"Hoss", twórca mafii wnuczkowej, która okradała seniorów w Europie, znów wychodzi na wolność! Jego rodzina zapłaciła pół miliona kaucji

- Sąd przyjął poręczenie majątkowe oskarżonego. Sąd sprawdzał też legalność pieniędzy. Pochodziły one z odziedziczonego majątku spadkowego - mówi sędzia Elżbieta Fijałkowska, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Jednocześnie dodaje, że "Hoss" ma zakaz opuszczania Poznania i trzy razy w tygodniu musi stawiać się na komisariacie.

Oszustwa na wnuczka, czyli sposób na miliony

Arkadiusz Ł. "Hoss" nie bez powodu nazywany jest szefem mafii wnuczkowej. To on, wraz ze swoim bratem Adamem P., miał wymyślić metodę oszustwa seniorów na wnuczka. Przestępstwo polegało na tym, że do seniorów dzwonił oszust, który podszywał się pod wnuczka. Następnie, kłamiąc, że np. ma problemy, namawiał seniorów do przekazania mu znacznej ilości pieniędzy. W ten sposób w różnych europejskich państwach oszukano tysiące seniorów na ogromne kwoty.

We wrześniu 2019 roku poznański Sąd Okręgowy skazał "Hossa" na 7 lat więzienia. Jego brat - Adam P. - usłyszał za to wyrok 6 lat więzienia. Obaj zostali też zobowiązani do naprawienia szkody powstałej w wyniku ich oszustw. Sąd uznał, że mężczyźni stworzyli zorganizowaną grupę przestępczą, wyłudzając od seniorów 1,5 miliona złotych oraz biżuterie o wartości 0,5 miliona złotych. Sąd podkreślił również, że ich działalność była odrażająca, gdyż bazowali na naiwności starszych osób. Od wyroku odwołali się obrońcy Hossa. Sprawa czeka na rozpatrzenie w poznańskim Sądzie Apelacyjnym.

Miał być drugi proces "Hossa". Zamiast tego sąd umorzył sprawę

Jednak w międzyczasie wobec "Hossa" toczyło się drugie śledztwo, także o oszustwa seniorów, prowadzone przez prokuraturę w Warszawie. W drugiej połowie 2019 roku, tamtejsza prokuratura oskarżyła "Hossa" o oszustwa seniorów, głównie z Niemiec i Szwajcarii. Warszawski Sąd Okręgowy przyjął akt oskarżenia, ale jednocześnie zwrócił się z wnioskiem o przekazanie sprawy do Poznania. Tymczasem, kiedy sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Poznaniu, ten ją umorzył.

Czytaj też: Znany poznański biznesmen Mariusz Świtalski będzie pozwany o zniesławienie? W tle spór o zabezpieczenie ponad 80 mln euro

– Druga sprawa został umorzona, ponieważ poznański sąd uznał, że doszło do powagi rzeczy osądzonej. Mój klient w tym drugim procesie miałby odpowiadać za te same czyny, za które został już nieprawomocnie skazany w pierwszym procesie. Nie można być sądzonym dwa razy za to samo, stąd właśnie umorzenie sprawy – mówił nam adwokat Paweł Głuchowski, obrońca „Hossa” w drugiej sprawie karnej.

Jednocześnie poznański Sąd Okręgowy zwolnił wtedy "Hossa" z aresztu. A ten wyszedł na wolność, bo jednocześnie nie był wobec niego stosowany tymczasowy areszt w pierwszej sprawie, w której został już nieprawomocnie skazany. Jednak zaledwie kilka dni później, na wniosek prokuratury, Sąd Okręgowy podjął decyzję o... ponownym areszcie dla "Hossa" do jego pierwszej sprawy. Jednak zamiast stawić się w areszcie, "Hoss" już po raz drugi zaczął uciekać przed policją i się ukrywać. Ostatecznie udało się go zatrzymać po kilkunastu dniach i mężczyzna trafił do aresztu. Wszystko wskazywało na to, że tam będzie czekał na proces apelacyjny w sprawie oszustw, w której został skazany na 7 lat więzienia.

Hoss wychodzi na wolność

Tymczasem, niespodziewanie we wtorek, Sąd Apelacyjny w Poznaniu zdecydował, że "Hoss" będzie mógł wyjść z aresztu, jeśli zapłaci pół miliona złotych kaucji. W praktyce bliscy Arkadiusza Ł. musieli dopłacić jeszcze 400 tys. zł, gdyż 100 tys. zł było już wpłacone w przeszłości w ramach kaucji.

- Z informacji przekazanych od rodziny wiem, że na ten moment nie dysponuje ona 400 tys. złotych. To bardzo duże poręczenie majątkowe - mówił nam we wtorek mecenas Paweł Sołtysiak, jeden z obrońców Arkadiusza Ł. Jednak już w czwartek po południu pieniądze wpłynęły do sądu, zaś ten w piątek formalnie zdecydował o wypuszczeniu "Hossa" na wolność.