Emeryci dopłacają do leczenia. Wybierają prywatną wizytę, bo darmowej na fundusz mogliby nie doczekać

Beata Terczyńska
34,1 procent emerytów oraz 24,1 proc. rencistów przyznaje, że korzysta z prywatnego leczenia. Tak wynika z badania Głównego Urzędu Statystycznego. Starsze osoby tłumaczyły to głównie długim czasem oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty, który ma umowę z NFZ.

- Chodzę prywatnie do lekarza kardiologa, bo wiem, że przyjmie mnie zawsze, gdy wymaga tego mój stan zdrowia. Nie muszę czekać tygodniami, czy miesiącami, bo w moim wieku i z moimi dolegliwościami mogłabym zwyczajnie nie doczekać. Na szczęście jestem w tej komfortowej sytuacji, że stać mnie na taką wizytę za 100, 200, czy 300 zł miesięcznie, ale widzę, że niektórzy moi znajomi muszą od ust sobie odjąć, by odłożyć na lekarza, który cieszy się dobrą opinią i do którego mają zaufanie

- mówi pani Barbara, emerytka z Rzeszowa.

Dominik Łazarz, ekonomista z WSIiZ w Rzeszowie uważa, że reforma służby zdrowia wcale kolejek do lekarzy specjalistów nie zmniejszyła.

- Dlatego ta część emerytów, która ma zasobniejsze portfele, a taka grupa z dobrym uposażeniem także istnieje, wybiera leczenie prywatne. Zwłaszcza u konkretnych lekarzy, gdzie na NFZ trudno byłoby się im dostać w nieodległym terminie. Długa kolejka to jedno, a wygoda drugie. Rejestrując się prywatnie omijają najpierw wizytę u lekarza rodzinnego po skierowanie - zwraca też uwagę.

Z najnowszego opracowania dotyczącego ochrony zdrowia w gospodarstwach domowych autorstwa Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że z usług medycznych (poza stomatologicznymi) niefinansowanych przez NFZ skorzystało aż 37,2 proc. gospodarstw domowych, kiedy w 2013 r. takich gospodarstw było 35,1 proc. a w 2010 r. - 31 proc.

W przypadku usług stomatologicznych też widać tendencje wzrostowe: 41,4 proc. w 2016 r., 40 w 2013 i 37 w 2010 r.

Główną przyczyną decydowania się na prywatne, płatne usługi medyczne (poza dentystą) był zbyt odległy termin wizyty w placówkach mających kontrakty z NFZ. Wskazało ją blisko dwie trzecie gospodarstw domowych korzystających z usług medycznych finansowanych poza NFZ (61,7 proc.).

Rzadziej niż co piąte gospodarstwo domowe podało jako przyczynę przekonanie, że usługi takie są świadczone wówczas przez lepszych specjalistów (18,5 proc.).

Inne to: brak lekarza odpowiedniej specjalności w placówkach mających kontrakty z NFZ (4,4 proc.), lepsze wyposażenie w sprzęt i materiały medyczne (3,4), niefinansowanie usług przez NFZ (3,2), lepsze traktowanie pacjentów (2,9).

Z usług lekarza specjalisty poza ubezpieczeniem częściej korzystały kobiety (41 proc.), niż mężczyźni (34), a także dzieci w wieku do 6 lat (41), osoby z wykształceniem wyższym (52) i o wyższych dochodach (44). Z prywatnego leczenia zębów korzysta 74,2 proc. rodzin.

Niestety, co mało optymistyczne, respondenci gorzej ocenili swoje zdrowie, niż odpowiadający na pytania w poprzednich latach. Zwiększył się odsetek ocen negatywnych stanu zdrowia kosztem odsetka ocen pozytywnych i neutralnych.

Jak oceniamy zdrowie

Z badań GUS wynika, że im wyższy poziom wykształcenia, tym lepsza subiektywna ocena stanu zdrowia. Najczęściej swoje zdrowie źle lub bardzo źle oceniały osoby o najniższym wykształceniu: 54,7% respondentów z grupy bez wykształcenia oraz 24,5% z wykształceniem podstawowym, co wydaje się zrozumiałe ze względu na starszy wiek osób należących do tych grup.

Z porad lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w ramach NFZ najczęściej korzystały osoby utrzymujące się z emerytury i renty (99,3%), utrzymujące się z gospodarstwa rolnego (99,7%), z wykształceniem podstawowym (99,7%) oraz osoby w wieku 70 lat i więcej (99,5%). Najniższy odsetek korzystających z usług POZ w ramach NFZ odnotowano wśród mieszkańców miast liczących 500 tys. (85%), osób z wykształceniem wyższym (92%) i dzieci w wieku do 6 lat (94%).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
misiekle
No chyba nie ma się co dziwić, jeżeli na niektóre zabiegi / operacje trzeba czekać wiele lat, a ludzie po prostu tak mają, że chcą dalej żyć. Wysupłają ostatni zaoszczędzony grosz, wezmą kredyt, zadłużą się w lichwiarskim parabanku, żeby tylko się wyleczyć. Jeżeli na państwową służbę zdrowia prawie w ogóle nie można liczyć, to nie ma się co dziwić. Są na szczęście pozytywne wyjątki, jak mój tata, który miał operację serca i akurat trafił na takiego lekarza, któremu się na prawdę chciało pomóc, a nie tylko wystawił skierowanie. Sam z nieprzymuszonej woli o wszystko zadbał, przygotował, a w normalnej sytuacji pewnie tata by nie doczekał operacji, nawet jeżeli miałaby być tylko za kilka miesięcy, ponieważ jak się okazało podczas, to był już ostatni dzwonek, żeby zacząć działać.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl