Aktualizacja, godzina 9:58:
Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy miał zeznawać Janusz S., były szef spółki Domar-Bydgoszcz. Nie stawił się w sądzie, ale jego nieobecność była procesowi uzasadniona - sąd najpierw chciał poznać stanowiska obrońców w związku z wnioskiem lubelskiej prokuratury o jego przesłuchanie.
Wszyscy obrońcy oskarżonych zgodzili się, co do tego by oddalić wniosek prokuratury jako bezzasadny.
- Ten świadek nie wie nic o meritum sprawy. Jego wiedza wynika tylko z informacji zasłyszanych oraz z własnych domysłów - padły słowa z sali rozpraw.
Sędzia Anna Warakomska zarządziła kilka minut przerwy w rozprawie, po czym oświadczyła, że zdaniem sądu przesłuchanie S. jest konieczne i może rzucić nowe światło na dotychczas znane fakty.
Dzisiaj w Sądzie zeznawać miał też świadek koronny, Dariusz S. "Szramka". Nie stawił się jednak poinformowawszy rano telefonicznie sąd, że wysłał zaświadczenie lekarskie o złym stanie zdrowia. A jeszcze dzień wcześniej - jak zaznaczyła sędzia Warakomska - również telefonicznie zapewniał, że dotrze do sądu.
Ostatecznie obu świadków wezwano na 13 grudnia.
Sprawa, w której trwa proces, dotyczy zabójstwa w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w PZU w Bydgoszczy. Do dyrektora oddano wtedy dwa strzały z bliskiej odległości. Nie udało się go uratować. W 2006 roku rozpoczął się proces z aktu oskarżenia Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Śledczy Robert Bednarczyk oskarżył w nim Gąsiorka o zlecenie Henrykowi L. „Lewatywie” (któremu przypisano później kierowanie grupą przestępczą) zabójstwa Karpowicza. Za spust - zdaniem prokuratury - pociągnął natomiast Adam S. „Smoła”, zaufany człowiek „Lewatywy”. W zacieraniu śladów zbrodni pomagać mieli jeszcze Krzysztof B. i Tomasz Z.
Motywem zbrodni - w opinii śledczych - była chęć odwetu na ubezpieczycielu, który miał odmawiać oskarżonym wypłat odszkodowań komunikacyjnych. W 2009 roku zapadł w tej sprawie pierwszy, uniewinniający wyrok. Pięć lat później trzech z oskarżonych skazano na 25 lat więzienia, ale i to orzeczenie zostało uchylone. Trwający proces jest już trzeci w tej sprawie.
Janusz S. miał dzisiaj zjawić się w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy jako świadek oskarżenia, czyli lubelskiego wydziału Prokuratury Krajowej, która przejęła sprawy "bydgoskich grup przestępczych". Śledczy wnioskowali o jego przesłuchanie w związku z zeznaniami, jakie S. złożył niedawno w Szczecinie w zupełnie innej sprawie. Przy okazji miał wspomnieć o okolicznościach, w jakich dokonano zamachu w Bydgoszczy w 1999 roku.
Jak ustaliliśmy prawdopodobnie jednak sprawa dzisiaj się nie odbędzie z powodu nieobecności kluczowego świadka koronnego Dariusza S. pseudonim Szramka.
Sprawa, w której trwa proces, dotyczy zabójstwa w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w PZU w Bydgoszczy. Do dyrektora oddano wtedy dwa strzały z bliskiej odległości. Nie udało się go uratować. W 2006 roku rozpoczął się proces z aktu oskarżenia Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Śledczy Robert Bednarczyk oskarżył w nim Gąsiorka o zlecenie Henrykowi L. „Lewatywie” (któremu przypisano później kierowanie grupą przestępczą) zabójstwa Karpowicza. Za spust - zdaniem prokuratury - pociągnął natomiast Adam S. „Smoła”, zaufany człowiek „Lewatywy”. W zacieraniu śladów zbrodni pomagać mieli jeszcze Krzysztof B. i Tomasz Z.
Motywem zbrodni - w opinii śledczych - była chęć odwetu na ubezpieczycielu, który miał odmawiać oskarżonym wypłat odszkodowań komunikacyjnych. W 2009 roku zapadł w tej sprawie pierwszy, uniewinniający wyrok. Pięć lat później trzech z oskarżonych skazano na 25 lat więzienia, ale i to orzeczenie zostało uchylone. Trwający proces jest już trzeci w tej sprawie.
TOP 10 najdroższych inwestycji, realizowanych w Bydgoszczy i...
Flesz - takie są obecnie ceny paliw w naszym kraju.