz dziecka. – Opowiadając to wydarzenie funkcjonariusze, mówili, że tak przejmującego płaczu dziecka jeszcze nigdy nie słyszeli. Podeszli do chłopca, który siedział w towarzystwie dwóch kobiet, jedna go tuliła, i spytali, co się stało, dlaczego płacze– informuje Maria Plutka, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Kielcach. – Chłopczyk powiedział, że ma 6 lat i płacze, bo jego ojciec, który siedzi na ławce obok bił go po buzi. Kobieta, która tuliła dziecko oświadczyła, iż jest matką chłopca, a wspomniany mężczyzna jest jej partnerem i był już karany za znęcanie się nad rodziną. Zapłakany chłopczyk zwrócił się do strażnika słowami "proszę niech mi pan pomoże". Na te słowa strażnicy zareagowali natychmiast, tym bardziej, iż zauważyli również niepokój u kobiet.
Na miejsce wezwano patrol policji oraz pogotowie ratunkowe, gdyż mały chłopczyk uskarżał się na ból twarzy. - Mężczyzna, który miał bić swoje dziecko wykazywał arogancką i lekceważącą postawę, twierdził, że „robimy z igły widły, a dziecku się należało, bo się źle zachowywało" – opowiada rzeczniczka.
Ratownicy medyczni po wstępnym badaniu uznali, że dziecko wraz z matką musi trafić do szpitala, gdyż oboje mają na ciele ślady przemocy domowej, liczne otarcia i siniaki na rękach, nogach oraz brzuchu. –Kobieta była bardzo wystraszona w trakcie rozmowy ze strażnikami i nie powiedziała, że ona też została pobita. Poinformowała o tym dopiero ratowników w karetce. To świadczy o tym, jak była zastraszona przez partnera.
Mężczyzna został przekazany policji i jest zatrzymany w areszcie na 48 godzin. – Czekamy na wyniki obdukcji lekarskiej i przesłuchujemy świadków. Mężczyzna wcześniej już był zatrzymywany za przemoc w rodzinie, kradzieże i jazdę samochodem po pijanemu – informuje Karol Macek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Dodaje, że kobieta z dzieckiem przebywa w Kielcach od stycznia 2016 roku i w tym czasie policja nie miała żadnych zgłoszeń dotyczących tej rodziny . – Wcześniej mieszkali na Mazurach, sprawdzamy, czy tam były jakieś interwencje, czy była założona niebieska karta, czekajmy na odpowiedź tamtejszej komendy policji.
-Strażnicy jeszcze następnego dnia opowiadając te wydarzenia byli wstrząśnięci – dodaje Maria Plutka. – Apelujemy do mieszkańców, aby nie przechodzili obojętnie, gdy dziecku dzieje się krzywda.
POLECAMY RÓWNIEŻ: