Iga Świątek wróciła na Ziemię. Ogromne koszty. Dawid Celt zabrał głos

Zbigniew Czyż
Opracowanie:
Iga Świątek i Dawid Celt
Iga Świątek i Dawid Celt SYLWIA DĄBROWA
Czas od 2022 roku do połowy 2024 był pasmem sukcesów Igi Świątek. Teraz ma wyraźny problem z regularną grą na bardzo wysokim poziomie. Zaczęła doświadczać wyjątkowo przykrych porażek, które wcześniej się jej nie zdarzały, ale są nieodłączną częścią nawet największych tenisowych karier.

We wspomnianym okresie Świątek wygrała aż 19 turniejów. W efekcie przez 125 tygodni była liderką światowego rankingu. Łącznie ma pięć wielkoszlemowych tytułów i tuż po 23. urodzinach znalazła się w gronie największych tenisistek ostatnich dekad.

W 21. wieku dłużej liderką listy WTA była tylko Serena Williams - 319 tygodni. Amerykanka ma też znacznie więcej triumfów w Wielkim Szlemie - 23. Jej siostra Venus i Belgijka Justin Henin odnotowały po siedem. Również pięć tytułów zdobyła natomiast Rosjanka Maria Szarapowa, a po cztery Belgijka Kim Clijsters i Japonka Naomi Osaka.

Oprócz młodszej z sióstr Williams, poza zasięgiem jest Niemka Steffi Graf - 377 tygodni na czele i 22 Szlemy, ale warto wspomnieć jeszcze dwie gwiazdy lat 90. poprzedniego stulecia - pochodzącą z byłej Jugosławii Monicę Seles - 178 tygodni i dziewięć Szlemów oraz Szwajcarkę Martinę Hingis - 209 tygodni w roli liderki i pięć tytułów wielkoszlemowych, a także ostatnią liderkę rankingu przed Świątek - Australijkę Ashleigh Barty, która otwierała listę WTA przez 121 tygodni, a w imprezach Wielkiego Szlema była najlepsza trzykrotnie.

To w takim gronie błyskawicznie znalazła się Świątek, a jej dorobek budzi powszechny podziw.

"Zawsze chciałam dominować w tourze jak Serena, albo choć tak, jak ostatnio Iga. Historie tych zawodniczek są bardzo inspirujące" - powiedziała u progu obecnego sezonu aktualna liderka rankingu Aryna Sabalenka, która ma na koncie trzy wielkoszlemowe triumfy.

Między majem 2021 a styczniem 2023 blisko 27-letnia Białorusinka nie wygrała jednak żadnego turnieju. Teraz w końcu jest na dobrej drodze do swojego celu. Natomiast licznik tytułów Świątek przestał rosnąć od czerwca ubiegłego roku. Co więcej, Polka w tym czasie nie dotarła nawet do jednego finału. Zaczęła natomiast przegrywać mecze w stylu, który się wcześniej nie zdarzał.

Porażkę Świątek z Amerykanką Coco Gauff 1:6, 1:6 w czwartkowym półfinale turnieju w Madrycie dobrze oddaje trudny do przetłumaczenia angielski idiom "A taste of your own medicine". Dosłowanie znaczy "Posmakować własnego lekarstwa" i odnosi się do doświadczania nieprzyjemnych rzeczy, które wcześniej samemu fundowało się innym.

Polka bowiem nieraz zmiatała z kortu nawet największe rywalki, choćby w kończącym rok 2023 turnieju WTA Finals. W pięciu meczach z najlepszymi zawodniczkami sezonu straciła łącznie tylko 20 gemów, a finał z Amerykanką Jessicą Pegulą wygrała 6:1, 6:0. Natomiast sama tak dotkliwych porażek poprzednio doznała, gdy ledwo skończyła 18 lat i była mało znaną zawodniczką.

Wydarzeniem bez precedensu była też marcowa przegrana w ćwierćfinale w Miami ze 140. wówczas w rankingu Filipinką Alexandrą Ealą.

Nie sposób wskazać, co dokładnie jest przyczyną słabszej gry Świątek, podobnie jak trudno było wytłumaczyć, czemu konkretnie zawdzięczała aż taką dominację. Niewątpliwie druga połowa 2024 roku była dla niej ciężka. Zaczęło się od "zaledwie" brązowego medalu igrzysk w Paryżu, bo nieukrywanym celem było złoto. Potem zdecydowała się na zmianę trenera, a następnie musiała stoczyć wyczerpującą walkę o niewinność po pozytywnym wyniku testu antydopingowego.

