Póki co Polka traci do Australijki 2204 punkty, ale ta nie tylko nie powiększy już swojego dorobku, ale będzie je tracić (m.in. 1500 za ubiegłoroczne zwycięstwa w Miami i Stuttgarcie). Z kolei nasza zawodniczka właśnie zaczyna rywalizację na Florydzie, a do obrony ma niewiele, Rok temu dotarła do trzeciej rundy.
Możemy również liczyć na to, że Świątek dobrze spisze się wiosennych turniejach na kortach ziemnych (jej ulubiona nawierzchnia). W ubiegłym roku, przed Roland Garros, zagrała w Madrycie (WTA 1000 - dotarła do 1/8 finału) i Rzymie (WTA 1000 - zwyciężyła). W tym roku po Miami miała również w planach występ w Charlestonie (WTA 500). Jest więc naprawdę duża szansa na to, że do zmiany liderki dojdzie już w maju...
Choć teoretycznie Polka może zostać numerem jeden nawet w ciągu kilku dni. Regulamin WTA mówi co prawda, że zawodniczka kończąca karierę jest usuwana z rankingu dopiero na koniec roku, ale np. w 2008 mieliśmy precedens. Wtedy to, również z dnia na dzień, zrobiła to Justine Henin i już kilkadziesiąt godzin później sama poprosiła o wykreślenie z listy swojego nazwiska . Miejsce Belgijki w jednej chwili zajęła ówczesna wiceliderka, Rosjanka Maria Szarapowa.
Pozostaje czekać na to, co zrobi Barty, choć pewnie Świątek wolałaby objąć prowadzenie w rankingu WTA bez niczyjej pomocy. Zostałaby pierwszą w historii Polką, której udała się ta sztuka.
