
Grupa Wagnera powraca na front
W rozmowie z CNN ukraiński żołnierz wyznał, że Grupa Wagnera powróciła na Ukrainę i bierze udział w walkach pod Bachmutem.
"Tak, "Wagner" też tu jest. Szybko zmienili dowódców i wrócili tutaj" - powiedział żołnierz o pseudonimie Groove.
Stwierdził, że wagnerowcy ponownie pojawiają się pod Bachmutem, gdzie toczyli już krwawe walki w trakcie wojny na Ukrainie, w związku z brakami kadrowymi w armii rosyjskiej.
Rzecznik Wschodniej Grupy Sił Zbrojnych Ukrainy, Ilja Jewłasz, potwierdził te informacje w swoim oświadczeniu, sugerując, że dowództwo Rosji planuje sprowadzić blisko 500 bojowników.
"To są żołnierze Grupy Wagnera, którzy byli na Białorusi. Teraz rozwiązują tam swoje obozy. Było ich prawie 8 tys. Teraz część tych bojowników wyjechała do Afryki, inni renegocjowali kontrakty z Ministerstwem Obrony Rosji i wrócili tutaj, aby wziąć udział w operacjach bojowych" - powiedział w rozmowie z "RBC Ukraina".
Podobne informacje przekazywały rosyjskie prowojenne kanały w portalu Telegram. "Gray Zone" - bezpośrednio powiązany z wagnerowacmi, przekazał, że najemnicy "będą teraz przemieszczać się w kierunku Bachmutu".
To nie wagnerowcy a zwykli bojownicy
"Gray Zone" dodał, że "ta organizacja nie ma nic wspólnego z Grupą Wagner, bez względu na to, co się mówi w jej imieniu", wskazując na fakt, że poprzez odmowę udziału w buncie przestali być częścią wagnerowców.
Podobne informacje przekazał profil "Rybar" będący bardzo blisko ministerstwa obrony Rosji.
"Jednostki (Grupy Wagnera) zaczęły wracać w okolice Bachmuta, aby przeprowadzić kontrofensywę na wcześniej utracone pozycje" - napisano, wyjaśniając, że jest to grupa najemników, "która po buncie oderwała się od głównych sił".
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Doradca prezydenta Ukrainy o Grupie Wagnera
Podobne zdanie jak rosyjskie profile prowojenne ma ukraiński doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Podolak napisał w mediach społecznościowych, że "żadna Grupa Wagnera już nie istnieje". Jego zdaniem dziś są tylko byli bojownicy, których część wyjechała do Afryki, inni do Rosji, a niektórzy podpisali kontrakty z rosyjskim ministerstwem obrony i "zgodzili się odegrać ostatni akord, zatykając sobą na krótko rosyjską dziurę na kierunku bachmuckim".
"Więc +medialny+ efekt tego zdarzenia jest większy niż jego rzeczywiste znaczenie. A cel jest jeden: by na krótko spróbować przykryć wiadomości o wyzwoleniu Kliszczijiwki i Andrijiwki przez ukraińską armię i o zniszczeniu głównych zdolnych do walki rosyjskich formacji na tym kierunku" - dodał Podolak.
Źródło:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?