Hiszpanie z nadzieją patrzą na rozwój sytuacji na froncie walki z epidemią koronawirusa. Ostatniej doby zanotowano 410 śmiertelnych ofiary, co oznacza ogromny spadek zgonów, poprzedniej doby było ich 555.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O EPIDEMII KORONAWIRUSA SARS-CoV-2:
- Koronawirus mógł powstać w laboratorium. USA chcą wyjaśnień
- Zagadka Ferrera Erbognone. Miasteczko oparło się epidemii
- Jak długo potrwa epidemia? Noblista daje światu nadzieję
- Szwecja walczy z wirusem bez ograniczeń. Skutecznie?
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Ale w obawie przed nawrotem epidemii do 8 maja utrzymuje się zakaz wychodzenia z domów bez ważnych powodów. Hiszpania już zezwoliła wielu sektorom, między innymi budowlance , przemysłowi stoczniowemu na podjęcie pracy z zachowaniem szczególnych środków ostrożności.
Pełne odblokowanie przemysłu jest jednak śpiewem przyszłości, wirus nadal czyni spustoszenie w społeczeństwie. Nie czekając na lepsze czasy rząd rusza do agresywnej walki z pandemią i z pomocą wojska przystąpi do oprysków z powietrza miast środkami dezynfekującymi.
Informacja, która pojawiła się w Boletín Oficial del Estado, dzienniku urzędowym, upoważnia siły powietrzne do działań dezynfekcyjnych, które mają zaradzić kryzysowi zdrowotnemu.
EPIDEMIA KORONAWIRUSA MINUTA PO MINUCIE. RELACJE NA ŻYWO:
Uznano, że takie użycie technik z powietrza da najlepsze rezultaty, jest ponadto najszybsze. Misje mają być prowadzone regularnie, dopóki nie pokona się koronawirusa.
W Hiszpanii zanotowano już ponad 20 tysięcy ofiar epidemii. Jak podaje La Razón News, wojsko użyje do akcji samoloty gaśnicze Canadair CL-415, które będą wyposażone w opryskiwacze, aby zapewnić równomierny strumień środków dezynfekujących.
Każda maszyna ma zasięg ok. 2300 km i zbiornik o pojemności ponad 6 tys. litrów. Hiszpania używa już bezzałogowe aparaty latające i roboty do rozpylania środków dezynfekujących. Mimo to rząd podjął decyzję o zraszaniu całych miast, co sugeruje, że obecne wysiłki nie są w stanie powstrzymać wirusa.
Przypomina się, że podobne działania prowadzili Chińczycy. Już pod koniec stycznia użyli dronów z 20-litrowymi zbiornikami ze środkami dezynfekującymi do opryskiwania ulic.
NASZE WYWIADY:
- Dr Dawid Ciemięga: Prawdziwa katastrofa dopiero nadejdzie
- Prof. Zembala Wyjdziemy z pandemii poharatani, ale silniejsi
- Dr Stefanoff: COVID-19 idealnie dostosował się do ludzi
- Koronawirus nie ma szans z naszymi limfocytami
- Prof. Gut: Musimy wychwycić wszystkie osoby z wirusem
- Wszyscy, którzy spotkają się z koronawirusem, łapią go
Niemcy z kolei stawiają na szeroką akcję robienia testów, które mają ustalić, kto jest zakażony koronawirusem, a kto może rozpocząć pracę. Priorytetem gabinetu Angeli Merkel jest jak najszybsza „reanimacja” gospodarki, stąd od poniedziałku kolejne luzowanie restrykcji.
Tym razem chodzi o większe sklepy i nie tylko spożywcze, które do tej pory mogły działać. Philipp Frese jest już gotów otworzyć drzwi do sklepu z łóżkami i materacami w południowych Niemczech po miesięcznym zamknięciu interesu.
Frese mówi, że dotychczasowe ograniczenia były zagrożeniem dla jego firmy, sprzedaż spadła w marcu o 90 proc., a koszty tylko o jedną trzecią.
Teraz Angela Merkel zezwala na otwarcie mniejszych sklepów, które pozbawiło sprzedawców detalicznych 30 mld euro. Niemcy podejmują jednak bardzo ostrożne kroki w kierunku normalności, gdyż pandemia unieruchamia fabryki i od Madrytu po Pragę.
ZOBACZ TEŻ:
Berlin przeznaczył 1 bilion euro dla firm i pracowników, aby uniknąć bankructw i masowych zwolnień. To, co dzieje się teraz w największej gospodarce Europy, będzie obserwowane przez inne kraje, od Włoch i Hiszpanii po Stany Zjednoczone.
O tak od poniedziałku zaczynają działać sklepy o powierzchni mniejszej niż 800 metrów kwadratowych, salony samochodowe, sklepy z rowerami i księgarnie. Restauracje, bary, siłownie i większe sklepy muszą jednak jeszcze poczekać. I niemiecki rząd pilnie zaleca, aby wszyscy nosili maski na twarz.