Rajd samochodem po ul. Długiej w Gdańsku. Zatrzymany 30-latek nie był pod wpływem narkotyków
Według ustaleń policji, mężczyzna, jadąc autem na minuty po tłumnie uczęszczanych przez spacerowiczów i turystów ulicach Gdańska, w tym Długiej, Stągiewnej i Długim Targu, urządził sobie "polowanie" na przechodniów. Potrącił dwie osoby. Jedna z nich trafiła do szpitala. Swój przestępczy rajd zakończył ostatecznie rozbijając auto o latarnię. Po chwili usiłował zbiec.
- Świadkowie uniemożliwili mu ucieczkę z miejsca zdarzenia - mówi Mariusz Chrzanowski z Komedy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Przechodnie byli na tyle zbulwersowani postępowaniem 30-latka, że doszło do rękoczynów. Samosądowi zapobiegli policjanci, wezwani na miejsce zdarzenia. Mężczyzna został zatrzymany. Badanie wykazało, że był trzeźwy. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i osadzono go w areszcie. Pobrano mu też krew i mocz do analizy, aby ustalić, czy nie prowadził samochodu pod wpływem narkotyków. Według opinii toksykologicznej, która dotarła właśnie do gdańskiej prokuratury, 30-latek w momencie zajścia nie był odurzony. Co ciekawe, wcześniej nie był karany.
Rajd samochodem po ul. Długiej w Gdańsku. Prokuratura sprawdza, czy sprawca był poczytalny
Mężczyzna zbadany już został także przez biegłych psychiatrów. Mają oni wydać opinię w sprawie jego stanu zdrowia. Prokuratorzy chcą dowiedzieć się, czy 30-latek w nocy z 4 na 5 czerwca był poczytalny. Od tego może zależeć, czy stanie przed sądem, czy też będzie leczony psychiatrycznie.
- Czekamy na sporządzenie i dostarczenie tej opinii - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
