Komendant Główny Policji o zdarzeniu do którego doszło 14 grudnia w budynku KGP opowiedział w "Gościu Wiadomości" na antenie Telewizji Polskiej. Jak mówił, eksplozja nastąpiła w pomieszczeniu przylegającym do jego gabinetu, a spowodował ją prezent, który otrzymał na Ukrainie.
– W Kijowie wręczono mi według zapewnień bezpieczny, rozbrojony, nieposiadający ładunku wybuchowego i umożliwiający przewiezienie przez granicę prezent w postaci tuby po jednorazowym granatniku – mówił.
Szef policji zaprzeczył, jakoby próbował strzelić z granatnika. Wskazując, że "strzał ma miejsce w momencie, kiedy naciska się na spust", tłumaczył, że postawił tubę w pionie i nastąpiła eksplozja w górę i dół. To zaś - jak podkreślił - najlepiej pokazuje, że nie próbował strzelać, bo wówczas trzymałby granatnik poziomo, na ramieniu.
Eksplozja w KGP. Dymisji gen. Szymczyka nie będzie
W czwartek rano media poinformowały o eksplozji, do jakiej doszło w gmachu Komendy Głównej Policji. W wyniku zdarzenia do szpitala trafił szef policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.
Z późniejszego oświadczenia MSWiA wynikało, że wybuch spowodował prezent, który Komendant Główny Policji otrzymał podczas wizyty na Ukrainie.
W poniedziałek minister Mariusz Kamiński uciął medialne spekulacje ws. przyszłości Jarosława Szymczyka. "Wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji" – oświadczył. To odpowiedź na głosy, w myśl których chociażby za nielegalne przewiezienie broni przez granicę szef Policji powinien stracić stanowisko.
Ukraińcy zabierają głos ws. eksplozji w KGP
Głos w sprawie incydentu zabrała też strona ukraińska. "Podczas wizyty w Ukrainie, polski Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk, wyłącznie z dobrych intencji i głębokiej wdzięczności, otrzymał symboliczny prezent związany z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora" – czytamy w komunikacie Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Zapewniono, że nie było i nie mogło być żadnego zamiaru skrzywdzenia Komendanta Głównego Polskiej Policji".
tvp.info

dś