Już w sobotę o 16.00 podopieczni Marcina Lijewskiego we własnej hali rozegrają pierwszy mecz w eliminacjach ligi Europy ze szwajcarskim klubem GC Amiticia Zurych. Ostatnim sprawdzianem drużyny był udział w Szyczypiorno Cup, najsilniej obsadzonym turnieju w kraju, gdzie poza drużynami z Kielc i Płocka pojawia się cała krajowa czołówka. Co ciekawe, zabrzanie sięgnęli po ostateczne zwycięstwo, nie grając „po drodze” z dwoma teoretycznie najsilniejszymi zespołami, które poprzednie rozgrywki ligowe ukończyły przez drużyną Marcina Lijewskiego. Mowa o „siódemkach” Azotów Puławy i MMTS Kwidzyn.
- To już nie „nasza” wina, że te zespoły wcześniej przegrywały mecze z rywalami, z którymi potem nam przyszło grać, a które ogrywaliśmy pewnie i wysoko – mówi Marcin Lijewski, trener Górnika.
Faktycznie, Górnik sięgnął po końcowy sukces pokonując Chrobrego i MMTS Kalisz, które wcześniej poradziły sobie z Puławami i Kwidzynem.
- To był ostatni sprawdzian przed dwumeczem z Zurychem. Każdy kolejny sparing był lepszy od poprzedniego, ale… spokojnie. Zawsze jestem krytyczny, wiele rzeczy było i jest do poprawy. Prawdziwy sprawdzian będzie w sobotę. Gramy jeszcze przed inauguracją ligi, czyli mecz z Zurychem będzie naszym pierwszym oficjalnym starciem w sezonie. To nigdy nie jest komfortowa sytuacja, ale z kalendarzem się nie dyskutuje. Oby tylko wszyscy zawodnicy byli zdolni do gry… - to jeszcze raz trener Górnika, który przez najbliższe tygodnie nie będzie mógł skorzystać z kilku ważnych graczy. Dudkowski, Molski czy Ivanitsia leczą mniej i bardziej poważne urazy.
Mało tego, w Kaliszu nie zagrał ten, którego transfer do Zabrza wywołał najwięcej komentarzy, czyli medalista mistrzostw świata, doświadczony bramkarz Piotr Wyszomirski.
- To akurat nie kontuzja, tylko przeziębienie. Mamy pięć dni, by doszedł do siebie. Nie powiem nic odkrywczego. W pucharach jego spokój, doświadczenie i ogranie na najwyższym poziomie mogą będą bardzo ważne – kończy trener Górnika.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