Sezon 2025 zaczęła obiecująco, dochodząc do półfinału Australian Open. W starciu z Amerykanką Madison Keys była jeden punkt od finału, ale ostatecznie pierwszy raz przegrała spotkanie, w którym miała piłkę meczową. W późniejszych turniejach było już gorzej.

"Myślę, że obraz tego roku, to jest pokłosie tego, co oglądaliśmy przez ostatnie trzy sezony u Igi. Presja, oczekiwania własne i opinii publicznej, to niesamowity koszt. Te kapitalne sezony, które się zapisały w historii już minęły, ale ich cena to jest to, co teraz widzimy. [...] Te trzy lata dały jej bardzo mocno w kość" - ocenił w podcaście "Break Point" Dawid Celt, kapitan kobiecej reprezentacji Polski.

Choć Świątek przestała wygrywać turnieje, to trzeba wyraźnie podkreślić, że nie stała się tenisistką słabą. Raczej powróciła na Ziemię z kosmicznego poziomu, gdy w rankingu nikt nie był w stanie jest zagrozić, a na kortach ziemnych większość rywalek zwyczajnie się jej bała. W poniedziałkowym notowaniu nadal będzie druga, a w rankingu Race, uwzględniającym tylko tegoroczne wyniki, czwarta. To są lokaty, które 99 procent zawodniczek prawdopodobnie wzięłoby w ciemno.

Kryzysy są nieodłączną częścią sportowych karier. Stać za nimi mogą problemy ze zdrowiem, również tym psychicznym, trudne sytuacje w życiu prywatnym, czy po prostu skumulowane zmęczenie psychofizyczne. Mierzyły się z nimi także wielkie poprzedniczki Świątek, a efekt bywał różny.

W 2003 roku Serena Williams u progu 22. urodzin miała już sześć tytułów wielkoszlemowych, ale w kolejnych trzech sezonach, nękana kontuzjami, zdobyła tylko jeden. Świetną formę na dłużej znów zaczęła utrzymywać dopiero od sezonu 2008.

Cztery Szlemy w wieku 23 lat zdobyła Osaka, jednak depresja wyeliminowała ją z grona czołowych zawodniczek. Szybko zaczęła mieć dość tenisa Barty, która zakończyła karierę w wieku 25 lat.

Decyzja Australijki wywołała zdziwienie, ale nie była niczym nowym. Henin po trzech z rzędu triumfach we French Open (2005-07), tuż przed rozpoczęciem edycji 2008 ogłosiła... zakończenie kariery. Obie zrobiły to przed 26. urodzinami i obie zajmowały w tym momencie pierwsze miejsce w rankingu. Belgijka po niespełna dwóch latach wróciła do sportu, ale rok później rozstała się z nim już definitywnie.

Gorszy okres potrafiła przetrzymać Szarapowa. Rosjanka trzeci wielkoszlemowy triumf odniosła w wieku 20 lat, a kolejny świętowała dopiero po 25. urodzinach. Trzy miesiące przed 28. ostatni raz grała w finale zawodów tej rangi.

Oprócz Sereny Williams, naprawdę długą karierą cieszyła się jej siostra Venus, która oficjalnie wciąż jej nie zakończyła, choć wypadła z rankingu. Ostatni raz imprezę Wielkiego Szlema wygrała w wieku 28 lat, ale do dwóch finałów dotarła nawet w 2017 roku, czyli dziewięć lat później.

Ciekawym przypadkiem jest Clijsters, która zakończyła karierę mając 23 lata i jednego Szlema. Wznowiła ją dwa lata później i jeszcze trzy razy wygrała największe turnieje.

Spekulacje, że Świątek "się skończyła", albo lada dzień zakończy karierę wydają się pozbawione podstaw i sensu. Warto za to zwrócić uwagę, jak duża była skala jej dotychczasowych sukcesów. Powrót do takiej dominacji jest mało prawdopodobny, bo kariery innych wielkich zawodniczek pokazują, że po pierwszej fali wielkich osiągnięć, kolejne przychodzą już znacznie trudniej i rzadziej. Chyba, że jest się Sereną Williams.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl