Tennys Sandgren nie jest nikim anonimowym (w 2018 i 2020 roku osiągnął ćwierćfinał Australian Open). Paryskiej mączki jednak Amerykanin nie lubi. Na kortach im. Rolanda Garrosa grał trzy razy – za każdym razem odpadał w 1. rundzie. Dwa lata temu z kwitkiem odprawił go właśnie Hurkacz. W poniedziałek wszyscy liczyliśmy na powtórkę. Tej niestety nie było...
To był jednak tenisowy maraton. Hurkacz i Sandgren weszli w mecz całkiem dobrze, zadziwiająco często uciekali się do trudnych akcji. Czas pokazał, że cały mecz stał na wysokim poziomie. Obaj z początku pilnowali swojego serwisu (później było z tym gorzej) aż do momentu, gdy Sandgren wyszedł na prowadzenie 6:5. Wydawało się, że wszystko zmierza ku tie-breakowi, ale Hurkacz pokpił sprawę. Obronił dwie piłki setowe, przy trzeciej już nie miał szans. Wrocławianinowi set wymknął się z rąk, na jego własne "życzenie". To niepowodzenie przekuł w sportową złość i stan spotkania wyrównał w 30 minut.
W trzecim secie poziom znów się wyrównał, choć obaj zawodnicy nie serwowali zbyt pewnie. Polak miał więcej niewymuszonych błędów, ale również więcej piłek kończących i wygranych punktów. Hurkacz łatwo wygrywał swoje gemy serwisowe, dwa razy przełamał Sandgrena, do zdobycia drugiej partii potrzebował jednak czterech piłek setowych.
W czwartym secie Sandgren znów był groźny. Amerykanin dyktował tempo większości wymian, emanował od niego spokój. Grał, jakby zeszło z niego ciśnienie, czasem dosyć ekstrawagancko. Hurkacz był cierpliwy, grał równo i mocno. Sprawę awansu do 2. rundy mógł rozstrzygnąć w tie-breaku, ale kompletnie przespał początek trzynastego gema. Później strat już nie odrobił. Dogrywkę przegrał brutalnie - aż 1:7.
Decydujący set rozpoczął się od falstartu Polaka. Hurkacz stracił swoje podanie, potem przegrał "na sucho" podanie Sandgrena. Wrocławianin wyglądał na zrezygnowanego i tak wyglądała również jego gra. Wyrzucał proste piłki, mocne forehandy przestały "wchodzić" w kort. Na szczęście "Hubi" szybko odzyskał wigor. W czwartym gemie przełamał Sandgrena bez straty punktu, "odłamanie" pieczętując pięknym skrótem. Polak grał nieprzewidywalnie. Przełamał Sandgrena "na sucho", a potem znów stracił serwis. Po chwili ponownie wyrównał straty, wygrywając gema do zera. Sporo złej krwi i chaotycznej gry było po obu stornach siatki w tym piątym secie.
Jedną z atrakcji drugiego dnia tegorocznego French Open było spotkanie Corentina Mouteta z Lorenzo Giustino. Wygrał ten drugi - 0:6, 7:6, 7:6, 2:6,..18:16. To był drugi najdłuższy mecz w historii French Open (sześć godzin i pięć minut, w 2004 roku Fabrice Santoro pokonał Arnauda Clémenta w sześć godzin i 33 minuty). W przypadku Hurkacza i Sandgrena kort nr 13 okazał się szczęśliwszy dla Amerykanina, który decydującą partię wygrał 11:9. Mecz trwał cztery godziny i 34 minuty.
1. runda French Open:
Hubert Hurkacz - Tennys Sandgren: 5:7, 6:2, 6:4, 6:7 (1), 9:11
Z imprezą w Paryżu pożegnał się również Kamil Majchrzak. Zawodnik z Piotrkowa Trybunalskiego napsuł sporo krwi Karenowi Chaczanowi (ubiegłoroczny ćwierćfinalista), ale tylko w pierwszym secie. Rosjanin wygrał go po tie–breaku, następne dwa sety wygrał 6:3, 6:3. Magda Linette przegrała z osiemnastoletnią Leylah Fernandez. Kanadyjka wygrała z poznanianką 1:6, 6:2, 6:3.
Transmisje z kortów im. Rolanda Garrosa w Eurosporcie i usłudze Eurosport Player.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
