Lot MH370 Malaysia Airlines zaginął 8 marca 2014 roku. Poszukiwania zaginionego samolotu były najszerzej zakrojoną akcją tego rodzaju w historii lotnictwa. Maszyny jednak nie odnaleziono.
Co się stało z malezyjskim Boeingiem?
Samolot przewożący 239 osób, lecący do Pekinu, zniknął z ekranów radarów wkrótce po wystartowaniu z Kuala Lumpur. W jego poszukiwaniu przeczesano 46 332 mil kwadratowych południowego Oceanu Indyjskiego. Odnaleziono jedynie kilka fragmentów Boeinga 777-200ER, rozrzuconych na plażach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów.
Operację poszukiwawczą zawieszono w styczniu 2017 roku.
Szansa na nowe poszukiwania?
Teraz pojawiła się nadzieja rozwikłania tej tajemnicy, gdyż premier Malezji oznajmił, że wznowi poszukiwania, jeśli pojawią się przekonujące dowody w sprawie. Jego oświadczenie to odpowiedź na propozycję teksańskiej firmy zajmująca się robotyką Ocean Infinity, która zaproponowała Malezji kolejne dochodzenie, twierdząc, że posiada nowe dowody w sprawie zaginięcia Boeinga.
Boeing 777 wyleciał z Kuala Lumpur o godz. 12:41 czasu lokalnego w księżycową noc 8 marca 2014 roku.
Załoga ostatni raz kontaktowała się z kontrolą ruchu 38 minut po starcie, w połowie drogi między Półwyspem Malajskim w Malezji a przylądkiem Cà Mau, najbardziej na południe wysuniętym punktem Wietnamu.
O 1:08 samolot przeleciał nad wybrzeżem Malezji nad Morzem Południowochińskim i zaczął zbliżać się do punktu nawigacyjnego zwanego IGARI niedaleko miejsca, gdzie początek bierze wietnamska jurysdykcja ruchu lotniczego.
O godz. 1:19 kontroler w Kuala Lumpur Center zadzwonił przez radio, nakazując pilotom powiadomienie Wietnamu o ich podejściu.
Ostatnia wiadomość z kokpitu
- Dobranoc. Malezyjskie trzy-siedem-zero
– odpowiedział pilot Boeinga 777.
To była ostatnia wiadomość od MH370. Piloci nie meldowali się w Ho Chi Minha ani nie odpowiedzieli na próby ponownego kontaktu z nimi.
Kilka sekund po tym, jak MH370 wleciał w wietnamską przestrzeń powietrzną, zniknął z ekranów malezyjskiej kontroli ruchu. 37 sekund później – o 1:21 w nocy, 39 minut po starcie – samolot zniknął z radaru.
Później okazało się, że transponder samolotu – system komunikacji przekazujący lokalizację samolotu do kontroli ruchu – został wyłączony ręcznie. Wyglądało na to, że zrobiono to w newralgicznym momencie trasy samolotu: gdy przelatywał pomiędzy przestrzenią powietrzną dwóch krajów.
Jean-Luc Marchand, były szef programów badawczych w zakresie zarządzania ruchem lotniczym w EUROcontrol, powiedział, że w ten sposób samolot stał się niewidoczny.
- To sprytne – powiedział – ponieważ obszar, w którym zniknął samolot, został wybrany tak naprawdę jak czarna dziura, pomiędzy Kuala Lumpur a Wietnamem
- stwierdził ekspert. Dodał, że "jeśli chcesz zniknąć, zrób to tutaj".
jg
