Nieuczciwość prowadzonej kampanii i podejrzenia o możliwość sfałszowania wyborów prezydenckich w Rzeszowie były tematem kolejnej konferencji kandydata i posła Konfederacji.
- Już przesunięcie terminu wyborów miało przyczyny czysto polityczne – zauważył. – Władza zmieniła termin, bo nie była do nich gotowa.
Więcej czasu poświęcił finansom komitetów wyborczych, stwierdzając, że w przypadku jego rywali, to „wachlarz mniejszych bądź mniejszych nieuczciwości”. Skoncentrował się głównie na kosztach wielkopowierzchniowej reklamy kontrkandydatów. I zaakcentował, że dopuszczalny przez prawo limit wydatków na kampanię wynosi 60 gr. pomnożone przez liczbę głosujących, dla Rzeszowa, to ok. 120 tys. zł.
Jak wyliczał pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego Grzegorza Brauna, jeden z rywali eksponuje się na ok. 1700 mkw. dużych banerów, drugi – 1300 mkw., trzeci – 762 mkw. Tylko koszt druku wynosi 22 zł/mkw. brutto, do tego koszt montażu i czasu ekspozycji. Grzegorz Braun dopuścił, że być może ktoś zechce promować swojego kandydatka „za przysłowiową złotówkę.
- Być może jacyś ktosie robią kandydatom ogromną uprzejmość, przez kwartał eksponując na fasadach swoich nieruchomości ich wizerunki – podpowiadał poseł. – Może już zaciągnęli u ktosiów długi wdzięczności, które będą musieli spłacić. I dobrze, by rzeszowianie zawczasu wiedzieli, na czym ten dług polega.
Braun zaprosił do współpracy organizację pilnujwyborow.pl, której aktywista towarzyszył mu w piątkowej konferencji. Zapowiedział, że pracy każdej z komisji wyborczych będzie przyglądał się mąż zaufania jego komitetu. I podzielił się obawami, by na okoliczność wyborów nagle Rzeszowowi nie przybyło mieszkańców.
