Stracona szansa Szwajcarki
Dwadzieścia trzy kraje dotychczas miały swojego przedstawiciela na podium podczas odbywających się od 1958 roku mistrzostw świata w biathlonie. W tym gronie do tej pory nie było Szwajcarii, a więc kraju, gdzie odbywają się tegoroczne zmagania.
Szansa na historyczny krążek pojawiła się podczas niedzielnego biegu pościgowego kobiet. Bardzo dobrze radziła sobie Lena Haecki-Gross, która świetnie rozpoczęła rywalizację i przez połowę dystansu biegła na czele wraz z Niemką Franziską Preuss. Podczas trzeciego strzelania Szwajcarka pomyliła się raz, spadła na drugą lokatę, wciąż miała jednak ogromną szansę na podium. Fatalne ostatnie strzelanie (aż trzy pudła) sprawiły jednak, że okazja bezpowrotnie uciekła. Reprezentantka kraju-gospodarza mistrzostw spadła na piątą lokatę, a strata do trzeciej pozycji przekraczała pół minuty. Ostatecznie finiszowała na 5. miejscu.
Szansę wykorzystała Preuss, która popisała się stuprocentową skutecznością i z ogromną przewagą nad resztą stawki dotarła do mety. Pozostałe medale trafiły w ręce Szwedki Elviry Oeberg (srebro) i Francuzki Justine Braisaz-Bouchet (brąz).
Kosztowna pomyłka Polki
W czołowej dwudziestce zabrakło miejsca dla polskich biathlonistek. Najwyższą lokatę wywalczyła Joanna Jakieła, która zajęła 26. lokatę (dwa niecelne strzały). Na 47. pozycji sklasyfikowana została Anna Mąka (trzy niecelne strzały).
Fatalny występ zanotowała z kolei Natalia Sidorowicz. Siedem niecelnych strzałów spowodował spory spadek w klasyfikacji. Ostatecznie Polka jako 42. minęła linię mety, okazało się jednak, że nasza zawodniczka popełniła kosztowny błąd, ominęła jedną z karnych rund, co spowodowało, że do jej wyniku doliczono dwie dodatkowe karne minuty i w efekcie zmagania zakończyła na 55. pozycji.
